"Wzrostu poziomu inwigilacji obywateli też chyba nie ma się co specjalnie obawiać. Pod tym względem Norwegia, gdzie urzędnicy mają wgląd w niemal każdy aspekt prywatnego życia obywatela, począwszy od tego, ile ma pieniędzy w banku, a skończywszy na tym, ile alkoholu kupił w piątek w miejscowym sklepie monopolowym, od dawna znajduje się w światowej czołówce."
"Niestety wątpię, by norweska tragedia przyczyniła się do liberalizacji dostępu do broni w Europie, gdzie rządzący, przeważnie politycy lewicy, prędzej pozwolą, by dochodziło do takich wydarzeń, niż pozwolą obywatelom zadbać o swoje własne bezpieczeństwo, zwłaszcza, gdy zadbać o nie nie jest w stanie niedoinwestowana policja."
Ciekawe w jaki sposob urzednicy wiedza, ile alkoholu ktos kupil w piatek?
Wg. pani Liwo, rozwiazaniem jest ulatwienie dostepu do broni... Proponuje eksperyment: niech pani wyda bron wszystkim mieszkancom swojej rodzinnej Gdyni. Zobaczymy o ile SPADNIE przestepczosc...
Coz, z takim poziomem wypowiedzi nalezy sie chyba liczyc, jezeli ktos po 3-miesiecznej pracy jako pokojowka w Norwegii w 2004 roku, kreuje sie na eksperta od norweskiej problematyki.