lena1 napisał:
W 2004 roku, w pewnej firmie impreza Bożonarodzeniowa odbywała się w domu szefów. Było bardzo miło i rodzinnie. Póżniej wraz ze wzrostem ilości pracowników imprezy odbywały się w różnych miejscach. Atmosfera była różna, w zależności od stopnia upojenia alkoholowego i stosunków miedzy pracownikami, ale wszyscy siedzieli przy wspólnym stole. Teraz od jakiegoś czasu są dwa stoły , dla Polaków i drugi dla szefów i ich norweskich pracowników i przyjacół. Kto jest temu winien, nie wiem ....
W Mojej Firmie , zawsze siedzimy przy jednym wspólnym stole .
Może dlatego , że Firma Maleńka i tylko Ja jeden jestem Zagranicznym Pracownikiem .
A i w Firmie przy Oficjalnych Imprezach , nie ma za bardzo z Kim PIĆ ...
---
Wszyscy trochę na wyrost sztywni ...
---
Co innego zaś , Imprezy prywatne bez Widzów , zwłaszcza Latem na prywatnej posesji , daleko od Luda Bożego ...
Tam się nieraz i nie dwa , dzieją cuda ...
---
My Polacy , nie umiemy pić BARDZO DUŻO i spokojnie , z uśmiechem i dowcipem ...
---
Pewnie to obciążenie po byłych systemach i względnej notorycznej biedzie pod każdym względem .