No ma znaczenie bo w miescie wiekszosc ludzi jest falszywa i udaja niepotrafia sie nawet wyluzowac na imprezie. (Zeby nie bylo to w Warszawie mieszkalem zanim w 1997 wyjechalem, a raczej zostalem wywieziony).
A na wsi jest fajnie pelen luz wspanialy wypoczynek w Slowianskiej naturze i normalni ludzie ktorzy lubia sie najebac, ujarac i imprezuja na smiesznie zamiast sie przypatrywac kogo obgadac czy nazwac "wiesniakiem" (podczas gdy "elyty" sami skrycie marza o tym zeby sie tak najebac i robic fazy tylko sie boja/wstydza wiec tych co to robia obgaduja jak sami sie niepotrafia dobrze bawic i zazdroszcza ze musza udawac h wie co)
Nie ma to jak ognisko na srodku laki wodka, piwo, polskie kielbaski "ze zmielonego kota" (chociaz w cenie jest ten kot bo zawsze wybieram te ktore sa 30+ PLN za KG) i jak to nazywacie "UMCA UMCA" albo rap z subwoofera szpanomobila stojacego na lace z zapalonym silnikiem coby akumulator niezdechl

I jest zabawa na luzie a nie jakies smieszne "zabawy elyt".
A jak kiedys bede mial taka chec i na to faze to zabiore wachol (wybranych/e) na wycieczke do Saint Tropez i zrobimy "bydlo", "elycie" na ich "elytarnych" imprezach (pecunia non olet, wiec lokalni "imprezomakerzy" przyjma moja forse za udzial wachola na imprezie rownie chetnie jak przyjmuja od "elyty"