Jędrzej G, (34 l.)

ups

Podsumowując. Sam kurs nauki języka norweskiego... bez rewolucji, gramatyka i to słabo tłumaczona (czytanie przez prowadzącego wydrukowanej kartki z zasadami gramatycznymi), mało rzeczy życiowych. Języka w 90 % nauczylem się kując go w domu. Zasługa kursu to taka, że zabuliłem kase i stąd miałem mobilizacje nauki. Także czy warto sami zdecydujcie.

Jeżeli chodzi o temat załatwienia pracy przez tą firmę i Pana Krzysztofa Radomskiego to zwodzenie i odwlekanie w czasie, brak konkretnych informacji (jedynie, że ktoś tam się interesuję kandydaturą i może będą telefony). Zrezygnowaliśmy przed czasem jaki miał na znalezienie nam pracy bo juz byliśmy tym zmęczeni. Jednak zachował się w miare przyzwoicie i oddał połowe kosztów kursu ( zgodnie z umową połowa miała być oddana w przypadku nie wywiązania się przez Pana Krzysztofa R. z usługi znalezienia pracy w ciągu 2 miesięcy od daty zakończenia egzaminu). Jednak opinia o załatwieniu pracy jest juz nie jest istotna ponieważ firma ta się przepoczwarzyła w typową szkołę językową bez wcześniejszego hasła głownego: \"Znajdziemy Ci pracę w Norwegii\". Jednym słowem: Ściema.

Zbyszko43 napisał:
Pytam o opinie, bo może znajdą się tu jakieś osoby, które wiedzą coś na ten temat. Dobrze jest być na łódce a nie tonąć co nie optymysta?
--------
To nie toniecie (kurs) , to raczej skakanie na glowke na gleboka wode do basenu... bez wody. Jakim naiwaniakiem trzeba byc, zeby myslec ze Norwegia w trakcie galopujacegi kryzysu na rynku pracy czeka na kategorie pracownikow, co to, \" ani be, ani me, ani kukuryku\".