Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

  • Oslo, Oslo, Norwegia
  • Bergen, Vestland, Norwegia
  • Jessheim, Akershus, Norwegia
  • Stavanger, Rogaland, Norwegia
  • Kristiansand, Agder, Norwegia
  • Ålesund, Møre og Romsdal, Norwegia
  • Trondheim, Trøndelag, Norwegia
  • Brønnøysund, Nordland, Norwegia
  • Mo i Rana, Nordland, Norwegia
  • Bodø, Nordland, Norwegia
  • Sandnes, Rogaland, Norwegia
  • Fredrikstad, Østfold, Norwegia
  • Drammen, Buskerud, Norwegia

1 NOK

55
Krótsze urlopy ojcowskie i likwidacja 2. klasy podatkowej - oszczędność dla budżetu?

 
 Fot. Archiwum MN
W przedłożonej w ubiegły piątek zrewidowanej propozycji budżetu rząd Erny Solberg postuluje skrócenie urlopu ojcowskiego z 14 do 10 tygodni w przypadku dzieci urodzonych po 1. lipca 2014 roku. Całkowita długość urlopu rodzicielskiego pozostałaby bez zmian. Podtrzymana została również propozycja ekipy Stoltenberga w kwestii likwidacji 2. klasy podatkowej.


Propozycja skrócenia urlopu ojcowskiego ujęta jest w projekcie budżetu jako "oszczędność", a to dlatego, że urlopy macierzyńskie kosztują państwo mniej, niż "tacierzyńskie", gdyż matki mają z reguły niższe dochody, niż ojcowie.

Wielu ojców wykorzystuje tylko część urlopu zarezerwowaną dla siebie, mimo że sporą częścią urlopu rodzice mogą podzielić się wedle własnego uznania. Rząd zakłada zatem, że skrócenie "tacierzyńskiego", czyli części urlopu zarezerwowanej dla ojca, spowoduje, że tygodnie, które trafią do puli wspólnej, wykorzysta matka.

W propozycji budżetowej jest to napisane wprost:

"Zakłada się, że części urlopu [rodzicielskiego], które bez zmian w przepisach byłyby w 2014 roku wykorzystane przez ojców, zostaną [po zmianie] wykorzystane przez matki".

Pożądane efekty

Rząd wykalkulował sobie, że skręt w kierunku wydłużenia okresu przebywania na urlopie rodzicielskim przez matki i skrócenie tego okresu w przypadku ojców pozwoli państwu norweskiemu na zaoszczędzenie w 2014 roku kwoty około 35 milionów koron. Natomiast kiedy zmiany wejdą w życie w pełni i będą dotyczyły całego roku kalendarzowego, oszczędności mają sięgnąć 130-160 milionów koron rocznie.

Przyczyną, dla której państwo zarabia na tym, że większą część urlopu rodzicielskiego bierze matka jest fakt, że norwescy ojcowie średnio zarabiają dużo więcej, niż norweskie matki.

W ubiegłym roku średnie roczne wynagrodzenie (brutto) kobiet zatrudnionych na pełen etat wyniosło 453 600 koron, a mężczyzn 513 600 koron.

Oprócz obcięcia długości urlopu zarezerwowanego dla ojca, rząd chce, by łatwiej było przenieść okres "tacierzyńskiego" na matkę w sytuacjach, gdy ojciec nie ma możliwości wykorzystania swoich tygodni. Możliwość ta ma dotyczyć na przykład samodzielnych przedsiębiorców lub jedynych akcjonariuszy małych spółek kapitałowych.

Również te działania mają spowodować, że kobiety będą brać dłuższe urlopy rodzicielskie, a mężczyźni krótsze, choć rząd nie wyliczył jeszcze, jakich spodziewa się po tym kroku efektów finansowych.

Bierzemy to, co jest nam dane

32-letni Mladen Lukic, ojciec 9-miesięcznych bliźniąt: Anny i Evena, od dwóch tygodni przebywa z dziećmi w domu na urlopie ojcowskim. Docelowo Lukic ma zamiar wykorzystać 14 tygodni urlopu, czyli tyle, ile jest zarezerwowane dla ojca. Jak sam mówi, gdyby kwota urlopu tacierzyńskiego wynosiła dziesięć tygodni, zapewne wziąłby go tylko tyle.

- Tak właśnie zapewne by było. Biorę to, co jest przewidziane dla mnie i tyle.

Na co dzień Lukic zajmuje się sprzętem komputerowym w Wyższej Szkole w Oslo. Teraz dla odmiany spędza dnie na karmieniu, przewijaniu i spacerach z wózkiem.

