Alarm bombowy w Bergen

foto: TV2.no |
Przewodniczący rady miasta stwierdza, że nie ma sensu czekać na grupę z Oslo, nie ma na to czasu.
Po wtorkowym alarmie bombowym w Mongstad, Ragnhild Stolt-Nielsen (przewodniczący rady miasta Bergen) uważa, że grupa zajmująca się zamachami bombowymi powinna mieć swoją siedzibę także w Bergen.
Ważne instalacje zostały wyłączone we wtorek na kilka godzin po tym, jak w Mongstad znaleziono tajemniczą torbę z napisem "bomba".
Alarm został włączony o godzinie 12:00, a ekipa z Oslo przyjechała dopiero w okolicach godziny 17:00. Godzinę później ustalono, że torba jest pusta, a alarm został odwołany.
Stolt-Nielsen powiedziała gazecie Bergens Tiende, że tak ważna część Norwegii, jak okręg Bergen, nie może funkcjonować bez ekipy do spraw zamachów bombowych i być skazna na pomoc Oslo.
Uważa, że musi istnieć rozwiązanie tej sytuacji kryzysowej. Mówi, że należy skontaktować się z policją i rozważyć, czy nie powinno istnieć kilka grup kryzysowych, działających na terenie całego kraju. W sytuacji takiej jak ta, ludzie z okręgu Bergen mogą póki co jedynie siedzieć, wciskać przycisk alarmowy i czekać na odzew z Oslo. Porusza także bardzo istotną kwestię, mianowicie: w Vestlandet istnieje wiele ważnych instalacji i wyłączanie ich nawet na krótki czas może okazać się bardzo kosztowne.
O podłożenie pakunku, podejrzany jest 36-latek z Follo.

maps.google.com
Źródło: TV2/NTB

To może Cię zainteresować