burku
więcej kapusi zdrajców i kolaborantów niż w Polszy to jedynie chyba w NRD było
W archiwach SB pełno jest notatek z kawiarnianych rozmów trzech bliskich przyjaciół, z których każdy donosił na pozostałych
Znany jest też protokół z posiedzenia Biura Politycznego KC PZPR z lat 70., na którym omawiano raport z obrad Rady Głównej Episkopatu Polski - organu, który tworzyło wtedy dziewięciu biskupów, najbliższych współpracowników prymasa. Któryś z nich musiał raport napisać
To, że w okupowanej Polsce nie utworzono rządu kolaboracyjnego, nie oznacza, że nie było ludzi gotowych do jego sformowania. W październiku 1939 r. powstało w Warszawie sprzysiężenie o kryptonimie NOR dążące do porozumienia z Niemcami i sformowania armii polskiej u boku Wehrmachtu. O to samo zabiegał Bolesław Piasecki, przedwojenny lider Falangi, w PRL prezes PAX - organizacji "postępowych katolików", współpracującej z komunistami. Innym kandydatem na polskiego Quislinga był Władysław Studnicki, który proponował utworzenie dwunasto-, piętnastomilionowego kolaboracyjnego państwa polskiego i aż do końca wojny domagał się sformowania polskich oddziałów w ramach Osttruppen. Z planów tych nic nie wyszło, bo Hitler nie potrzebował polskich sojuszników. Niemcy pozwolili jednak Brygadzie Świętokrzyskiej NSZ przemierzyć pod bronią całą Polskę i Czechy, dzięki czemu bezpiecznie trafili oni pod opiekę aliantów.
Otwarte pozostaje pytanie, ilu ochotników wstąpiłoby do postulowanej przez Himmlera w 1943 r. polskiej brygady SS, skoro tylu Polaków podpisało volkslistę. Część - zwłaszcza na Pomorzu i Śląsku - została do tego zmuszona, ale setki tysięcy z własnej woli chciało dostać niemieckie papiery. By spełnić kryteria volksdeutscha IV grupy, wystarczyło "nie występować przed wojną przeciw ludności niemieckiej". Jak podaje prof. Józef Buszko, volkslisty I i II grupy podpisało 780 tys. osób, a III i IV - 2,5 mln. Tymczasem według spisu z 1931 r., język niemiecki jako ojczysty deklarowało 741 tys. obywateli II RP.
Przez całą okupację pleniło się donosicielstwo. Członkowie ruchu oporu zatrudnieni na pocztach nie nadążali z wyłapywaniem donosów do gestapo. Generał Stefan Grot-Rowecki został aresztowany właśnie wskutek donosu. Ogłoszona przez Yad Vashem lista prawie 500 Polaków zgładzonych za ukrywanie Żydów to w dużej mierze lista ofiar gorliwości sąsiadów.
Za zgłoszenie żydowskiej kryjówki dostawało się wszak kilogram kiełbasy i litr wódki
www.wprost.pl/ar/8833/Nasze-winy/?pg=0