- W pierwszych tygodniach było trochę zamieszania. Trzeba się przyzwyczaić, stworzyć sobie jakiś system postępowania.

Na pytanie o to, co sądzi o projekcie skrócenia urlopu ojcowskiego z 14 do 10 tygodni, odpowiada:

- Myślę, że to niedobra tendencja. To jedyny okres, kiedy ma się czas, by być w 100% z dziećmi. Przez resztę życia ma się kupę roboty i stresu, a w tym czasie jesteśmy tylko my. Myślę, że to pozytywne.

tato2.jpg 
 Fot. Archiwum MN

 

Wybór

Julie Brodtkorb, rzeczniczka Høyre ds. polityki wobec kobiet, mówi, że wyliczenia przywołane w poprawce do budżetu, traktującej o skróceniu urlopu ojcowskiego, zostały zaczerpnięte z wyliczeń ministerstwa Finansów, a te z kolei mają swe źródło w danych statystycznych zbieranych na przestrzeni wielu lat.

- Tradycyjnie jest tak, że kobiety zarabiają mniej, niż mężczyźni i biorą więcej urlopu rodzicielskiego. Jeśli mężczyźni nie będą brali urlopów dłuższych, niż proponowana nowa kwota, (czyli 10 tygodni) będzie to oznaczało oszczędność. Jeśli będą decydować się na to, by wziąć coś więcej ponad tę kwotę, trzeba będzie zmienić wyliczenia - mówi Brodtkorb.

Do niedawna politycy norwescy deklarowali niemal jednogłośnie, że ich celem jest, by mężczyźni brali dłuższe urlopy rodzicielskie i zostawali dłużej z dziećmi. Jak zatem ma się do tego obecna propozycja okrojenia urlopu ojcowskiego?

- Życzeniem rządu jest, by więcej spraw w społeczeństwie opierało się na zaufaniu państwa do obywateli i do tego, że poszczególne osoby najlepiej wiedzą, w jaki sposób chcą zorganizować swoje własne życie - wyjaśnia Brodtkorb. - Dlatego właśnie chcemy dać rodzinom możliwość swobodnego decydowania o większej części urlopu rodzicielskiego.

SV i NHO krytyczne

Przewodniczący Partii Socjalistycznej Lewicy (SV), Audun Lysbakken, uważa za znamienne to, że nowy rząd przyznaje, że skrócenie obowiązkowego urlopu ojcowskiego przyniesie oszczędności, gdyż spowoduje branie większej części urlopu z puli wspólnej przez kobiety:

- Do tej pory Høyre cały czas podnosiło argument, że rezerwowanie części urlopu rodzicielskiego dla ojca jest staroświeckie i że należy iść w kierunku likwidacji jakichkolwiek kwot. Tymczasem ich własna propozycja budżetowa pokazuje, że kwotowanie ma realny wpływ na to, jak dużą część urlopu decyduje się wziąć każde z rodziców.

Lysbakken nie twierdzi, że celem (a przynajmniej jedynym celem) Høyre są oszczędności budżetowe, ale wskazuje, że takie właśnie będą efekty działań rządu, jeśli poprawki do budżetu zostaną przyjęte.

Krytyczna jest również Główna Organizacja Gospodarcza (NHO):

- Nie kładziemy nacisku na to, czy przyniesie to oszczędności, czy nie, ale uważamy, że propozycja ta jest sama w sobie krokiem w złym kierunku. Naszym zdaniem lepiej by było, gdyby 14 tygodniowy urlop ojcowski został zachowany, a nawet sygnalizowaliśmy, że mógłby być dłuższy, tak by uzyskać realny podział urlopu rodzicielskiego na trzy równe części - mówi Lars Jacob Hiim, dyrektor oddziału NHO i podkreśla, że dłuższy urlop ojcowski oznacza większy udział kobiet w życiu zawodowym i zapobiega ich wypadaniu z rynku pracy, co zdarza się w przypadku dłuższych urlopów.

- Høyre argumentuje, że w przypadku likwidacji kwoty, mężczyźni będą dobrowolnie wybierać dłuższe urlopy ojcowskie, a jednocześnie w wyliczeniach budżetowych zakłada się, że mężczyźni wykorzystają jedynie nakazany okres. Jesteśmy zatem sceptyczni, tym bardziej, że doświadczenia duńskie pokazują, że kiedy długość urlopu zarezerwowanego dla ojca kurczy się, mężczyźni po prostu biorą krótsze urlopy rodzicielskie. Możemy mieć nadzieję, że norwescy mężczyźni są inni, ale dla pewności lepiej mieć dłuższy urlop ojcowski, niż krótszy - konkluduje Hiim.

