Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

  • Oslo, Oslo, Norwegia
  • Bergen, Vestland, Norwegia
  • Jessheim, Akershus, Norwegia
  • Stavanger, Rogaland, Norwegia
  • Kristiansand, Agder, Norwegia
  • Ålesund, Møre og Romsdal, Norwegia
  • Trondheim, Trøndelag, Norwegia
  • Brønnøysund, Nordland, Norwegia
  • Mo i Rana, Nordland, Norwegia
  • Bodø, Nordland, Norwegia
  • Sandnes, Rogaland, Norwegia
  • Fredrikstad, Østfold, Norwegia
  • Drammen, Buskerud, Norwegia

1 NOK

Życie w Norwegii

Wirtualna Norwegia: internetowe udogodnienia, które czasem komplikują życie

Natalia Kozłowska

14 stycznia 2016 11:09

Udostępnij
na Facebooku
3
Wirtualna Norwegia: internetowe udogodnienia, które czasem komplikują życie

fotolia.com - royalty free

Jesteśmy online cały czas – czy tego chcemy, czy nie. Nie wyobrażamy sobie życia bez Internetu? I słusznie. Bo offline nie załatwimy już wielu ważnych spraw.
W Polsce są jeszcze gdzieniegdzie okienka, w których można załatwić sprawę twarzą w twarz z panią urzędniczką, od A do Z całkowicie offline. W Norwegii większość usług administracji publicznej przeniosła się do wirtualnego świata i część procedur dostępna jest wyłącznie online. Nie wszyscy emigranci są przygotowani na życie w tak zdygitalizowanym kraju.
Basia, 55-letnia pielęgniarka mieszkająca na stałe w Asker, z którą rozmawiamy o wirtualnym świecie, tak wspomina swoje zmagania z nauką korzystania z komputera i Internetu w Norwegii:

– Nie jestem już młodą osobą. Nabywanie nowych umiejętności często graniczy z cudem. Komputer? Internet? Moja wiedza o tych sprawach ograniczała się jedynie do tego, że coś takiego istnieje, dużo ludzi z tego korzysta, ale mi nie jest to w żadnym wypadku potrzebne do szczęścia. Do czasu...

Kiedy postanowiła przyjechać do Norwegii, aby zarobić na remont mieszkania, Internet okazł się niezbędny.

– Udało mi się znaleźć legalną pracę, co uważałam za szczyt marzeń, jednak problemy z tym związane czaiły się tuż za rogiem. Skoro otrzymałam pracę, musiałam posiadać konto w banku, a do tego niezbędna jest rejestracja online. Na początku myślałam, że chodzi o taki dokument, który w swojej nazwie posiada słowo „onlajn”. Teraz się z tego śmieję, lecz wtedy nie wiedziałam, co mam zrobić. Czułam się jak we mgle.

Dopiero współlokatorka wytłumaczyła jej, że musi zarejestrować się na stronie internetowej banku i pokazała, jak to zrobić. – Byłam w szoku, bo w Polsce wystarczyło, że poszłam do okienka i po pięciu minutach miałam już założone konto. Osobom starszym ciężko jest się przyzwyczaić do „udogodnień” internetowych stosowanych w administracji.
Łukasz, dwudziestoośmioletni mieszkaniec Oslo, z zawodu budowlaniec, również nie miał łatwej przeprawy z „wirtualną Norwegią”, kiedy zarejestrował się jako bezrobotny.

– W firmie, w której pracuję, zabrakło zleceń. Postanowiłem zarejestrować się jako osoba bezrobotna. Dostałem wszystkie papiery z poprzedniej pracy i udałem się do NAV-u. Pani w okienku grzecznie wytłumaczyła mi, że przede wszystkim na początku muszę zrejestrować się jako osoba bezrobotna na ich stronie internetowej. Wróciłem do domu, żeby od razu się do tego zabrać. Okazało się, że nie mam specjalnych kodów, które są niezbędne do rejestracji. Samo zarejestrowanie mnie przez Internet trwało trzy dni, wliczając w to czas oczekiwania na kody. Teraz jestem przynajmniej mądrzejszy o nowe doświadczenia – mówi z uśmiechem.

W założeniu korzystanie z Internetu powinno ułatwiać nam załatwienie sprawy, czy to administracyjnej, czy innego typu. Jednak wielu emigrantów może sobie (przynajmniej początkowo) nie poradzić z tymi udogodnieniami.

Tak więc będąc w urzędzie nie zapominajmy dopytać urzędnika o wszystkie szczegóły dotyczące naszej sprawy, bo może okazać się, że na jednej wizycie się nie skończy.
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


reemigrant

14-01-2016 19:26

do 1939 roku ludność polska na widok roweru klękała i robiła znak krzyża
- do końca lat 60 ubiegłego stulecia ludność wiejska rzucała się pod koła traktorów aby zapobiec elektryfikacji wsi, bo elektryka gumna im popali, musiała milicja obywatelska z pałami, psami i bronią dopilnować elektryfikacji
Bóg Honor Ojczyzna


a kogo interesuja przygody twojej rodziny z ziemiankiu w bialoruskiej puszczy

high octane

14-01-2016 16:14

Tak wlasnie funkcjonuje nowoczesne spoleczenstwo. Po przez automatyzacje likwiduje sie zbedna biurokracje. Jak ktos nie ogarnia, to niech wraca do Polski i oddaje czesc swojej pensji i stracony dzien na urzednikow panstwowych.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok