Na norweskiej domówce. Tanio, tłoczno, do białego rana.

fotolia.com - royalty free
Strażnik na straży
- Zaprosiłam na urodziny około piętnastu dobrych przyjaciół. Świetnie się bawiliśmy, dopóki nie przybyła cała grupa niespodziewanych gości. Nie znałam ich prawie w ogóle, przez co przestałam czuć się bezpiecznie we własnym domu. Następnego dnia zniszczenia okazały się tak duże, że trzeba było zapłacić aż 30 tys. koron, aby wszystko wróciło do stanu pierwotnego. A to wszystko głównie dlatego, że zrezygnowałam z “zatrudnienia” strażnika, który pilnowałby wejścia – opowiada laagendalsposten.no Caroline Granum Andersen, norweska uczennica.
Najpierw vorspiel
Drikkeleker - gra w nie niemal każdy
- Lubię, gdy na imprezach coś się dzieje – mam na myśli gry, które wymagają czegoś więcej, niż tylko siedzenia przy stole z kuflem piwa czy kartami w ręku. Moją ulubioną zabawą jest blyantspill [red. “gra z ołówkiem”]. Uczestnicy dzielą się na drużyny i każdy z nich musi zrobić coś - cokolwiek - z użyciem ołówka. Brzmi to dziwnie, ale jest niesamowicie zabawne, kiedy na przykład próbujemy trafić ołówkiem do celu. Jeśli wszyscy członkowie drużyny wykonają zadanie, drużyna wygrywa – opowiada nam Lars, 21-letni student z Tromsø.
- Moją ulubioną grą jest buffalo. Wszyscy piją trzymając swój napój w lewej ręce. Jeśli któraś z osób odkryje, że kto inny pomylił ręce, musi krzyknąć “buffalo” i klaskać, a ten, kto został przyłapany na pomyłce musi wypić wszystko co trzymał, aż do dna. Kolejna runda to inne zadanie, które należy wykonać, a za którego niewykonanie trzeba wypić swój napój. Tę grę lubię chyba najbardziej – mówi Tor, 23-letni student z Trondheim.
Zabawa do białego rana
Zdjęcie frontowe: fotolia.com
To może Cię zainteresować
16-11-2015 00:40
0
0
Zgłoś
13-11-2015 18:10
0
0
Zgłoś
13-11-2015 18:05
9
0
Zgłoś
13-11-2015 16:30
0
0
Zgłoś
13-11-2015 16:23
1
0
Zgłoś
13-11-2015 14:32
0
0
Zgłoś
13-11-2015 13:53
0
0
Zgłoś