Będzie nowy system dopłat do prądu. Państwo nie gwarantuje jednak niskich cen

– Wciąż jesteśmy w wymagającej sytuacji energetycznej. W Norwegii oddziałuje na nas wiele czynników, z których na wiele nie mamy wpływu, np. warunki pogodowe – mówi sekretarz stanu Andreas Bjelland Eriksen w Ministerstwie Ropy i Energii. – Nigdy nie będziemy w stanie zagwarantować, że ceny w okresie jesienno-zimowym będą niskie – dodał.

Rząd spotkał się z dużą krytyką, gdy ceny energii elektrycznej gwałtownie wzrosły latem ubiegłego roku. Sceptycy uważali, że środki zostały podjęte zbyt późno. Władze wprowadzą jednak nowy system wsparcia, który ma być bardziej przewidywalny dla gospodarstw domowych, zdjąć z nich część ryzyka, a jednocześnie zachęcić do oszczędzania prądu.

Od momentu pogłębienia się kryzysu energetycznego rok temu, w związku z którym szczególnie na południu Norwegii ceny prądu biły rekordy wysokości, rząd norweski wprowadził program dopłat do rachunków za energię elektryczną. Stary system wykorzystywał jednak średnią cenę z całego miesiąca, co mogło okazać się niefortunne w okresach ekstremalnych podwyżek.

1 września br. schemat zostanie zmieniony tak, aby w większym stopniu uwzględniał wahania stawek w ciągu doby. Rząd zapowiedział, że program dopłat do energii elektrycznej będzie obowiązywał do 2024 roku.

Według analityków ceny energii elektrycznej wzrosną jesienią. Jako kluczowe czynniki wpływające na ich rozwój wymieniają pogodę, ceny gazu w Europie i poziom rezerw wodnych. Bjelland Eriksen zaznacza jednak, że prognozy na nadchodzącą jesień wyglądają znacznie lepiej niż to, z czym Norwegia miała do czynienia rok temu.

Średnia cena energii elektrycznej wyniosła około 2 korony za kilowatogodzinę w całej południowej Norwegii w 2022 roku. To prawie trzy razy więcej niż w poprzednim rekordowym roku 2021 i 20 razy więcej niż w 2020 roku.

– Sytuacja jest nadal wymagająca. Normalizacja cen energii elektrycznej zajmie trochę czasu – mówi Bjelland Eriksen. – To, czy program ma trwać dłużej niż 2024 r., być może będziemy musieli przedyskutować w późniejszym terminie – dodaje sekretarz stanu.

Źródła: E24.no, regjeringen.no