
Trzynastu górników nie żyje, a osiemnastu jest w ciężkim stanie, po zapłonie metanu w kopalni "Wujek-Śląsk" w Rudzie Śląskiej-Kochłowicach.
Stan 18 górników
poparzonych w katastrofie w kopalni "Wujek" w Rudzie
Śląskiej, którzy trafili do Centrum Leczenia Oparzeń (CLO) w
Siemianowicach Śląskich, jest ciężki. Choć wszyscy są
przytomni, nie można na tej podstawie rokować co do perspektyw ich
dalszego leczenia. Pierwsze rokowania będą możliwe za kilka dni.
W kopalni "Wujek" zginęło 13 górników,
część z nich zmarła w drodze do szpitali. W siedmiu szpitalach
umieszczono 39 osób. Przyczyną wypadku - według wstępnych ocen -
był prawdopodobnie zapłon metanu, choć niektórzy eksperci mówią
też o możliwości wybuchu tego gazu.
poddawani są tzw.
bronchoskopii. To diagnostyczne badanie dróg oddechowych pod kątem
ich oparzeń. U wszystkich z przebadanych dotychczas sześciu
pacjentów stwierdzono takie poparzenia.
- Brali udział w
tej samej akcji, byli w tym samym miejscu. Można dalej wnioskować,
że u wszystkich może być niestety oparzenie. Dopiero będziemy
wiedzieć konkretnie po wykonaniu badania. Wprowadzamy rutynowe
procedury medyczne wobec ciężko oparzonych - mówił Nowak.
Jak
zaznaczył, w przypadku oparzeń, trudno mówić o rokowaniach.
Dodał, że każde ciężkie oparzenie jest groźne, nie wiadomo
bowiem jak zareaguje na nie organizm. - Jeden organizm z ciężkiego
oparzenia jest w stanie nawet w miesiącach wyjść, a drugi organizm
się załamuje. To wszystko ciężkie stany - wskazał Nowak.
Górnicy hospitalizowani w Siemianowicach mają poparzone od
40% do 90% powierzchni ciała. Według lekarzy, przy ciężkich
oparzeniach ważniejszym czynnikiem niż ich rozległość jest
głębokość ran. Wiele zależy też od tego, jak długo wysoka
temperatura działała na pacjenta.
Jak mówił dyrektor CLO
to, że wszyscy pacjenci są przytomni nie oznacza, że choroba nie
może już się rozwinąć. O ewentualnych rokowaniach można mówić
dopiero po kilku dniach. Dlatego też lekarze starają się na razie
ograniczać kontakt rodzin z pacjentami do krótkich widzeń.
-
Choroba oparzeniowa jest chorobą trwającą w czasie. Jeżeli stan
będzie się pogarszał, mamy telefony, będziemy informować na
bieżąco - wskazał Nowak, dodając że "decydujące będą
raczej doby, niż godziny".
W siemianowickiej
"oparzeniówce" po katastrofie umieszczono 18 najpoważniej
rannych górników. Pozostali - nieco lżej ranni - trafiali do
Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 im. św. Barbary w
Sosnowcu i Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach -
Ochojcu, a także szpitali w Rudzie Śląskiej, Bytomiu, Tychach i
Chorzowie.
Kondolencje prezydenta
Prezydent
Lech Kaczyński złożył drogą listowną kondolencje rodzinom
ofiar. Napisał, że łączy się z rodzinami w modlitwie i bólu.
Kaczyński wysłał na miejsce katastrofy szefa swojej kancelarii,
Władysława Stasiaka. Przebywający w Hadze premier Donald Tusk
jeszcze dziś ma pojawić się na miejscu wypadku w kopalni.
Na
miejsce zdarzenia udaje się wicepremier, minister spraw wewnętrznych
i administracji - Grzegorz Schetyna. Jedzie też tam wiceminister
gospodarki odpowiedzialna za górnictwo Joanna Strzelec-Łobodzińska.
W Rudzie Śląskiej jest już wojewoda śląski. Premier
Donald Tusk, który przebywa za granicą, jest na bieżąco
informowany o sytuacji w kopalni.
Łzy szczęścia i
rozpaczy
Przy kopalni panuje atmosfera przygnębienia i
oczekiwania. Wiele osób nie kryje łez, w niektórych przypadkach są
to łzy szczęścia.
- Zostawiłam wszystko, ubrałam dziecko
i przybiegłam - powiedziała dziennikarzom Małgorzata Kordasińska,
której mąż Janusz wyszedł z katastrofy bez szwanku. Z
niecierpliwością czeka na spotkanie z mężem, któremu - jak mówi
- zostały dwa lata do emerytury.
Pani Małgorzata przyszła
pod kopalnię z kilkuletnią córką Ewą. Dość szybko dowiedziała
się, że mąż ocalał, sam zadzwonił i powiedział, żeby się nie
martwiła. - Kamień z serca - powiedziała. - Nam, żonom jest
bardzo ciężko - podkreśliła.
Na miejscu otuchy rodzinom
dodaje ks. Jerzy Lisczyk, proboszcz parafii Trójcy Przenajświętszej
w Rudzie Śląskiej-Kochłowicach, który przekazał też słowa
pocieszenia w imieniu metropolity katowickiego arcybiskupa Damiana
Zimonia.
- Kościół jest z tymi, którzy cierpią,
przychodzi z pociechą, nadzieją i modlitwą. To jest to, co możemy
dać tym, którzy zginęli i są poszkodowani, chcemy też przynieść
pociechę rodzinom - powiedział duchowny.
W piątek
wieczorem w pobliskim kościele zostanie odprawiona msza w intencji
ofiar.
Infolinia już działa
Specjalną
infolinię z informacjami m.in. o miejscu hospitalizacji i stanie
górników uruchomiło Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody
Śląskiego. Numer infolinii to (32) 207 72 04. Pod tym numerem można
uzyskać informacje, do jakich szpitali przewieziono poszczególnych
rannych górników, jaki jest ich stan, a także jakich form pomocy
mogą oczekiwać rodziny poszkodowanych.
Te same informacje
są dostępne w Ośrodku Interwencji Kryzysowej w Rudzie Śląskiej.
Można je uzyskać osobiście, w siedzibie ośrodka przy ul.
Poniatowskiego 6.
Groźny metan
Wybuchy metanu
i pożary spowodowane zapaleniem się tego gazu, to - obok tąpnięć
i wybuchów pyłu węglowego - najczęstsze naturalne przyczyny
górniczych katastrof na całym świecie.
Zapalenie tym różni
się od znacznie groźniejszego w skutkach wybuchu, że nie powoduje
skutków dynamicznych - gaz spala się, nie ma natomiast eksplozji i
podmuchu. Aby uwolniony metan zapalił się, potrzebna jest iskra.
Może ona pojawić się np. w wyniku pracy podziemnych urządzeń.
Metan jest bezbarwnym gazem bez woni i smaku, lżejszym od
powietrza. To główny składnik naturalnych gazów, często
występujących w pokładach węgla. Pali się prawie nieświecącym
płomieniem z błękitną aureolą. Tworzy z powietrzem wybuchową
mieszaninę; wybucha gdy jego stężenie w powietrzu mieści się w
granicach od ok. 4-4,5 do ok. 15%.
Do największej w
ostatnich kilku latach katastrofy górniczej doszło w 2007 r. w
kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej. Wybuch metanu i pyłu
węglowego zabrał życie 23 górnikom. W 2008 r. w wyniku wybuchu
metanu w kopalni "Borynia" w Jastrzębie-Zdroju zginęło 5
osób. Wybuch pyłu węglowego w 2002 r. pochłonął życie 10
pracowników kopalni Jas-Mos w Jastrzębie-Zdroju. (ak)
Źródło:PAP

To może Cię zainteresować