Norwegowi  marzy się wynaradawianie dzieci obcokrajowców?Ciekawe w jaki sposób chciałby kontrolować i narzucić mówienie po norwesku w domu obcokrajowca ? Naturalne jest , że w szkole  mówi  się  po norwesku i w pracy. Dzieci obcokrajowców maja prawo do lekcji  swojego języka  i powinny   je egzekwować od szkół , a szkoły nie chcą zatrudniać dwujęzycznych  nauczycieli niestety. Znajomość  Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka przydałaby się  temu panu . Art.12 Nie wolno ingerować samowolnie w czyjekolwiek życie prywatne, rodzinne,domowe,ani w jego korespondencję,ani też uwłaczać jego honorowi lub dobremu imieniu.Każdy człowiek ma prawo do ochrony prawnej przeciwko takiej ingerencji,,
art26 pnkt 3  Rodzice mają prawo pierwszeństwa w wyborze nauczania, które  ma być dane ich dzieciom.
Umowy międzynarodowe stoją wyżej nad prawem krajowym.
Niedawno problem  mówienia po norwesku pojawił  się w sykehjemie gdzie dyrektorka życzyła sobie aby pracownicy  obcokrajowcy mówili w domu po norwesku , ta pani zażyczyła sobie  także, aby na przerwach na lunch gdzie nie płaci się pracownikowi za pół godzinną przerwę, a więc jest to prywatny czas pracownika,aby  pracownik nie posługiwał się swoim językiem ojczystym tylko mówił po norwesku. 
Pracę w sykehjemie można dostać po przedstawieniu dokumentu o skończonym kursie języka norweskiego a więc obcokrajowcy są przygotowani językowo do pracy a jednak Norwedzy  uzurpują sobie  jeszcze  prawo do  ingerencji  życie prywatne.