Likwidacja 2. klasy podatkowej?

Odpowiadając na zarzuty, że działania rządu podkopują zasadę równouprawnienia, Julie Brodtkorb podkreśla, że norweskie rodziny będą i tak wybierać bardziej równomierny podział urlopu rodzicielskiego - jeśli zlikwiduje się 2. klasę podatkową, czyli wyższą kwotę wolną od podatku dla małżeństw, gdzie jedno z małżonków nie zarabia lub zarabia bardzo mało. Jeśli propozycja likwidacji 2. klasy podatkowej - zgłoszona już w projekcie budżetu ustępującego rządu i zachowana przez obecną ekipę - przejdzie, zostawanie w domu stanie się dla kobiet mniej opłacalne.

- Są granice tego, do czego powinni mieszać się politycy, więc nie chcę wypowiadać się na temat tego, jak poszczególne rodziny powinny dysponować swoim czasem i swoimi pieniędzmi. Jednocześnie jednak zadaniem polityków jest dbanie o dobro ogółu. W tym przypadku z pożytkiem dla całego społeczeństwa będzie, jeśli czynnych zawodowo będzie więcej osób, a nie mniej. Środkiem budżetowym pozwalającym na osiągnięcie tego celu jest likwidacja 2. klasy podatkowej. Będzie to stanowić dodatkową zachętę do podjęcia pracy przez oboje rodziców - konkluduje Brodtkorb.

Minister ds. dzieci, rodzin i równouprawnienia, Solveig Horne (Frp) nie miała jeszcze okazji wypowiedzieć się w mediach na ten temat, ale ministerstwo informuje, że zdaniem pani minister obie propozycje dadzą rodzinom większą swobodę i wolność wyboru.

Wszystko w rękach Stortingu

To jednak, czy owe propozycje wejdą w życie, leży już w gestii Stortingu, który będzie musiał zaaprobować, bądź odrzucić projekt budżetu. Opozycja ze strony lewicy jest zrozumiała, ale również po stronie partii mieszczańskich Høyre i Frp mogą mieć problemy ze znalezieniem poparcia dla swoich projektów. Venstre i KrF nie są, łagodnie mówiąc, zachwycone niektórymi pomysłami i chociażby KrF bardzo silnie oponuje przeciwko likwidacji 2. klasy podatkowej. Co z tego wyniknie - zobaczymy.


Urlop ojcowski (fedrekvoten)

- Po raz pierwszy wprowadzony został w roku 1994, przez rząd Partii Robotniczej (Ap). Jego długość wynosiła wówczas cztery tygodnie.

- Od tego czasu był systematycznie wydłużany, ostatnio w lipcu bieżącego roku - do 14 tygodni w przypadku dzieci urodzonych 1. lipca 2013 lub później.

- Po tych ostatnich zmianach trójpodział urlopu rodzicielskiego wygląda następująco: Ojciec i matka mają okresy zarezerwowane tylko dla siebie, wynoszące po 14 tygodni w przypadku każdego z nich. Oprócz tego jest część wspólna, długości 18 tygodni (w przypadku zasiłku rodzicielskiego wynoszącego 100% wynagrodzenia) lub 28 tygodni (w przypadku zasiłku rodzicielskiego wynoszącego 80% wynagrodzenie), którą ojciec i matka mogą podzielić się wedle własnego uznania. Trzy tygodnie bezpośrednio przed porodem są zarezerwowane dla matki.

- Nowy rząd chce, by okres zarezerwowany dla ojca (urlop ojcowski/fedrekvoten) został zredukowany z 14 do 10 tygodni w przypadku ojców dzieci urodzonych po 1. lipca przyszłego roku.


Źródło: Aftenposten






Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Jan Kowalski

18-11-2013 11:12

Chłopie - przy Twoim statusie rodzinnym - inna karta niz 7215 i 2-ga klasa to dzialanie przeciwko swojej rodzinie (minus kilkadziesiat tys. NOK !).Jak sie Twoja żona dowie.....,ze dofinansowujesz ciapatych....

marcin pawlak

15-11-2013 15:58

To bylo do mnie ??? ze mam 180kr. jak zobaczysz to na reke mam 23000-25000 bez dojazdow bo auto mam firmowe. Matma sie klania tobie nie 15tys. lecz 16tys. placisz miesiecznie teraz dolicz jedzenie. jak jestes sam to ok.
Dlatego napisalem przyklad z moich znajomych. Jak 2 osoby pracuja i zarabiaja dobrze to nawet taka chatke 2,2mln.mozna splacic w ciagu 6-7lat i w tedy ta osoba moze powiedziec ze jest na zero.bo sie uporala w ciagu 6-7lat ,i nad tym pomysl .Dzis prace masz a jutro jej juz nie masz. tak wiec ???

