Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

5
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Aktualności

Przedszkolaki na gigancie. Bez opieki i w samych pieluchach błąkały się po mieście

Monika Pianowska

16 czerwca 2018 08:00

Udostępnij
na Facebooku
2
Przedszkolaki na gigancie. Bez opieki i w samych pieluchach błąkały się po mieście

Zaginionym kilkulatkom nic się nie stało. Trafiły bezpiecznie do domów. wikimedia.org/ fot. Dickelbers/ CC BY-SA 4.0

W ostatnich dniach w Skien stało się głośno za sprawą dzieci wymykających się z domów. Podczas gdy jednak zwykle takie ucieczki mogą się kojarzyć ze zbuntowanymi nastolatkami, mieszkańcy Skien zdecydowanie zaniżyli średnią wieku.
13 czerwca po mieście samotnie podróżowała dwulatka, natomiast tydzień wcześniej funkcjonariusze szukali rok starszego od niej chłopca. Ubrane tylko w pieluchy dzieci uciekły niepilnowane przez rodziców, ostatecznie trafiły z powrotem do domów bez szwanku.

Bez rodziców i na gapę

Niecodzienną pasażerkę wiózł w środę kierowca autobusu ze Skien. Według zeznań matki dwulatka wymknęła się z domu, kiedy ta przewijała młodsze dziecko, i poszła na przystanek nieopodal posesji, a gdy podjechał autobus, dziewczynka do niego weszła.

Chociaż matka małej uciekinierki zgłosiła zaginięcie dziecka, to jednak nie dzięki funkcjonariuszom dwulatka wróciła do domu – pochwała należała się kierowcy. Widząc pasażerkę w samej pieluszce i bez opieki, próbował skontaktować się z policją, lecz ponieważ nie udało mu się dodzwonić, sam zawiózł dziewczynkę na komisariat Grenland.

Zdradliwa weranda

Jak się okazało, nie był to odosobniony przypadek. 5 czerwca funkcjonariusze ze Skien otrzymali zgłoszenie o zaginięciu trzyletniego chłopca. Na policję zadzwonił wystraszony ojciec, który po otwarciu drzwi na taras, żeby przewietrzyć mieszkanie, spuścił chłopca z oczu.

Trzylatka znaleźli przypadkowi przechodnie zaniepokojeni widokiem dziecka – podobnie zresztą jak jego młodsza koleżanka ubranego w samą pieluchę – błąkającego się pod sklepem Kiwi. Chłopiec zawędrował w okolice stadionu Skagerak Arena, kilkaset metrów od swojego domu.
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


55555555 55555555

16-06-2018 22:26

BV się zainteresuje.

Marian Paździoch

15-06-2018 17:22

Pracowałem na stajni. I jedna taka agentka norweżka miała dziecko chyba nawet nie miało 2 lat. Ona sobie stoi gada przez telefon dziecko łazi po ztajni między konie włazi ona nic! raz podeszło do włazu z odchodami podniosło pokrywę(lekka plastikowa) zagląda do środka sobie, ta babka znowu gada non stop przez tel. A gdyby tak spadło to dziecko do tej studzienki to nie wiem jak by się skończyło.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok