czesc III - dobre uczynki
...jest,panie mietku cos przyszlo!
...na litosc boska,niech pani czyta!
...juz czytam:
- wyslij 200zlotych na podany nr. konta.po otrzymaniu przekazu,skontaktujemy sie z toba -
mietek zesztywnial. nigdy nie widzial tylu pieniedzy,tym bardziej nie mial pojecia,jak je zdobyc.
przez 6 dni nie wychodzil z domu.nie jadl nie pil i niemalze nie oddychal.myslal.
7mego dnia doznal objawienia.ukazala mu sie biala,prostokatna tabliczka,z czarnym ozdobnym napisem:
- naprawa sprzetu rtv/agd -
juz wiedzial,co ma robic.napisal krotki anons,pobiegl do sklepu i przytwierdzil go do sciany.
do domu wrocil okrezna droga,gleboko oddychajac.
zdazyl zdjac swoj plaszcz z demobilu,kiedy uslyszal pukanie do drzwi. to sasiadka,pani jozefina,stala przed drzwiami i trzymala w reku zapalarke do gazu.
widzialam twoje ogloszenie,synku.przynioslam to.moze da sie cos z tym zrobic?
mietek rzucil wprawnym okiem i wiedzial juz,ze to bateria.znalazl w szufladzie nowego 'paluszka' i szybko wymienil.
juz mial powiedziec - 10 zlotych sie nalezy - ale zamiast tego,wstawil wode na gaz...
-napije sie sasiadka herbaty?
-dziekuje,synku.z przyjemnoscia.
nastepna godzine spedzili przy kuchennym stole.pani jozefina,osmielona goracym napojem,opowiadala swoja historie.
nagle przerwala..
- zrobiles dzisiaj dobry uczynek,synku.a dobre uczynki do nas wracaja -
pozegnali sie szybko.mietek zatrzasnal drzwi i poczul sie pewniej,zostajac sam.
przed snem przypomnialy mu sie te dziwne slowa - dobre uczynki,wracaja...
nie rozumial ich.w ogole niewiele rozumial...
nastepnego dnia z codziennego letargu,wyrwal go przerazliwy pisk,dochodzacy z ulicy. mietek wyjzal przez okno i zobaczyl krzyska,najmlodszego wnuka pani jozefiny.krzysiek siedzial w swojej lakierowanej kupie zlomu na olbrzymich kolach i machal na powitanie.(krzysiek zajmowal sie skupem starego sprzetu rtv/agd,naprawa i sprzedaza juz jako nowy,przywieziony prosto z za wschodniej granicy)
- szesc ziomek! moja wiekowa mowila mi,ze kesz u ciebie w potrzebie!
(dla wiekszego wrazenia wsrod miejscowych nielatow,krzysiek poslugiwal sie pseudo-slangiem,czesto uzywajac takich slow jak: ziomek,rejon,kwadrat,kesz itp.nawet prosil znajomych zeby mowili do niego- kristoff)
mietek zrozumial,ze to pani jozefina polecila go swojemu wnukowi,jako fachowca do pomocy w biznesie.
- jest robotka.interesi?
- jasne,ze interesi!
od tej pory slogan - wszystko za 10 zlotych - nabral dla niego zupelnie innego znaczenia. tyle wlasnie dostawal (minus 25%,ktore zabieral mu kristoff jako menadzer) za naprawiona sztuke.
pracy bylo duzo i mietek szybko policzyl,ze w tym tempie,juz za trzy miesiace zdobedzie upragniona kwote.
...tylko 3 miesiace...az 3 miesiace...
...jest,panie mietku cos przyszlo!
...na litosc boska,niech pani czyta!
...juz czytam:
- wyslij 200zlotych na podany nr. konta.po otrzymaniu przekazu,skontaktujemy sie z toba -
mietek zesztywnial. nigdy nie widzial tylu pieniedzy,tym bardziej nie mial pojecia,jak je zdobyc.
przez 6 dni nie wychodzil z domu.nie jadl nie pil i niemalze nie oddychal.myslal.
7mego dnia doznal objawienia.ukazala mu sie biala,prostokatna tabliczka,z czarnym ozdobnym napisem:
- naprawa sprzetu rtv/agd -
juz wiedzial,co ma robic.napisal krotki anons,pobiegl do sklepu i przytwierdzil go do sciany.
do domu wrocil okrezna droga,gleboko oddychajac.
zdazyl zdjac swoj plaszcz z demobilu,kiedy uslyszal pukanie do drzwi. to sasiadka,pani jozefina,stala przed drzwiami i trzymala w reku zapalarke do gazu.
widzialam twoje ogloszenie,synku.przynioslam to.moze da sie cos z tym zrobic?
mietek rzucil wprawnym okiem i wiedzial juz,ze to bateria.znalazl w szufladzie nowego 'paluszka' i szybko wymienil.
juz mial powiedziec - 10 zlotych sie nalezy - ale zamiast tego,wstawil wode na gaz...
-napije sie sasiadka herbaty?
-dziekuje,synku.z przyjemnoscia.
nastepna godzine spedzili przy kuchennym stole.pani jozefina,osmielona goracym napojem,opowiadala swoja historie.
nagle przerwala..
- zrobiles dzisiaj dobry uczynek,synku.a dobre uczynki do nas wracaja -
pozegnali sie szybko.mietek zatrzasnal drzwi i poczul sie pewniej,zostajac sam.
przed snem przypomnialy mu sie te dziwne slowa - dobre uczynki,wracaja...
nie rozumial ich.w ogole niewiele rozumial...
nastepnego dnia z codziennego letargu,wyrwal go przerazliwy pisk,dochodzacy z ulicy. mietek wyjzal przez okno i zobaczyl krzyska,najmlodszego wnuka pani jozefiny.krzysiek siedzial w swojej lakierowanej kupie zlomu na olbrzymich kolach i machal na powitanie.(krzysiek zajmowal sie skupem starego sprzetu rtv/agd,naprawa i sprzedaza juz jako nowy,przywieziony prosto z za wschodniej granicy)
- szesc ziomek! moja wiekowa mowila mi,ze kesz u ciebie w potrzebie!
(dla wiekszego wrazenia wsrod miejscowych nielatow,krzysiek poslugiwal sie pseudo-slangiem,czesto uzywajac takich slow jak: ziomek,rejon,kwadrat,kesz itp.nawet prosil znajomych zeby mowili do niego- kristoff)
mietek zrozumial,ze to pani jozefina polecila go swojemu wnukowi,jako fachowca do pomocy w biznesie.
- jest robotka.interesi?
- jasne,ze interesi!
od tej pory slogan - wszystko za 10 zlotych - nabral dla niego zupelnie innego znaczenia. tyle wlasnie dostawal (minus 25%,ktore zabieral mu kristoff jako menadzer) za naprawiona sztuke.
pracy bylo duzo i mietek szybko policzyl,ze w tym tempie,juz za trzy miesiace zdobedzie upragniona kwote.
...tylko 3 miesiace...az 3 miesiace...