
Fot. Archiwum MN |
Propozycja skrócenia urlopu ojcowskiego ujęta jest w projekcie budżetu jako "oszczędność", a to dlatego, że urlopy macierzyńskie kosztują państwo mniej, niż "tacierzyńskie", gdyż matki mają z reguły niższe dochody, niż ojcowie.
Wielu ojców wykorzystuje tylko część urlopu zarezerwowaną dla siebie, mimo że sporą częścią urlopu rodzice mogą podzielić się wedle własnego uznania. Rząd zakłada zatem, że skrócenie "tacierzyńskiego", czyli części urlopu zarezerwowanej dla ojca, spowoduje, że tygodnie, które trafią do puli wspólnej, wykorzysta matka.
W propozycji budżetowej jest to napisane wprost:
"Zakłada się, że części urlopu [rodzicielskiego], które bez zmian w przepisach byłyby w 2014 roku wykorzystane przez ojców, zostaną [po zmianie] wykorzystane przez matki".
Pożądane efekty
Rząd wykalkulował sobie, że skręt w kierunku wydłużenia okresu przebywania na urlopie rodzicielskim przez matki i skrócenie tego okresu w przypadku ojców pozwoli państwu norweskiemu na zaoszczędzenie w 2014 roku kwoty około 35 milionów koron. Natomiast kiedy zmiany wejdą w życie w pełni i będą dotyczyły całego roku kalendarzowego, oszczędności mają sięgnąć 130-160 milionów koron rocznie.
Przyczyną, dla której państwo zarabia na tym, że większą część urlopu rodzicielskiego bierze matka jest fakt, że norwescy ojcowie średnio zarabiają dużo więcej, niż norweskie matki.
W ubiegłym roku średnie roczne wynagrodzenie (brutto) kobiet zatrudnionych na pełen etat wyniosło 453 600 koron, a mężczyzn 513 600 koron.
Oprócz obcięcia długości urlopu zarezerwowanego dla ojca, rząd chce, by łatwiej było przenieść okres "tacierzyńskiego" na matkę w sytuacjach, gdy ojciec nie ma możliwości wykorzystania swoich tygodni. Możliwość ta ma dotyczyć na przykład samodzielnych przedsiębiorców lub jedynych akcjonariuszy małych spółek kapitałowych.
Również te działania mają spowodować, że kobiety będą brać dłuższe urlopy rodzicielskie, a mężczyźni krótsze, choć rząd nie wyliczył jeszcze, jakich spodziewa się po tym kroku efektów finansowych.
Bierzemy to, co jest nam dane
32-letni Mladen Lukic, ojciec 9-miesięcznych bliźniąt: Anny i Evena, od dwóch tygodni przebywa z dziećmi w domu na urlopie ojcowskim. Docelowo Lukic ma zamiar wykorzystać 14 tygodni urlopu, czyli tyle, ile jest zarezerwowane dla ojca. Jak sam mówi, gdyby kwota urlopu tacierzyńskiego wynosiła dziesięć tygodni, zapewne wziąłby go tylko tyle.
- Tak właśnie zapewne by było. Biorę to, co jest przewidziane dla mnie i tyle.
Na co dzień Lukic zajmuje się sprzętem komputerowym w Wyższej Szkole w Oslo. Teraz dla odmiany spędza dnie na karmieniu, przewijaniu i spacerach z wózkiem.
- W pierwszych tygodniach było trochę zamieszania. Trzeba się przyzwyczaić, stworzyć sobie jakiś system postępowania.
Na pytanie o to, co sądzi o projekcie skrócenia urlopu ojcowskiego z 14 do 10 tygodni, odpowiada:
- Myślę, że to niedobra tendencja. To jedyny okres, kiedy ma się czas, by być w 100% z dziećmi. Przez resztę życia ma się kupę roboty i stresu, a w tym czasie jesteśmy tylko my. Myślę, że to pozytywne.