kryss d

14-11-2013 23:12

kamilo-ciebie to chyba boli ze inni cokolwiek maja.
zajmij sie soba czlowieku i innym do miski nie zagladaj

Jon Doe

14-11-2013 23:08

Imperator1988 napisał:
Wedlug mnie inwestowanie w domy to strata pieniedzy duzo wiecej mozna zyskac na gieldzie lub jesli ktos niechce ryzykowac to na funduszach gieldowych typu Skagen lub bardziej ryzykownych "Hedge fund". Chociaz moi rodzice w dom zainwestowali zarowno w Norwegii jak i dwa mieszkania w Polsce. W pewnym sensie sie przydalo bo dzieki temu moge dzis caloksztalt wyplaty oszczedzac by zwiekszac inwestycje na gieldzie (lub ewentualnie czesc zmarnowac w Polsce na urlopie ).

Przy dobrych inwestycjach na gieldzie mozna bez zbytniego ryzyka osiagnac 50 % w ciagu roku a gdy ktos juz uzbiera sumke typu 1 mln NOK to i fundusz taki jak Skagen moze wystarczyc. W koncu 15 % to wtedy jest 150 000 a potem "rentes rente" od tego i od tego co sie oszczedzi i dalej. Az pewnego pieknego dnia czlowiek uzbiera 1 mln euro i wtedy moze spokojnie zadowolic sie 150 000 euro rocznie (-28 % podatku lub mnieszy Belki gdy przeniesie sie do Polski) i nie musi pracowac. Lub moze zalozyc firme jest wiele opcji. W kazdym badz razie lepszych niz inwestycja w dom.


Nie porównuj inwestycji w dom w którym ma ktos mieszkać zamiast płacić za wynajem do inwestowania w nieruchomości, czy giełdy..

K T

14-11-2013 22:30

Niezauwazylas dopisku o -28 % (niebawem 27 %) od zysku podatku. A formueskatt akurat na czas zdaza zlikwidowac o arveavgift juz sie zatroszczyli Wiesz oczywiscie takze ze od 2014 bedzie sie liczylo wartosc "wejsciowa i wyjsciowa" kazdego domu w ktorym wlasciciel nie mieszka i tez zaplaci 28 % (27 % niebawem) od zysku na domu?

A co do zmian to fakt ze sekciarze z KrF prawdopodobnie zepsuja sprawe chwilowo. Ale co sie odwlecze to nieuciecze. W koncu norski zrozumieja ze moga miec dobrze u siebie a nie tylko na urlopie zagranica. Wystarczy wrzucic karteczke z FrP. Wedle badania pogladow politycznych oderwanych od partii (na malej grupce 600 000 unikalnych osob) to okolo 34 % najbardziej zgadza sie z pogladami FrP chcialoby wlasnie takiej polityki. Wiec w koncu nawet norsk dojdzie do tego ze aby bylo to co chce, to musi wrzucic karteczke FrP.

Makaryna kowalska

14-11-2013 22:23

Imperator1988 napisał:
Wedlug mnie inwestowanie w domy to strata pieniedzy duzo wiecej mozna zyskac na gieldzie lub jesli ktos niechce ryzykowac to na funduszach gieldowych typu Skagen lub bardziej ryzykownych "Hedge fund". Chociaz moi rodzice w dom zainwestowali zarowno w Norwegii jak i dwa mieszkania w Polsce. W pewnym sensie sie przydalo bo dzieki temu moge dzis caloksztalt wyplaty oszczedzac by zwiekszac inwestycje na gieldzie (lub ewentualnie czesc zmarnowac w Polsce na urlopie ).

Przy dobrych inwestycjach na gieldzie mozna bez zbytniego ryzyka osiagnac 50 % w ciagu roku a gdy ktos juz uzbiera sumke typu 1 mln NOK to i fundusz taki jak Skagen moze wystarczyc. W koncu 15 % to wtedy jest 150 000 a potem "rentes rente" od tego i od tego co sie oszczedzi i dalej. Az pewnego pieknego dnia czlowiek uzbiera 1 mln euro i wtedy moze spokojnie zadowolic sie 150 000 euro rocznie (-28 % podatku lub mnieszy Belki gdy przeniesie sie do Polski) i nie musi pracowac. Lub moze zalozyc firme jest wiele opcji. W kazdym badz razie lepszych niz inwestycja w dom.


