Transport i komunikacja
Wsiąść do pociągu byle jakiego i dostać mandat
1

Czyli historie niezadowolonych klientów norweskich kolei państwowych.
Z założenia podróż pociągiem jest łatwa. Kupujesz bilet na wybraną trasę i wsiadasz do odpowiedniego pociągu. Jeśli biletu nie masz, to wsiadasz do wagonu, w którym bilet sprzeda Ci konduktor. Czasem jednak któryś element zawodzi, czego konsekwencją jest mandat. Można się oczywiście odwoływać od decyzji NSB (czyli Norges Statsbaner, norweskie koleje państwowe).
Na co skarżą się pasażerowie norweskich kolei?
Karetka
Jednej nocy w lutym chorego mężczyznę zabrała z domu do szpitala karetka. Nie zdążył zabrać ze sobą portfela, jego żona również nie miała pieniędzy. W drodze powrotnej małżeństwo usiadło w zwykłym wagonie. Pech chciał, że mężczyznę i jego żonę sprawdzili kontrolerzy. Jazda bez biletu skończyła się mandatem w wysokości 1800 NOK. Para odwoływała się od decyzji NSB, ale nie umorzono kary tłumacząc, że pasażerowie na gapę powinni byli wejść do wagonu, w którym konduktor sprzedaje bilety i wyjaśnić sytuację.

fot. abcnyheter.no
10 koron
Starsza pani jechała z Oslo S do fryzjera w Skedsmo. Kiedy przyjechał pociąg, kobieta nie mogła znaleźć wagonu ze sprzedażą biletów. W pociągu zaczepiła konduktora, chciała dokupić bilet dodatkowy o wartości 10 koron. Okazało się, że trafiła na kontrolera, który wystawił jej mandat, mimo tego, że miała bilet obowiązujący aż do granic miasta. Skargę kobiety przyjęto. Miała szczęście, że nie zdążyła jeszcze zająć miejsca siedzącego - pasażerowie bez ważnego biletu mogą przebywać w wagonie nie prowadzącym sprzedaży biletów, jeśli mają zamiar kupić bilet.
Prace konserwacyjne
Prace konserwacyjne powstrzymały jednego z pasażerów przed kupnem biletów w automacie. Na stację nie podjechał żaden pociąg z wagonem konduktorskim, więc mężczyzna wsiadł do zwykłego wagonu. Kontrolerzy szybko wykryli brak biletu i mężczyzna musiał zapłacić mandat.
Osoba dojeżdżająca z Haga do Oslo nie zdążyła aktywować nowego biletu miesięcznego mimo tego, że próbowała dokonać aktywacji w czterech różnych automatach. Za pierwszym razem mężczyzna wsiadł do wagonu konduktorskiego, wyjaśnił sytuację i pojechał spokojnie do domu. Następnego dnia biletu znowu nie udało się aktywować, a pasażer dostał mandat od tej samej osoby, która wcześniej wysłuchała historii o braku możliwości aktywowania biletu. Okazało się, że pasażer nie jest w tej sytuacji winny - NSB nie zdążyło zaksięgować płatności za bilet.

Lepiej kupić bilet niż denerowoać się jazdą na gapę.
Pecha mają tez posiadacze biletów miesięcznych, którzy zapomną zabrać ze sobą bilet, ponieważ dokument ten nie jest imienny i jego ważność można sprawdzić jedynie w momencie kontroli.
A czy Was spotkała kiedykolwiek jakaś nieprzyjemna sytuacja na norweskiej kolei? Jak oceniacie przewoźnika?
Źródło: dinside.no, dagbladet.no, zdjęcie frontowe: fotolia - royalty free
Reklama
Reklama
To może Cię zainteresować
11-08-2015 17:29
1
0
Zgłoś