Po raz drugi chcę kupić dom w Norge i po raz drugi odnoszę wrażenie, że licytacja wartości domu przez telefon (tzn. megler dzwoni do mnie i mówi jaka jest aktualna cena domu i czy ja przebijam daną stawkę podaną przez anonimowego kupca) jest niezbyt uczciwa... Po raz pierwszy gdy cena doszła do (dla mnie) punktu max powiedziałem, że powyżej tej ceny nie licytuję i jeśli ktoś mnie przebije niech sobie daruje telefon do mnie... Po 5 minutach zadzwonił i pogratulował kupna domu... Teraz jestem w trakcie kupna nr 2 i moim zdaniem megler zamyla podbijając stawkę... Dom stał ponad pół roku wystawiony do sprzedaży i nikt się nim nie interesował, nagle po złożeniu oferty przeze mnie ustawiła się kolejka po niego... Po pytaniu kto jest chętnym na kupno i czy możemy się spotkać w biurze meglera aby licytować na "żywo" odp. zabrzmiała NIE i NIE powiem kto jest chętny na kupno bo takie tu panują zasady tzn. Full zaufanie do Meglera... Jakoś mi to nie pasuje. Czy ktoś spotkał się z takim przypadkiem ? i może podzielić się doświadczeniami w tym temacie?
Ciekaw jestem bardzo...
Ciekaw jestem bardzo...