Życie w Norwegii
,,Jest fatalna i zasługuje na publiczne napiętnowanie" – tak oceniacie obsługę polskiego konsulatu w Oslo
1

Polska Ambasada w Oslo Fot. Wikipedia/ Kjetil Ree/ Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported
Jakiś czas temu poruszyliśmy na łamach portalu temat działania polskiej ambasady w stolicy Norwegii. Zebraliśmy wówczas Wasze skargi i skonfrontowaliśmy je z konsulem. Zapytaliśmy także jak oceniacie obsługę i co zmienilibyście w tym miejscu – wyniki nie są optymistyczne...
Co przede wszystkim zmieniłbyś/zmieniłabyś w polskiej obsłudze konsularnej w Norwegii?
Okazuje się, że najbardziej przeszkadza Wam zbyt mała ilość osób obsługujących oraz brak możliwości płatności kartą. Część z Was chciałaby także skrócenia czasu rozpatrywania wniosku paszportowego, otwarcia dodatkowych placówek w innych miastach, a nawet...zmiany prawa konsularnego.
Jak oceniasz obsługę w polskim konsulacie w Oslo?
Zaledwie 6 (!) na blisko 250 głosujących stwierdziło, że obsługa w ambasadzie jest na bardzo dobrym poziomie, biorąc pod uwagę możliwości kadrowe placówki.
Niewiele więcej (29 osób) uznało, że obsługa pozostawia wiele do życzenia, ale nie odstaje od poziomu obsługi w innych polskich urzędach.
Personel konsulatu nie jest bez winy, ale polscy petenci także są zbyt roszczeniowi i powinni zadbać o porządek w swoich dokumentach – tak odpowiedziało 33 pytanych.
Niestety aż 174 Polaków zapewnia, że obsługa ambasady jest fatalna i zasługuje na publiczne napiętnowanie.
Niewiele więcej (29 osób) uznało, że obsługa pozostawia wiele do życzenia, ale nie odstaje od poziomu obsługi w innych polskich urzędach.
Personel konsulatu nie jest bez winy, ale polscy petenci także są zbyt roszczeniowi i powinni zadbać o porządek w swoich dokumentach – tak odpowiedziało 33 pytanych.
Niestety aż 174 Polaków zapewnia, że obsługa ambasady jest fatalna i zasługuje na publiczne napiętnowanie.
Problemem biurokracja
W komenatrzach na naszym portalu także zawrzało. Zdaniem jednego z czytelników Mojej Norwegii największym problemem nie jest nieprzyjazna obsługa, ale...biurokracja. – Otóż kiedy urodziło mi się dziecko kilka lat temu, przyszło załatwiać dla niego paszport. Załatwiłem to listownie. Po dwóch latach okazało sie jednak, że już nie można listownie, tylko osobiscie – z dzieckiem i małżonką ze Stavanger – bo tak stanowi PRAWO POLSKIE. Weszły nowe przepisy unijne – napisał Robert.
– Im będzie więcej biurokracji, tym bardziej ludzie bedą opryskliwi. A to dlatego, że zarówno petenci będą wkurzeni i będą narzekać, a także dlatego, że pani w okienku też człowiek – ile ona ma słuchać tych narzekań? Trzeba wszystko uprościć, to się samo wszystko naprawi – twierdzi czytelnik.
– Jeśli muszę wydać kilka tysięcy koron na przejazd i wziąć wolne z pracy, mało interesuje mnie wówczas opryskliwa obsługa. Wiem za to, że żaden Szwed, Duńczyk czy Niemiec nie jest tak traktowany przez swoje państwo – dodaje Robert.
– Im będzie więcej biurokracji, tym bardziej ludzie bedą opryskliwi. A to dlatego, że zarówno petenci będą wkurzeni i będą narzekać, a także dlatego, że pani w okienku też człowiek – ile ona ma słuchać tych narzekań? Trzeba wszystko uprościć, to się samo wszystko naprawi – twierdzi czytelnik.
– Jeśli muszę wydać kilka tysięcy koron na przejazd i wziąć wolne z pracy, mało interesuje mnie wówczas opryskliwa obsługa. Wiem za to, że żaden Szwed, Duńczyk czy Niemiec nie jest tak traktowany przez swoje państwo – dodaje Robert.
Porzucić mrzonki
W dyskusji pojawiły się jednak także głosy usprawiedliwiające obecne przepisy.
– Jeżeli Norweg zamieszka w Zakopanem czy w Szczebrzeszynie, to też będzie musiał wziąć wolne z pracy i pojechać do Warszawy, żeby wyrobić sobie nowy paszport. Dokładnie jak Polacy z Trondheim, którzy muszą jechać do Oslo – napisała Eliza. – Norweg, jak ma sobie wyrobić paszport w Norwegii, też musi wziąć wolne z pracy i pójść na policję. Dokładnie jak Polacy w Polsce. Ba, jak Norweg chce wyrobić paszport dziecku, musi stawić się na policji z całą rodziną, żeby pani z okienka mogła się wszystkim przyjrzeć. Jeśli ktoś jest samotnym rodzicem, to dopiero zaczynają się schodki z papierami.
– Jak się przyjrzeć, to dużej różnicy w przepisach nie ma i mrzonki o wyrabianiu sobie paszporu na telefon można porzucić. Wtedy sprawa kończy się na opryskliwych paniach z okienka w konsulacie – podsumowała czytelniczka.
– Jeżeli Norweg zamieszka w Zakopanem czy w Szczebrzeszynie, to też będzie musiał wziąć wolne z pracy i pojechać do Warszawy, żeby wyrobić sobie nowy paszport. Dokładnie jak Polacy z Trondheim, którzy muszą jechać do Oslo – napisała Eliza. – Norweg, jak ma sobie wyrobić paszport w Norwegii, też musi wziąć wolne z pracy i pójść na policję. Dokładnie jak Polacy w Polsce. Ba, jak Norweg chce wyrobić paszport dziecku, musi stawić się na policji z całą rodziną, żeby pani z okienka mogła się wszystkim przyjrzeć. Jeśli ktoś jest samotnym rodzicem, to dopiero zaczynają się schodki z papierami.
– Jak się przyjrzeć, to dużej różnicy w przepisach nie ma i mrzonki o wyrabianiu sobie paszporu na telefon można porzucić. Wtedy sprawa kończy się na opryskliwych paniach z okienka w konsulacie – podsumowała czytelniczka.
Jak jest teraz?
A jakie są Wasze spostrzeżenia do pracy polskiego konsulatu? Czy coś się zmieniło na lepsze lub gorsze? Macie coś do zarzucenia pracownikom placówki?
Podzielcie się z nami w komentarzach swoimi doświadczeniami.
Podzielcie się z nami w komentarzach swoimi doświadczeniami.
Reklama
Reklama
To może Cię zainteresować
5
03-10-2016 17:15
5
0
Zgłoś