Nie zapominaj, ze od tych rent, to placisz podatek, a i formueskatt jeszcze nie zlikwidowano

robert taki

14-11-2013 21:36

PJo napisał:
2013 napisał:
PJo napisał:
Chłopie rozpisujesz sie itd mam rownież kredyt na dom i to w całości a dokładnie 2.2 płace miesięcznie 7 tys kredytu na 30 lat samochód wartości 400 tys jest to ok 4500kr miesięcznie przy wykładzie własnym 80 tys na 8 lat ubezpieczenia itd 1500kr miesięcznie prąd 3tys na trzy miechy
Plus 13 tys rocznie na podatek oraz wywóz śmieci co daje max 15 tys miesięcznie.
Wiec jak ty kupisz dom samochód itd to wtedy pisz bo ja w to co ktos mówi ni chu.. Nie wieże jak sam nie zobaczę

typowy nieudacznik


Zapomniałem dodać specjalnie jelopie 2013 ze w PL rownież mam domek wiec pomysł jaki nieudacznik ty po 13 kasach wynajmowania tu juz byś miał pol chaty splacone a tak dupa tylko x7 i robota za180kr wiec przeliczyć do kupy i pomysł ze ja każdego miesiąca dostaje 7-8 tys wiecej wypłaty na konto niz ty i pamiętaj ja w każdej chwili moge sprzedać chatę i wyjdzie mi ze mieszkałem za darmo

w polsce to masz domek dla lalek imbecylu...

robert taki

14-11-2013 21:34

PJo napisał:
2013 napisał:
PJo napisał:
Chłopie rozpisujesz sie itd mam rownież kredyt na dom i to w całości a dokładnie 2.2 płace miesięcznie 7 tys kredytu na 30 lat samochód wartości 400 tys jest to ok 4500kr miesięcznie przy wykładzie własnym 80 tys na 8 lat ubezpieczenia itd 1500kr miesięcznie prąd 3tys na trzy miechy
Plus 13 tys rocznie na podatek oraz wywóz śmieci co daje max 15 tys miesięcznie.
Wiec jak ty kupisz dom samochód itd to wtedy pisz bo ja w to co ktos mówi ni chu.. Nie wieże jak sam nie zobaczę

typowy nieudacznik


Zapomniałem dodać specjalnie jelopie 2013 ze w PL rownież mam domek wiec pomysł jaki nieudacznik ty po 13 kasach wynajmowania tu juz byś miał pol chaty splacone a tak dupa tylko x7 i robota za180kr wiec przeliczyć do kupy i pomysł ze ja każdego miesiąca dostaje 7-8 tys wiecej wypłaty na konto niz ty i pamiętaj ja w każdej chwili moge sprzedać chatę i wyjdzie mi ze mieszkałem za darmo

z tymi kredytami zejdzie ci do grobowej deski,poczekaj pare lat niech skonczy sie koniunktura w Norge to kredycierze beda uciekac jak szczury z tonacego okretu a mieszkania chetnie banki zabiora...

K T

14-11-2013 21:33

Wedlug mnie inwestowanie w domy to strata pieniedzy duzo wiecej mozna zyskac na gieldzie lub jesli ktos niechce ryzykowac to na funduszach gieldowych typu Skagen lub bardziej ryzykownych "Hedge fund". Chociaz moi rodzice w dom zainwestowali zarowno w Norwegii jak i dwa mieszkania w Polsce. W pewnym sensie sie przydalo bo dzieki temu moge dzis caloksztalt wyplaty oszczedzac by zwiekszac inwestycje na gieldzie (lub ewentualnie czesc zmarnowac w Polsce na urlopie ).

Przy dobrych inwestycjach na gieldzie mozna bez zbytniego ryzyka osiagnac 50 % w ciagu roku a gdy ktos juz uzbiera sumke typu 1 mln NOK to i fundusz taki jak Skagen moze wystarczyc. W koncu 15 % to wtedy jest 150 000 a potem "rentes rente" od tego i od tego co sie oszczedzi i dalej. Az pewnego pieknego dnia czlowiek uzbiera 1 mln euro i wtedy moze spokojnie zadowolic sie 150 000 euro rocznie (-28 % podatku lub mnieszy Belki gdy przeniesie sie do Polski) i nie musi pracowac. Lub moze zalozyc firme jest wiele opcji. W kazdym badz razie lepszych niz inwestycja w dom.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok