Dopóki nie zapadnie decyzja o zburzeniu budynku najlepiej zachowane i zaparkowane w najłatwiej dostępnych miejscach auta firma próbuje holować przy pomocy specjalnej maszyny.
stock.adobe.com/ fot. patcharaporn1984/ licencja standardowa
Trwa szacowanie strat i zniszczeń po wtorkowym ogromnym pożarze parkingu przy lotnisku w Stavanger. Służby podają, że w momencie pożaru zaparkowano tam 1600 aut, z czego 300 zostało doszczętnie zniszczonych. Prawdopodobne, że parking runie, jednak nadal stoi tam 1300 samochodów. – Być może nigdy ich nie wydostaniemy – mówi dowódca straży pożarnej.
Wszystko zależy od oceny specjalistów w sprawie stabilności budynku. Możliwe, że w wyniku naruszenia konstrukcji przez płomienie – a temperatura w środku dochodziła do tysiąca stopni, wpływając na stan żelaza i betonu – jest ona na tyle niestabilna i niebezpieczna, że trzeba będzie ją zburzyć, poświęcając wciąż znajdujące się na jej terenie auta.
Czekają na decyzję
Oceną sytuacji zajmie się zewnętrzna firma, lecz według dyrektor portu lotniczego Stavanger-Sola, Anette Sigmundstad, jej przedstawiciele nie wejdą na teren budynku, bo może się to okazać zbyt ryzykowne, podaje NRK. Obecnie trwają prace nad wydobywaniem samochodów ocalałych z pożaru. Dopóki nie zapadnie decyzja o zburzeniu budynku te najlepiej zachowane i zaparkowane w najłatwiej dostępnych miejscach firma próbuje holować przy pomocy specjalnej maszyny.
Pożar na parkingu lotniska w Stavanger wybuchł 7 stycznia. Według informacji policji płomienie rozeszły się po budynku po zapaleniu się Opla Zafiry z 2005 roku.
Reklama
11-01-2020 17:03
0
-10
Zgłoś
10-01-2020 15:45
61
0
Zgłoś