Witam wszystkich ponownie. Dziękuję za okazaną pomoc tym którzy mi pomogli. Czas jest nieubłagany i bardzo szybko leci . Mąż obecnie w szpitalu ale jutro go zabieram do domku i kolejny problem spada na nas . Błagam ludzi dobrej woli brakuje mi na kolejne opakowania CELLCEPTU. Może będzie mógł mi ktoś pomóc ,proszę!!!!Skopiowałam ostatnią prośbę do was i ją ponownie wrzuciłam , bo nawet nie wiem już co mam pisać.Proszę pomóżcie jak możecie!!!
"Zwracam się do ludzi dobrej woli z prośbą o pomoc w pozyskaniu
pieniędzy na leczenie mojego męża.Jest on chory na "TWARDZINĘ
UKŁADOWĄ"-jest to bardzo mało znana choroba, postępująca,
nieuleczalna.Choruje na nią bardzo niewiele osób,przynajmniej
tak mi wiadomo.Na pewno 4 razy więcej dotyka ona kobiety niż mężczyzn,a
mój mąż miał po prostu "pecha"-jak to lekarze mówią .Mój mąż leczy się
obecnie w szpitalu MSW I A w Warszawie,a tą chorobę wykryto w Norwegii , tam pracował ale niestety jak się okazało na czarno , całą sytuację w jakiej się tam znaleźliśmy mogę przesłać osobom zainteresowanym pomocą mojemu mężowi na meila.
W chwili obecnej od pół roku choroba u mojego męża bardzo szybko postąpiła , w tej
chwili nie pracują mu nerki-jest dializowany,doszło także do
niewydolności płuc i serca.W szpitalu jest leczony lekiem
immunosupresyjnym o nazwie "CELLCEPT",to leczenie musi kontynuować w ale
niestety ten lek w przypadku choroby męża jest nierefundowany-miesięczny
koszt to około 1500zł,(około 3000kr) do tego jeszcze potrzebna jest mu rehabilitacja
,aby zapobiec przykurczom stawów i mięśni.Na rehabilitacje przez NFZ
trzeba czekać miesiąc może i więcej,a tu jest im szybciej tym lepiej.
Prywatnie rehabilitacja to koszt 350 zł(700kr) za 10 zabiegów , pan który
ćwiczy z mężem najpierw szukał informacji o chorobie i jak można
rehabilitować takiego chorego w internecie ,ponieważ pierwszy raz słyszy
o takiej chorobie i pierwszy raz ma pacjenta z taką chorobą. Przez okres
tej choroby mąż schudł prawie 40 kg. W chwili obecnej jesteśmy w
ciężkiej sytuacji materialnej ( on stara się na rentę ,tu w Polsce,ja jadąc po męża do Norwegii,bo tam leżał w szpitalu - straciłam
prace w Polsce ,a mamy trojkę dzieci na utrzymaniu). Bez tego leku choroba będzie
postępować.Lekarze mówią ,że
jest duża szansa po tym leku ,że nastąpi remisja w chorobie, a nawet to
że nerki wrócą do pracy,bo przy tej chorobie wszystko może się zdarzyć.
Najważniejsze jest tylko odpowiednie leczenie i leki. Nie ma jeszcze
żadnej fundacji w Polsce osób chorych na tą chorobę dlatego też pozyskanie
jakichkolwiek pieniędzy jest nie możliwe . Dlatego postanowiłam zwrócić
się do dobrych ludzi o pomoc.Obecnie nasze dochody to zasiłek rodzinny i pomoc
opieki społecznej, są to dochody w granicach 800zł(1600kr).Brakuje nam pieniędzy
na chleb,ubrania dla dzieci, opłaty a już nie mówiąc teraz o wykupieniu
tak drogiego leku. Moim mżeniem jest tylko to żeby mój mąż wrócił po
części do zdrowie i mógł ze mną wychować nasze dzieci , cieszyć się z
ich szczęścia i sukcesów.Jesteśmy normalną rodziną żadną patologią
kochamy się bardzo. Ja już czasami psychicznie nie daje rady ,są to
nieprzespane noce , płacz w ukryciu bo co dalej będzie z nami z moim
mężem.Te pytania nie dają mi spokoju. On ma dopiero 38 lat.Proszę o
pomoc,jeżeli w ogóle jest to możliwe.Posiadamy norweskie konto. bo to mąż załatwił ,jak 2 lata temu pracował legalnie. proszę każda korona to dla nas zbawienie. moj meil marzena.grzegorczyk@wp.pl "
"Zwracam się do ludzi dobrej woli z prośbą o pomoc w pozyskaniu
pieniędzy na leczenie mojego męża.Jest on chory na "TWARDZINĘ
UKŁADOWĄ"-jest to bardzo mało znana choroba, postępująca,
nieuleczalna.Choruje na nią bardzo niewiele osób,przynajmniej
tak mi wiadomo.Na pewno 4 razy więcej dotyka ona kobiety niż mężczyzn,a
mój mąż miał po prostu "pecha"-jak to lekarze mówią .Mój mąż leczy się
obecnie w szpitalu MSW I A w Warszawie,a tą chorobę wykryto w Norwegii , tam pracował ale niestety jak się okazało na czarno , całą sytuację w jakiej się tam znaleźliśmy mogę przesłać osobom zainteresowanym pomocą mojemu mężowi na meila.
W chwili obecnej od pół roku choroba u mojego męża bardzo szybko postąpiła , w tej
chwili nie pracują mu nerki-jest dializowany,doszło także do
niewydolności płuc i serca.W szpitalu jest leczony lekiem
immunosupresyjnym o nazwie "CELLCEPT",to leczenie musi kontynuować w ale
niestety ten lek w przypadku choroby męża jest nierefundowany-miesięczny
koszt to około 1500zł,(około 3000kr) do tego jeszcze potrzebna jest mu rehabilitacja
,aby zapobiec przykurczom stawów i mięśni.Na rehabilitacje przez NFZ
trzeba czekać miesiąc może i więcej,a tu jest im szybciej tym lepiej.
Prywatnie rehabilitacja to koszt 350 zł(700kr) za 10 zabiegów , pan który
ćwiczy z mężem najpierw szukał informacji o chorobie i jak można
rehabilitować takiego chorego w internecie ,ponieważ pierwszy raz słyszy
o takiej chorobie i pierwszy raz ma pacjenta z taką chorobą. Przez okres
tej choroby mąż schudł prawie 40 kg. W chwili obecnej jesteśmy w
ciężkiej sytuacji materialnej ( on stara się na rentę ,tu w Polsce,ja jadąc po męża do Norwegii,bo tam leżał w szpitalu - straciłam
prace w Polsce ,a mamy trojkę dzieci na utrzymaniu). Bez tego leku choroba będzie
postępować.Lekarze mówią ,że
jest duża szansa po tym leku ,że nastąpi remisja w chorobie, a nawet to
że nerki wrócą do pracy,bo przy tej chorobie wszystko może się zdarzyć.
Najważniejsze jest tylko odpowiednie leczenie i leki. Nie ma jeszcze
żadnej fundacji w Polsce osób chorych na tą chorobę dlatego też pozyskanie
jakichkolwiek pieniędzy jest nie możliwe . Dlatego postanowiłam zwrócić
się do dobrych ludzi o pomoc.Obecnie nasze dochody to zasiłek rodzinny i pomoc
opieki społecznej, są to dochody w granicach 800zł(1600kr).Brakuje nam pieniędzy
na chleb,ubrania dla dzieci, opłaty a już nie mówiąc teraz o wykupieniu
tak drogiego leku. Moim mżeniem jest tylko to żeby mój mąż wrócił po
części do zdrowie i mógł ze mną wychować nasze dzieci , cieszyć się z
ich szczęścia i sukcesów.Jesteśmy normalną rodziną żadną patologią
kochamy się bardzo. Ja już czasami psychicznie nie daje rady ,są to
nieprzespane noce , płacz w ukryciu bo co dalej będzie z nami z moim
mężem.Te pytania nie dają mi spokoju. On ma dopiero 38 lat.Proszę o
pomoc,jeżeli w ogóle jest to możliwe.Posiadamy norweskie konto. bo to mąż załatwił ,jak 2 lata temu pracował legalnie. proszę każda korona to dla nas zbawienie. moj meil marzena.grzegorczyk@wp.pl "