![]() |
Fot. Archiwum MN |
Wybór
Julie Brodtkorb, rzeczniczka Høyre ds. polityki wobec kobiet, mówi, że wyliczenia przywołane w poprawce do budżetu, traktującej o skróceniu urlopu ojcowskiego, zostały zaczerpnięte z wyliczeń ministerstwa Finansów, a te z kolei mają swe źródło w danych statystycznych zbieranych na przestrzeni wielu lat.
- Tradycyjnie jest tak, że kobiety zarabiają mniej, niż mężczyźni i biorą więcej urlopu rodzicielskiego. Jeśli mężczyźni nie będą brali urlopów dłuższych, niż proponowana nowa kwota, (czyli 10 tygodni) będzie to oznaczało oszczędność. Jeśli będą decydować się na to, by wziąć coś więcej ponad tę kwotę, trzeba będzie zmienić wyliczenia - mówi Brodtkorb.
Do niedawna politycy norwescy deklarowali niemal jednogłośnie, że ich celem jest, by mężczyźni brali dłuższe urlopy rodzicielskie i zostawali dłużej z dziećmi. Jak zatem ma się do tego obecna propozycja okrojenia urlopu ojcowskiego?
- Życzeniem rządu jest, by więcej spraw w społeczeństwie opierało się na zaufaniu państwa do obywateli i do tego, że poszczególne osoby najlepiej wiedzą, w jaki sposób chcą zorganizować swoje własne życie - wyjaśnia Brodtkorb. - Dlatego właśnie chcemy dać rodzinom możliwość swobodnego decydowania o większej części urlopu rodzicielskiego.
SV i NHO krytyczne
Przewodniczący Partii Socjalistycznej Lewicy (SV), Audun Lysbakken, uważa za znamienne to, że nowy rząd przyznaje, że skrócenie obowiązkowego urlopu ojcowskiego przyniesie oszczędności, gdyż spowoduje branie większej części urlopu z puli wspólnej przez kobiety:
- Do tej pory Høyre cały czas podnosiło argument, że rezerwowanie części urlopu rodzicielskiego dla ojca jest staroświeckie i że należy iść w kierunku likwidacji jakichkolwiek kwot. Tymczasem ich własna propozycja budżetowa pokazuje, że kwotowanie ma realny wpływ na to, jak dużą część urlopu decyduje się wziąć każde z rodziców.
Lysbakken nie twierdzi, że celem (a przynajmniej jedynym celem) Høyre są oszczędności budżetowe, ale wskazuje, że takie właśnie będą efekty działań rządu, jeśli poprawki do budżetu zostaną przyjęte.
Krytyczna jest również Główna Organizacja Gospodarcza (NHO):
- Nie kładziemy nacisku na to, czy przyniesie to oszczędności, czy nie, ale uważamy, że propozycja ta jest sama w sobie krokiem w złym kierunku. Naszym zdaniem lepiej by było, gdyby 14 tygodniowy urlop ojcowski został zachowany, a nawet sygnalizowaliśmy, że mógłby być dłuższy, tak by uzyskać realny podział urlopu rodzicielskiego na trzy równe części - mówi Lars Jacob Hiim, dyrektor oddziału NHO i podkreśla, że dłuższy urlop ojcowski oznacza większy udział kobiet w życiu zawodowym i zapobiega ich wypadaniu z rynku pracy, co zdarza się w przypadku dłuższych urlopów.
- Høyre argumentuje, że w przypadku likwidacji kwoty, mężczyźni będą dobrowolnie wybierać dłuższe urlopy ojcowskie, a jednocześnie w wyliczeniach budżetowych zakłada się, że mężczyźni wykorzystają jedynie nakazany okres. Jesteśmy zatem sceptyczni, tym bardziej, że doświadczenia duńskie pokazują, że kiedy długość urlopu zarezerwowanego dla ojca kurczy się, mężczyźni po prostu biorą krótsze urlopy rodzicielskie. Możemy mieć nadzieję, że norwescy mężczyźni są inni, ale dla pewności lepiej mieć dłuższy urlop ojcowski, niż krótszy - konkluduje Hiim.
Likwidacja 2. klasy podatkowej?
