Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu
Aktualności

Norweżka pobiła rekord świata w alpinizmie. Zdobyła wszystkie ośmiotysięczniki najszybciej w historii

Monika Pianowska

30 lipca 2023 16:50

Udostępnij
na Facebooku
 Norweżka pobiła rekord świata w alpinizmie. Zdobyła wszystkie ośmiotysięczniki najszybciej w historii

K2 nazywana jest „Górą Śmierci” ze względu na wysoki odsetek alpinistów, którzy stracili na niej życie podczas wspinaczki. stock.adobe.com/licencja standardowa

Norweska alpinistka saamskiego pochodzenia, Kristin Harila, przy asyście nepalskiego przewodnika Tenjina „Lamy” Sherpa zdobyła 14 najwyższych gór świata w rekordowym czasie.
Trasę uwzględniającą wszystkie ośmiotysięczniki pokonała w trzy miesiące i jeden dzień. To o trzy miesiące i pięć dni szybciej niż poprzedni historyczny wynik należący do Nirmala „Nimsa” Purji.
37-letnia Norweżka, była zawodowa narciarka, weszła na ostatni szczyt Korony Himalajów i Karakorum – K2 w Pakistanie, czyli drugą co do wysokości górę świata – 27 lipca. Po nieudanej próbie w zeszłym roku Kristin Harila w końcu osiągnęła swój cel. W 2022 roku nie miała wizy na wejście na dwa ostatnie szczyty po chińskiej stronie gór. Ze względu na ograniczenia związane z pandemią koronawirusa władze nie mogły udzielić jej pozwolenia na przekroczenie granicy.
Wiadomość o sukcesie przekazali sponsorzy Harili, firma outdoorowa Osprey. Oświadczenie brzmiało: „Dzisiaj około godziny 10:45 Kristin i jej oddany partner wspinaczkowy, Tenjin „Lama” Sherpa, dotarli na ostatni szczyt, K2 w Pakistanie, i tym samym z powodzeniem zdobyli szczyty 14 gór wznoszących się ponad 8000 metrów w fenomenalnym czasie zaledwie 92 dni”.

Nie bała się ryzyka

K2 nazywana jest „Górą Śmierci” ze względu na wysoki odsetek alpinistów, którzy stracili na niej życie podczas wspinaczki. Dotarcie na szczyt zajęło Harili i jej kompanowi wiele godzin. Pokonanie ostatnich 600 metrów okazało się wyjątkowo trudne z powodu ogromnych ilości śniegu, który sięgał im do ramion.
Wcześniej na łamach prasy zapytana, czy nie boi się śmierci podczas wspinaczki, Kristin Harila odparła: – Myślę, że jeśli mnie to spotka, umrę zadowolona, kochając to, co robię. Ważniejsze jest korzystać póki żyję, niż siedzieć w domu i martwić się wszelkimi niebezpieczeństwami.
ródła: VG, kk.no, theguardian.com,
Reklama
Gość
Wyślij


Reklama

To może Cię zainteresować

Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok