Praca dla każdego?

13 września 2015 12:00

Udostępnij
na Facebooku

Czy Polacy będą konkurowali z Syryjczykami na norweskim rynku pracy? Fala uchodźców może rozstrzygnąć o poniedziałkowych wyborach.

W przeddzień wyborów sondaże w Oslo wskazują na wyrównany wyścig prawicy i lewicy. Zaledwie 400 głosów może przechylić szalę, a „zielone” lub „niebieskie” partie skrzydłowe mogą zadecydować o tym, kto będzie rządził w stolicy.

„Niebieska” konserwatywna Partia Postępu (Frp), wielki zwycięzca ostatnich wyborów parlamentarnych, zmaga się z historycznie niskimi wynikami w stolicy. W sondażu TV2 z poprzedniej niedzieli, neoliberałowie uzyskali tylko 5 procent poparcia. To fatalny wynik w porównaniu z 2007 (14,9 proc.) i z 2011 rokiem (7 proc.).

Nowością jest też zaskakująco dobry wynik małych partii lewicowych, które odnotowały wzrost poparcia w prawyborach szkolnych w Oslo.

Partia Pracy (Ap) jest zdecydowanym faworytem wśród uczniów szkół średnich, prowadząc z 32,9 proc. poparcia (wzrost o 3,2), ale dobrze poradziły sobie też małe partie skrzydłowe: socjaliści SV zdobyli 9,0 proc. (wzrost o 2,5), a Rødt 8,7 proc. (wzrost o 2,8). Te same partie oraz Zieloni mogą zdobyć większość na północy Norwegii.

Dwa lata rządów

- Frp w Oslo już od dawna ma problemy i straciło wielu wyborców na rzecz Høyre - uważa Johannes Bergh z Instytutu Badań Społecznych - Jednocześnie widać, że katastrofa humanitarna związana z uchodźcami obeszła wielu wyborców. Jest to kwestia, wokół której Partia Postępu nie potrafi ich zmobilizować.

Bjørnar Moxnes z partii Rødt uważa, że powodem są dwa latach rządów konserwatywnej koalicji i odosobniona postawa Frp w sprawie uchodźców.

- Dwa lata z Partią Postępu u steru wywołało silne reakcje, zwłaszcza, kiedy zaczęli prywatyzować i sprzedawać wspólny dorobek Norwegów i zasoby naturalne - mówi Moxnes w wywiadzie w Moją Norwegią - Ludzie zmobilizowali się przeciwko sprzedaży energii wodnej i infrastruktury kolejowej.

Teraz jednak partie dzieli głównie sprawa uchodźców. - Odpowiedzią nie może być zamknięcie granic, budowanie murów i zasieków - uważa Moxnes - Ludzie, którzy uciekli z reżimów autorytarnych, które mordują ich masowo, mają wracać z powrotem? Nie możemy powiedzieć „przepraszam" i nic nie robić. Taką postawę reprezentuje tylko jedna norweska partia, i tą partią jest Frp. Jeśli więc Polacy chcą budować mury, mogą głosować na nich - poleca.

Koszt solidarności

Antyimigrancka retoryka Partii Postępu omija Polaków i skupia się na muzułmanach. Niedawno kandydat na burmistrza z ramienia Frp, Johnny Olaussen, opublikował na YouTube skecz, w którym wyśmiewa się z muzułmanów. Niedługo potem Frp zanotowała tąpnięcie w sondażach.

Wynik ten był zaskoczeniem dla przewodniczącego Partii Postępu Carla Hagena, głównego kandydata partii w wyborach samorządowych. Hagen wielokrotnie ostrzegał o kosztach, jakie Oslo poniesie z powodu przyjęcia 120 tys. uchodźców z Afryki i Azji.

Źródło: Frp

Budowanie zasieków

Dobre wyniki małych partii lewicowych w sondażach mogą wskazywać na to, że Norwegowie nie „kupują” antyimigracyjnej retoryki Frp, ani zbyt daleko idących wolnorynkowych reform.

- Odpowiedzią nie może być zamknięcie granic, budowanie murów i zasieków - uważa - Ludzie, którzy uciekli z reżimów autorytarnych, które mordują ich masowo, mają wracać z powrotem? Nie możemy powiedzieć „przepraszam" i nic nie robić. Taką postawę reprezentuje tylko jedna norweska partia, i tą partią jest Frp. Jeśli Polacy chcą budować mury, mogą głosować na nich.

Dodał jednocześnie, że kwalifikacje azylantów powinny służyć gospodarce. - Powinni pracować i płacić podatki już w trakcie, kiedy ich podanie jest rozpatrywane. Teraz nie mają do tego prawa.

W 2011 zamach terrorystyczny Breivika zmobilizował zwłaszcza młodych Norwegów i tych z pochodzeniem imigranckim. Jeśli te same mechanizmy zadziałają teraz i solidarność z Syryjczykami okaże się ważną kwestią dla norweskich wyborców, bardzo możliwe, że przedwyborcze sondaże przełożą się na wyniki poniedziałkowych wyborów.

zdjęcie: fotolia.com - royality free

Reklama