Rok walczyła o azyl w Polsce. Właśnie zapadła decyzja ws. Norweżki i jej córki
Sijle Garmo uciekła do Polski z obawy przed Barnevernet. fotolia.pl/royalty free
Jeśli spotka się on z dalszą odmową, prawnicy zamierzają wystąpić na drogę sądową. Na razie nie chcą jednak ujawniać kolejnych kroków prawnych, które zamierzają podjąć. Wszystko za zgodą Silje Garmo, która wciąż przebywa w Polsce.
– Pani Silje jest bardzo rozczarowana postawą polskich organów. Pozostaje równocześnie zdeterminowana, by dochodzić swoich praw – stała się w końcu swego rodzaju symbolem. Ona walczy już teraz nie tylko w swoim imieniu, ale w imieniu wszystkich tych, którzy zmagają się z opresyjnym systemem opiekuńczym w Norwegii. Co gorsza działania polskich władz pokazują pewną akceptację na to, co dzieje się w tym kraju. Niewykluczone, że sprawa ta znajdzie swój finał w Strasburgu w Trybunale Praw Człowieka. Kilka dotyczących Norwegii już się tam przecież toczy. Ta może być kolejną – komentuje Bartosz Lewandowski.
Osiem stron odmowy
Reasumując – czytamy dalej – w sytuacji prawnej Pani Silje Garmo i jej córki brak jest okoliczności przemawiających za wydaniem decyzji pozytywnej. Konkluzją ośmiostronicowego dokumentu jest orzeczenie jakoby przedstawione przez Norweżkę nie wykazały istnienia w sprawie ważnego interesu Rzeczpospolitej Polskiej, a co za tym idzie ministerstwo odmawia przyznania norweskiej matce azylu.
Jak donosi Instytut Ordo Iuris, który pomagał Garmo w ubieganiu się o azyl, jeszcze w styczniu polski Urząd ds. Cudzoziemców formalnie uznał, że chronione prawem międzynarodowym życie rodzinne jest w tej sprawie zagrożone oraz że „istnieją obiektywne przesłanki, aby zakładać, iż udzielenie azylu Pani Silje Garmo oraz jej małoletniej córce, Eira Garmo, jest niezbędne dla zapewnienia ww. cudzoziemcom ochrony”.
Jak twierdzą przedtawicie instytutu, zdawało się, że wobec stanowiska Urzędu ds. Cudzoziemców udzielenie ochrony azylowej wymagało już tylko stwierdzenia przez Ministra Spraw Zagranicznych, że ochrona matki i dziecka pozostaje „w interesie Rzeczypospolitej”.
– Potwierdziły się nasze obawy. Chociaż Urząd do spraw Cudzoziemców potwierdził naruszenia praw człowieka w sprawie Silje Garmo i jej córki, […] polski MSZ nie znalazł odwagi, by wystąpić w obronie matki i dziecka przeciwko interesom norweskiej dyplomacji – komentuje Prezes Instytutu Ordo Iuris i pełnomocnik Silje Garmo, adw. Jerzy Kwaśniewski.
Ultimatum Barnevernet
– Pani Garmo zgodziła się na drugą opcję, ale na miejscu szybko stało się jasne, że pobyt w placówce Barnevernet nie służy pomocy rodzinie, a jedynie zebraniu dowodów na niewydolność wychowawczą matki. W końcu opuściła ośrodek, bo miała do tego prawo, a jej adwokat napisała oficjalne wypowiedzenie pobytu. Norweżka zbiegła do Polski, a Barnevernet wszczęło postępowanie, chcąc przejąć pieczę nad dzieckiem – mówił wówczas Jerzy Kwaśniewski, Prezes Instytutu Ordo Iuris w rozmowie z Moją Norwegią.
To może Cię zainteresować
27-07-2018 18:43
10
0
Zgłoś
27-07-2018 16:26
0
-1
Zgłoś