Mój mąż chodzi po domu w bokserkach i kiedy siada, przynajmniej połowa klejnotów wypada mu z nogawki (bokserki są odpowiednio rozciągnięte). Wieczorem ma rewolucję w żołądku i odgłosy z jego trzewi nie pozwalają mi zasnąć. Godzinami zajmuje WCet, musi czytać siedząc na tronie, jak zabiorę z kibelka wszystkie gazety, to czyta naklejki na środkach czystości. Wyrastają mu GIGANTYCZNIE długie włosy z łuku brwiowego - takie po 3 cm, i nie chce ich wyrwać. Jego szczoteczka do zębów jest wiecznie sucha. Najgorsze jest jednak jego ZBIERACTWO. Wszystko się przyda, setki gazet, kilogramy narzędzi [których nie używa], druciki, pierdółki, jakieś kawałki starych zabawek dziecka. Wszystko to najchętniej położyłby na centralnym stole, na wielkiej kupie, żeby było pod ręką. Nigdy niczego nie może znależć.
Co robic???
Co robic???