Problem jest w tym, ze te wszyskie kursy (lub moze tylko Bergenstest) sa wymagane tylko w niektorych zawodach/uczelniach. Normalnie wiekszosc pracodawcow nie ma zielonego pojecia jakie kursy norweskiego istnieja i jaki jest poziom na roznych stopniach.
Pracodawce interesuje faktyczna znajomosc norweskiego a nie jaki kurs sie skonczylo. I w tych przypadkach to, czy ma sie bergenstest, czy NP3, czy tez komletnie nic, nie ma najmnieszego znaczenia.
Wiec, kurs dla wlasnej przyjemnosci/satysfakcji, to owszem. Jezeli jednak chce sie tym zaimponowac przyszlemu pracodawcy, to mozna o tym zapomniec.
Pracodawce interesuje faktyczna znajomosc norweskiego a nie jaki kurs sie skonczylo. I w tych przypadkach to, czy ma sie bergenstest, czy NP3, czy tez komletnie nic, nie ma najmnieszego znaczenia.
Wiec, kurs dla wlasnej przyjemnosci/satysfakcji, to owszem. Jezeli jednak chce sie tym zaimponowac przyszlemu pracodawcy, to mozna o tym zapomniec.