
Tematem dzisiejszego przesuchania Andersa Behringa Breivika były wydarzenia na Utøyi. Obrona zadała też wiele pytań związanych z uczuciami i emocjami pozwanego. Wszystkie strony zdawały sobie sprawę z tego, że ten dzień procesu będzie najtrudniejszy - zarówno dla ofiar, jak i innych osób, słuchających zeznań Breivika, ale chyba nikt nie spodziewał się, że terrorysta powie, że zrobił to co zrobił z miłości - do kraju i rodaków.
W dniu dzisiejszym, w przeciwieństwie do wcześniejszych dni procesu, Breivik pojawił się w sądzie w czarnej koszuli.
Zaraz po rozpoczęciu posiedzenia sądu, sędzia Wenche Elizabeth Hansen poinformowała obecnych, w tym poszkodowanych i rodziny ofiar, że wolno opuszczać salę sądową również w trakcie przesłuchań, a nie tylko w czasie przerw.
"Gdybym nie blokował emocji, nie dałbym rady przetrwać tego procesu"
Potem przesłuchiwanie Breivika zaczęła adwokat Vibeke Hein Bæra.
- Dla wielu osób trudne było słuchanie wczoraj o tym, jak planowałeś i przeprowadzałeś zamachy 22. lipca - zaczęła Hein Bæra. - Jakie są twoje refleksje na ten temat?
- Chodzi o to, jak się czułem, opowiadając o tym?
- Nie, o to, czy rozumiesz, jak trudny, bolesny przekaz był to dla innych.
- Absolutnie tak. Chodzi w końcu o okrutne, barbarzyńskie czyny. Nie jestem nawet w stanie ogarnąć tego, jakie to dla innych przeżycie. Myślę, że nie zdołałbym przebrnąć przez ten proces, czy policyjne przesłuchania, gdybym konsekwentnie nie dystansował się od tych czynów i nie próbował wyłączyć emocji. Dlatego posługuję się technicznym językiem [przy opisie wydarzeń].
- Czym jest "nieznośna/nie pozwalająca żyć niesprawiedliwość", o której wielokrotnie wspominałeś?
- Wolność słowa i to, w jaki sposób duża grupa nacjonalistów i konserwatystów kulturowych nie może od czasu drugiej wojny światowej brać udziału w życiu demokratycznym. Dziś objawia się to poprzez norweską i europejską systematyczną cenzurę medialną oraz demonizowanie tych osób i jednostek.
"Nie ja jestem rasistą"
- Czy postrzegasz siebie jako rasistę?
- Nie, postrzegam się jako antyrasistę. To ze strony europejskich i norweskich mediów, zwłaszcza elity składającej się z marksistów kulturowych, mamy do czynienia z antyeuropejskim rasizmem. Oni przejawiają niemal nienawiść wobec naszej kultury i naszych przodków. A ponieważ są tak licznie obecni w sektorach edukacyjnym i medialnym, mają nieproporcjonalnie dużą władzę.
Indoktrynacja w szkole
Dalej Breivik opowiedział o tym, jak, według niego, norweska szkoła indoktrynuje uczniów:
- Starają się zarazić nas wyrzutami sumienia za domniemane winy naszej cywilizacji.
Jako przykład Breivik podaje piosenkę "Dzieci tęczy" ("Barn av regnbuen") Lillebjørna Nilsena.
- To dobry przykład marksisty, infiltrującego norweską szkołę. To pranie mózgów norweskich uczniów.
- Co konkretnie w przedmiotach szkolnych i zasadach szkolnych sprawia, że tak uważasz - zapytała Hein Bæra.
- Gdy spojrzy się na ktaje na świecie, widać, że mamy tam podział na męskie i żeńskie role społeczne. Tymczasem Norwegia, Partia Robotnicza, wprowadza do szkół wartości marksistowskie, komunistyczne. Zmusza się chłopców, by uczyli się szydełkować, a dziewczęta obrabiać drewno. To popieranie komunistycznych zapędów wyeliminowania tradycyjnego podziału ról.
Cenzurowanie krytyków multikulturalizmu
W kolejnej części przesłuchania Breivik mówił o tym, jak nacjonaliści są cenzurowani w mediach, poprzez, m.in. wsparcie finansowe dla prasy, które otrzymują tylko tytuły politycznie poprawne, tj. popierające wielokulturowość, odmowę publikacji książek autorów sceptycznych wobec multikulturalizmu i krytykujących oficjalną linię państwa przez wiodące wydawnictwa, czy odmowę publikacji krytycznych artykułów przez prasę głównego nurtu, co miało również nie raz spotkać jego samego. To samo miało tyczyć się telewizji.
- Kontaktowałem się z NRK i TV2 w związku z relacjonowaniem, czy raczej jego brakiem, zamieszek wszczętych przez muzułmanów w Gøteborgu w 2009 roku. Powiedzieli, że to nie nadaje się do serwisu informacyjnego. Dwa razy się z takim czymś spotkałem, w przypadku zamieszek islamskich we Francji oraz wydarzeń w Gøteborgu.
Breivik zwrócił uwagę na to, że w 2005 telewizja informowała o podobnych zamieszkach, a w 2009 roku nie i powiązał to z nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi.
- To tylko teza, ale wydaje mi się, że telewizja czuła, że jeśli pokaże te zamieszki w telewizji, przysporzy to głosów prawicy, tak więc przed wyborami w 2009 roku całkowicie przemilczeli te wydarzenia, co miało duże znaczenie dla wyniku wyborów. Szczytem bezczelności było to, że NRK wyemitowała krótki reportaż o zamieszkach w Gøteborgu PO wyborach.
Nie byłoby zamachów, gdyby Frp wygrała wybory?
Według Breivika media demonizowały Partię Postępu (Frp), co miało wpływ na wynik wyborów w 2009 roku.
Stwierdził, że gdyby wtedy nastąpiła zmiana rządu i w efekcie Norwegia przyjęła podobną do duńskiej strategię wobec imigrantów, rozważyłby rezygnację z akcji.
- Czyli mówisz, że gdyby Frp wygrała wybory w 2009 roku, efektem byłoby to, że... - Hein Bæra pozostawiła pytanie niedokończone.
- Nie, mówię, że gdyby norweskie media grały uczciwie, a nie prowadziły kampanię nienawiści wobec Frp, nie przeprowadziłbym zamachów, niezależnie od faktycznego wyniku wyborów.
Jak go postrzegają, jak sam się postrzega - świadome wyzucie się z emocji
Na pytanie o to, jak jest postrzegany przez innych (nieczuły, psychopata), Breivik odpowiedział:
- To pod wieloma względami mechanizm obronny. Jeśli człowiek ma być w stanie przeprowadzić taką barbarzyńską akcję, musi przez wiele lat urabiać swoją psychikę. Jest to znane zjawisko w tradycjach militarnych, nie wysyła się na akcję nieprzygotowanego żołnierza. Dla mnie posługiwanie się językiem wypranym z emocji jest narzędziem pozwalającym mi przejść przez ten proces.
- Czy możesz podać kilka przykładów przeżyć, które wywarły na tobie emocjonalne wrażenie?
- Istotną kwestią jest to - odpowiedział Breivik - że ludzie mówią, że osoba, która jest w stanie przeprowadzić to, co stało się 22. lipca nie może być zdolna do odczuwania empatii, musi być potworem. Ale, powtarzam, można się do czegoś takiego przygotować. Pyta pani, czy posiadam zdolność empatii i uczucia. Można powiedzieć, że byłem stosunkowo normalny aż do 2006 roku, kiedy to zacząłem trenować blokowanie emocji poprzez medytację. Jak wszyscy ci, których znam mogą zaświadczyć, opisaliby mnie oni jako osobę współczującą, opiekuńczą wobec bliskich przyjaciół i ogólnie wykazującą się empatią wobec wszystkich. Ale kiedy trzeba zbudować sobie obraz wroga, ludzie wybierają na ogół taktykę jego dehumanizacji. Aby być w stanie kogokolwiek zaatakować, nieważne w jaki sposób, człowiek musi jakoś to przed sobą usprawiedliwić, uzasadnić. Prowadziłem proces dehumanizacji wobec tych, których uznałem za uprawnione cele, w dokładnie taki sam sposób.
- Skoro mówisz o taktyce, rozumiem, że był to twój świadomy wybór?
- Tak naprawdę, w takiej sytuacji człowiek nie ma wyboru. Trzeba przygotować się mentalnie, a i tak, mimo treningu jest to potwornie trudne. Ale tak, to był wybór, jakiego dokonałem, ćwiczyć się w blokowaniu emocji.
Jako konkretny przykład tego, że w normalnych okolicznościach jest osobą współczującą, odczuwającą emocje, Breivik podał to, że płakał na pogrzebie członka rodziny swojego przyjaciela.
Unikanie uwagi ze strony służb bezpieczeństwa
Zadawanie pytań pozwanemu przejął główny obrońca, Geir Lippestad, który wypytał Breivika o to, kiedy i skąd zdobywał wiedzę o konstruowaniu bomb, o kolejne szczegóły ich produkcji, o to, czy inspirował się Al Quaidą, co Breivik potwierdził, oraz o to, czy zamachy w dzielnicy rządowej i na Utøyi miały służyć głównie nagłośnieniu "sprawy", co Breivik również potwierdził.
Obrońca poruszył również kwestię tego, że począwszy od roku 2006 Breivik odizolował się od znajomych.
- Działać w dwie, trzy osoby to wielkie ryzyko - wyjaśnił Breivik.
- Skąd wiesz?
- Studiowałem to zagadnienie. Kiedy w sprawę wtajemniczone są trzy osoby, jest 90% szans, że zostaną złapane, jeśli dwie osoby - 60% szans, a jeśli tylko jedna osoba - 30%.
Breivik opowiedział o sposobach, jakie stosował, by zachować anonimowość w sieci i o tym, jak tonował swoje wypowiedzi, by nie znaleźć się na celowniku PST (policyjnej służby bezpieczeństwa.)
Liczne zmiany planu
- Kiedy odkryłeś, że nie zdołasz zrobić trzech bomb, tylko jedną, co wtedy pomyślałeś? - spytał Lippestad.
- Cały czas pojawiały się kłopoty, przez które musiałem modyfikować plan, łącznie ze 20-30 razy. Doszło do tego, że myślałem o tym, by zrezygnować z powodu trudności. Cały czas musiałem się dostosowywać i zajmowało mi to dużo czasu.
- A co pomyślałeś, kiedy przyjechałeś do dzielnicy rządowej i zobaczyłeś, że tam, gdzie chciałeś zaparkować samochód-pułapkę, stoi inny pojazd?
- W tym trybie, w jakim wtedy działałem, mój mózg refleksyjny nie funkcjonował optymalnie. Zobaczyłem ten samochód i wiedziałem, że muszę się dopasować, zmieniając oryginalną strategię.
- A czemu pojechałeś na Utøyę?
- Podstawowym celem akcji nie było zabicie jak największej liczby osób, lecz wysłanie mocnego sygnału i wypromowanie kompendium. Cały czas wiedziałem, że jeśli pierwsza operacja się powiedzie i budynek rządowy się zawali, zabijając wszystkich w środku, Utøya nie będzie konieczna. Wtedy mógłbym pojechać na policję w Grønland i poddać się.
Obrońca Lippestad przywołał słowa pozwanego, który powiedział, że słuchając relacji radiowej o wybuchu w dzielnicy rządowej uznał zamach za nieudany, gdyż zginęła tylko jedna osoba [tj. według tych pierwszych doniesień], a więc zdecydował się na przeprowadzenie drugiej części planu.
- A więc była to decyzja, którą podjąłeś w tamtym momencie i w tamtym miejscu?
- Zgadza się.
Kogo widzisz na sali?
Głos zabrała adwokat pomocniczy, Mette Yvonne Larsen, pytając pozwanego, kogo widzi na sali.
- Widzę głównie rodziny ofiar i poszkodowanych, którym zniszczyłem życie i przysporzyłem niewiarygodnych cierpień.
- Czy wiesz, do jak wielu sądów rejonowych przekazywana jest ta sprawa?
- Zdaję sobie z tego sprawę. Zdaje się, że do ponad 17.
- Siedzi tu około 1000 osób, boleśnie doświadczonych przez twoje działanie.
- Zapewne nawet więcej. Myślę, że to jest straszne. Nie twierdzę, że potrafię pojąć ogrom cierpienia, jakie spowodowałem, nie mam zresztą takiej ambicji.
- Opowiedz coś więcej na ten temat.
- Myślę, że nie dałbym rady przejść przez ten proces, gdybym nie zdołał zablokować emocji, gdybym miał próbować ogarnąć to cierpienie. Wiem, co zrobiłem i co spowodowałem, ale nie będę próbował brać tego do siebie. Myślę, że żaden człowiek nie zdołałby tego zrobić, nawet gdyby próbował.
- Co rozumiesz przez pojęcie empatii?
- To znaczy wczuć się w sytuację innej osoby.
- Możesz powiedzieć coś więcej?
- Może i tak... Nie, nie dam rady, załamię się emocjonalnie, jeśli pozbędę się swoich mentalnych tarcz.
- Ale czy twoje ewentualne załamanie stanowiłoby problem?
- Czuję, że w moim interesie jest przyczynić się do powstrzymania dekonstrukcji naszej kultury. Rozumiem pani zainteresowanie, ale dla mnie w wydarzeniach 22. lipca nie chodzi o poszkodowanych albo o mnie, tylko o przyszłość Norwegii i Europy. Rozumiem pani punkt widzenia, ale wolę nie internacjonalizować tego, co spowodowały moje działania.
Sprzedawca idei
Adwokat pomocniczy Larsen zacytował fragment wypowiedzi Breivika z raportu biegłych: "Podczas procesu będę w trybie pokazowym (showmodus) i będę starał się sprzedać pewien przekaz, pewną ideę"
- Patrzę na siebie, jako na swego rodzaju sprzedawcę - przyznał Breivik - Sprzedaję ideę. Jestem żołnierzem w służbie czynnej, żołnierze, jak to dość pompatycznie opisałem w manifeście, konserwatywnej rewolucji. Wszystko, co robię, również 22. lipca, postrzegam jako pracę. Moje życie polega na tym, by zrobić co tylko zdołam, by uratować Norwegię i Europę.
- Używasz wymiennie określeń "ja" i "my"...
- Nie mam jakichś tam zaburzeń osobowości. Kiedy mówię "my" mam na myśli innych europejskich nacjonalistów walczących.
- Czy potrafisz czytać w myślach innych ludzi, tak to odbierasz?
- To z raportu "Asbjørnsena i Moe"
[czyli raportu biegłych, uważanego przez Breivika za zmyślenie]. Jestem dobry w odczytywaniu zamiarów innych ludzi z języka ciała. Oni przekręcili to tak, że niby czytam innym w myślach. Ta sprawa jest mega prosta. Nie jestem przypadkiem psychiatrycznym. Jestem poczytalny. Rozumiem, że niektórym trudno może być to zrozumieć, widząc coś tak fundamentalnie skrajnego. Ale ważne jest, by widzieć różnicę pomiędzy politycznym ekstremizmem, a szaleństwem w medycznym rozumieniu tego słowa. Reprezentuję światopogląd, który tak bardzo różni się od światopoglądu większości obecnych tu osób, że mam bardzo wiele zrozumienia dla faktu, że większość nie jest w stanie przyjąć go do wiadomości.
- Co osiągnąłeś takim podejściem?
- Tu nie chodzi o mnie, Utøyę, czy 22. lipca. Ten konflikt mógłby się zakończyć dziś, gdyby arogancka władza tu w Norwegii oraz w Europie przestała wykluczać z demokratycznego dyskursu tak dużą grupę ludzi, gdyby nie blokowała wolności słowa. Tak długo, jak długo rządy tego nie zechcą, to [zamachy] będzie stanowić dopiero początek.
Zniszczyć AUF
Następnie, w odpowiedzi na stwierdzenie, że wiele osób uważa go za tchórza, Breivik stwierdził, że jako strona słabsza musiał uciec się do "wojny asymetrycznej".
Potem wyjaśnił, co rozumie pod pojęciem norweskiej kultury (styl życia, zwyczaje, uprzejmość, wszystko... wykluczył tylko literaturę, jako bezwartościową), potwierdził, że jako potencjalny cel brał pod uwagę siedzibę centrali związków zawodowych LO oraz, że przeprowadzając akcję na Utøyi liczył na to, że zlikwiduje całą socjalistyczną młodzieżówkę, zwłaszcza liderów, tak, że AUF już się nie odrodzi.
Przygotowania do akcji na wyspie, zdrajcy A, B i C
- Jak wyglądały twoje badania odnośnie obozu letniego AUF, tego, kto tam będzie?
- Sprawdziłem plan obozu w internecie. Jedyne nazwiska, które wyskoczyły mi w tym konkrenym dniu to byli Eskild Pedersen i [Gro Harlem] Brundtland, ale w końcu wszystkie lokalne oddziały miały przysłać swoich delegatów.
- Czy częścią planowania było dowiadywanie się, kim będą pozostałe osoby?
- Nie, w niewiększym stopniu, niż teraz pan wspomniał.
Dalej adwokat pomocniczy Elgesem pytał o to, czemu Breivik wybrał na swoje cele nieletnich i o podział celów na cele A, B i C.
- Jacyś niewinni zawsze zginą, to "straty pośrednie" zbrojnej akcji.
Frode Elgesem wrócił do podziału zdrajców na kategorie A, B i C. Według Breivika zdrajców z dwóch pierwszych kategorii należy karać śmiercią.