Odpowiadając na zarzuty, że działania rządu podkopują zasadę równouprawnienia, Julie Brodtkorb podkreśla, że norweskie rodziny będą i tak wybierać bardziej równomierny podział urlopu rodzicielskiego - jeśli zlikwiduje się 2. klasę podatkową, czyli wyższą kwotę wolną od podatku dla małżeństw, gdzie jedno z małżonków nie zarabia lub zarabia bardzo mało. Jeśli propozycja likwidacji 2. klasy podatkowej - zgłoszona już w projekcie budżetu ustępującego rządu i zachowana przez obecną ekipę - przejdzie, zostawanie w domu stanie się dla kobiet mniej opłacalne.
- Są granice tego, do czego powinni mieszać się politycy, więc nie chcę wypowiadać się na temat tego, jak poszczególne rodziny powinny dysponować swoim czasem i swoimi pieniędzmi. Jednocześnie jednak zadaniem polityków jest dbanie o dobro ogółu. W tym przypadku z pożytkiem dla całego społeczeństwa będzie, jeśli czynnych zawodowo będzie więcej osób, a nie mniej. Środkiem budżetowym pozwalającym na osiągnięcie tego celu jest likwidacja 2. klasy podatkowej. Będzie to stanowić dodatkową zachętę do podjęcia pracy przez oboje rodziców - konkluduje Brodtkorb.
Minister ds. dzieci, rodzin i równouprawnienia, Solveig Horne (Frp) nie miała jeszcze okazji wypowiedzieć się w mediach na ten temat, ale ministerstwo informuje, że zdaniem pani minister obie propozycje dadzą rodzinom większą swobodę i wolność wyboru.
Wszystko w rękach Stortingu
To jednak, czy owe propozycje wejdą w życie, leży już w gestii Stortingu, który będzie musiał zaaprobować, bądź odrzucić projekt budżetu. Opozycja ze strony lewicy jest zrozumiała, ale również po stronie partii mieszczańskich Høyre i Frp mogą mieć problemy ze znalezieniem poparcia dla swoich projektów. Venstre i KrF nie są, łagodnie mówiąc, zachwycone niektórymi pomysłami i chociażby KrF bardzo silnie oponuje przeciwko likwidacji 2. klasy podatkowej. Co z tego wyniknie - zobaczymy.
Urlop ojcowski (fedrekvoten)- Po raz pierwszy wprowadzony został w roku 1994, przez rząd Partii Robotniczej (Ap). Jego długość wynosiła wówczas cztery tygodnie. - Od tego czasu był systematycznie wydłużany, ostatnio w lipcu bieżącego roku - do 14 tygodni w przypadku dzieci urodzonych 1. lipca 2013 lub później. - Po tych ostatnich zmianach trójpodział urlopu rodzicielskiego wygląda następująco: Ojciec i matka mają okresy zarezerwowane tylko dla siebie, wynoszące po 14 tygodni w przypadku każdego z nich. Oprócz tego jest część wspólna, długości 18 tygodni (w przypadku zasiłku rodzicielskiego wynoszącego 100% wynagrodzenia) lub 28 tygodni (w przypadku zasiłku rodzicielskiego wynoszącego 80% wynagrodzenie), którą ojciec i matka mogą podzielić się wedle własnego uznania. Trzy tygodnie bezpośrednio przed porodem są zarezerwowane dla matki. - Nowy rząd chce, by okres zarezerwowany dla ojca (urlop ojcowski/fedrekvoten) został zredukowany z 14 do 10 tygodni w przypadku ojców dzieci urodzonych po 1. lipca przyszłego roku. |
Źródło: Aftenposten
To może Cię zainteresować
18-11-2013 11:12
0
-1
Zgłoś
15-11-2013 15:58
0
-1
Zgłoś
14-11-2013 23:12
0
0
Zgłoś
14-11-2013 23:08
0
-2
Zgłoś
14-11-2013 22:30
0
-1
Zgłoś
14-11-2013 22:23
0
0
Zgłoś
14-11-2013 21:36
0
0
Zgłoś
14-11-2013 21:34
0
0
Zgłoś
14-11-2013 21:33
0
-1
Zgłoś