Zaspy i zerowa widoczność

Szalejąca w sobotę, 2. lutego, burza śnieżna sprawiła, że szwedzki Zarząd dróg (Trafikverket) zamknął drogę E14 na odcinku pomiędzy Staa, a granicą państwową w Storlien. Spadły olbrzymie ilości śniegu, a widoczność na drodze była bliska zeru.

Już w piątek zamknięty był odcinek drogi pomiędzy Handöl, a Storulvån, podobnie zresztą jak wiele lokalnych dróg w pobliżu Åre. Wszystko z powodu bardzo obfitych opadów śniegu, czyniących drogi nieprzejezdnymi.

Mimo to wielu kierowców postanowiło ominąć rogatki na E14 w Szwecji.

– Skończyło się na tym, że mieszkańcy miejscowości położonych wzdłuż drogi musieli wyjeżdżać traktorami i wyciągać z zasp samochody, które w nich utknęły – komentuje August Knutsson, dyżurny policjant ze szwedzkiej prowincji Jämtland, na terenie której znajduje się Storlien.

- Ludzie kompletnie olewają rogatki, sygnalizujące, że droga jest zamknięta. Tak jest za każdym razem – irytuje się Bertil Wallin, odpowiedzialny za odśnieżanie drogi po szwedzkiej stronie, w kierunku Storlien i granicy z Norwegią.

Sprytny Norweg w kamizelce odblaskowej

Według relacji Szwedów, pewien Norweg włożył na siebie kamizelkę odblaskową i zaczął kierować ruchem samochodów tak, by omijały zamykające drogę rogatki w Storlien i wjeżdżały na zamknięty odcinek trasy.

- Stał tam Norweg w czerwonej kamizelce i ruchami rąk kierował samochody za rogatki – opowiada August Knutsson.

Polacy i Norwedzy

Ragnar Jämting z Tångböle pomagał w miniony weekend przy wyciąganiu ze śniegu wielu samochodów.

– Ostatnio w zaspach utknęli Polacy, Norwegowie oraz jakiś Szwed – relacjonuje Jämting w rozmowie z lokalnym dziennikiem Östersundsposten.

Na Norwegów lekceważących szwedzkie ostrzeżenia o zamknięciu dróg wściekli są również szwedzcy zawodowi kierowcy:

- Wygląda na to, że do niektórych z nich absolutnie nic nie dociera. To, że droga jest zamknięta, nic dla nich nie znaczy. Jeśli nikt nie stoi przy rogatkach i nie pilnuje, wielu kierowców po prostu jedzie dalej – mówi Inger Gustavsson, zatrudniona w należącej do Bertila Wallina firmie odśnieżającej.

Gustavsson podkreśla, że kiedy droga jest zamykana, oznakowanie jest zawsze wyraźne i jednoznaczne. Między innymi w poprzek drogi ustawiana jest na wózku tablica z migającymi po bokach światłami, a informacja na niej mówi jasno, że droga jest niedostępna dla ruchu.

Zdrowy rozsądek potrzebny zawsze

- To kwestia zdrowego rozsądku, niczego więcej. Podczas tak kiepskiej pogody naprawdę nie ma co pchać się samochodem przez góry. Kiedy droga jest oznakowana jako zamknięta, dla wszystkich powinno być jasne i oczywiste, że dalej jechać nie można – mówi Bertil Wallin, nie kryjąc złości na nonszalancję wielu kierowców.

- W ten weekend wzdłuż E14 od granicy do Åre napadało ponad pół metra śniegu. W okolicach samego Storlien świeżego śniegu mogło być nawet 70-80 centymetrów. A kiedy przy tym wiatr wieje z prędkością 25-30 metrów na sekundę, warunki robią się naprawdę ciężkie – wskazuje Wallin. - Ale chyba wielu norweskich kierowców jadących znad wybrzeża nie widziało takich warunków na oczy i nie wie, co to może znaczyć. Spieszą się do swoich domków w Åre, albo na zakupy w Konsumie w Storlien i kompletnie lekceważą wszystkie ostrzeżenia.

Źródło: bladet.no

Reklama