- Członek AUF, który przyjechał na swój pierwszy w życiu obóz letni, albo przypadkowy przechodzień w dzielnicy rządowej, do której kategorii należą? - pytał Elgesem.
- Kiedy planowałem akcję na Utøyi skupiałem się na postrzeganiu przywództwa. Straty wśród postronnych "straty pośrednie" zawsze będą, że pozwolę sobie użyć wyrażenia stosowanego przez norweskich dowódców wojskowych. Zawsze będą jakieś ofiary wśród osób niewinnych, a Utøya była w lipcu najlepszym celem w Norwegii.
- Kto dał ci zgodę na podjęcie działań?
- Nie chodzi tu o pozwolenie, ale o mandat, jaki sami przyznaliśmy sobie w oparciu o uniwersalne prawa człowieka.
- Czy ten mandat dotyczył też [zabijania] niewilnych cywilów?
- Celem zawsze są [zdrajcy] kategorii B, ale jakieś osoby z kategorii C zawsze zostaną poszkodowane przy okazji.
Czuję mniej
Psychiatrzy sądowi Tørrisen i Sørheim zadali Breivikowi parę pytań o to, czemu w wyjaśnieniach używa tylu liczb, danych procentowych itp. i o kilka innych spraw. Potem wrócili do kwestii blokowania przez niego emocji.
- Powiedziałeś, że zacząłeś praktykować medytację i że do działało. Sprawiło, że byłeś w stanie wyłączyć empatię.
- Tego nigdy nie powiedziałem.
- Co zatem zmieniało się pod wpływem medytacji?
- Celem było pozbycie się strachu, a to człowiek osiąga poprzez autoradykalizację. Efektem ubocznym są skutki wywierana na wszystkie inne obszary emocji. Czuję się w dość dużym stopniu wyzuty z emocji.
- Czy zniknęły wszelkie uczucia?
- Z pewnością człowiek pozbywa się części emocji, ale niekoniecznie wszystkie znikają. Radość, smutek, niepokój, strach.
- W ogóle już ich nie odczuwasz, czy odczuwasz je w mniejszym stopniu.
- Odczuwam je w mniejszym stopniu.
- Kiedy zacząłeś zauważać, że ci to pomaga?
- Około roku 2006, chyba.
Utøya - "niech ci, którzy nie mogą tego słuchać lepiej wyjdą"
Za
dziesięć czternasta prokurator zaczęła pytać Breivika bezpośrednio o wydarzenia na Utøyi.
- W porządku, ale sugeruję, by ci spośród obecnych, którzy nie są w stanie tego słuchać, wyszli, bo to będzie bardzo drastyczny opis - zaznaczył Breivik.
- Ale ja chcę go wysłuchać - odpowiedziała prokurator.
Następnie Breivik opisał ze detalami operację na wyspie. Jego relacja była bardzo szczegółowa i "techniczna", w tym sensie, że był w stanie np. opisać dokładnie to, że dzieciaki krzyczały "uciekaj, uciekaj", podczas gdy on strzelał, w którym miejscu, ile osób i w jaki sposób zabił. Opisał po kolei to, co robił na wyspie oraz zabijanie kolejnych ofiar. Mówiąc o nich używał w zasadzie jedynie określenia "unge" (młoda osoba), nie mówił o chłopcach i dziewczętach.
Poza tym, że mówił nieco cichszym głosem, niż zazwyczaj, nie dało się zauważyć u niego oznak emocji, załamania, czy skruchy.
Twardo zaprzeczył też, jakoby uśmiechał się lub śmiał podczas zabijania, jak to opisywali policji ci, którzy zdołali przeżyć.
Wspomniał, że kilkorga dzieciaków zdecydował się nie zabijać, bo wyglądały tak młodo, że uznał, że na pewno mają mniej niż szesnaście lat, czyli granica wiekowa, którą sobie wyznaczył.
Breivik opisał wszystko, aż do momentu zostania zatrzymanym przez antyterrorystów z oddziału Delta.
Sąd zakończył posiedzenie dwie minuty po godzinie szesnastej.
To może Cię zainteresować
23-04-2012 02:28
0
0
Zgłoś
22-04-2012 13:40
0
0
Zgłoś
22-04-2012 13:06
0
-1
Zgłoś
21-04-2012 15:52
1
0
Zgłoś
21-04-2012 13:59
0
0
Zgłoś
21-04-2012 11:50
0
0
Zgłoś
21-04-2012 01:01
1
0
Zgłoś
20-04-2012 21:15
0
0
Zgłoś
20-04-2012 19:56
0
0
Zgłoś