Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

3
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

1
 Halo, Halo Lebara, mówi Adam. Specjalnie na mistrzostwa


Foto: Materiał promocyjny Lebary
Reklamował już mleko, herbatę, zupki, pocztę, napój energetyczny... Teraz przyszedł czas na sieć telefonii komórkowej. Adam Małysz i jego norweski kolega Bjoern Einar Romoeren pojawili się na plakatach i billboardach w Oslo. Reklamują sieć telefonii komórkowej Lebara. Maja Galińska, pracownik Lebary przeprowadziła z nim wywiad.

Maja Galińska
: Jest Pan dla nas, dla Polaków ikoną skoków narciarskich, jednym z największych polskich sportowców. Jak się Pan czuje będąc tutaj w Norwegii, skacząc na skoczni Oslo-Holmenkollen, z myślą, że aż tylu Polaków przyjeżdża tylko dla Pana i Pana ogląda? Czy jest to jakaś większa presja czy raczej otucha?

Adam Małysz
: Na pewno otucha.  Wydaje mi się, że od pewnego czasu kibice przede wszystkim nie są dla mnie presją. Może na początku była to presja, tym bardziej że oczekiwania zawsze były duże i nigdy nie chciałem zawieść swoich kibiców. Od pewnego czasu jest to wielka przyjemność skakać dla nich tym bardziej jeśli skaczę dobrze.

W Zakopanym jest zawsze bardzo dużo Polaków, wręcz chyba 90%. Na konkursach za granicą rzadko zdarza się, aby kibice przyjeżdżali za zawodnikami. W naszym przypadku tak bywa, ale bardziej jest to spowodowane tym, że Polacy wyjeżdżają za granicę za pracą i często tam mieszkają. Wtedy skoki to dla nich rozrywka. Wiedzą, że my przyjeżdżamy, że będziemy skakać i chcą nam kibicować. Norweski rynek pracy dosyć mocno otworzył się na Polaków. Norwedzy są bardzo zadowoleni. Na pewno jest to cieszące, że odeszli od takiego stereotypu Polaka i potrafią to docenić, że Polacy bardzo sie starają i są bardzo dobrymi pracownikami.

Maja Galińska
: Wiem, że był Pan drugi na skokach w marcu na skoczni Oslo-Holmenkollen. Jaki jestPana cel na Mistrzostwach Świata 2011, które też odbędą się na skoczni Oslo-Holmenkollen? Pierwsze miejsce?

Adam Małysz
: Skocznia w Oslo to skocznia, na której zawsze dobrze się czułem i która zawsze będzie mi się kojarzyła z wielkimi sukcesami. Dlatego, że to tam odniosłem swoje pierwsze zwycięstwo w 1996 roku. To tam w zasadzie zaczęła się cała mojakariera. Zawsze jak skoki odbywały się w Oslo, to dobrze mi się to kojarzyło. Tak samo w tym roku jestem naprawdę bardzo pozytywnie nastawiony do tego, że tam są Mistrzostwa Świata i że tam będziemy skakać. Mam nadzieję, że ta skocznia nadal będzie przynosić mi szczęście.

Maja Galińska:
Trzymamy kciuki.

Adam Małysz:
Także to nie jest tak, że jadę tam, aby od razu stawać na najwyższym podium, natomiast chcę o to walczyć.

Maja Galińska:
Czy ma Pan jakieś typy na zwycięzców na małej i na dużej skoczni?

Adam Małysz:
Dzisiaj jest jeszcze za wcześnie, aby coś w ogóle o tym mówić. Naprawdę może się wszystko wydarzyć. Skoki na skoczni Oslo-Holmenkollen to koniec sezonu i na pewnojest to główna impreza sezonu. Zawsze w danym sezonie jest główna impreza, do której wszyscy się przygotowują i chcą mieć wtedy formę. Niekażdemu to wyjdzie, ale każdy będzie chciał tam być w swojej szczytowejformie. Dlatego musimy poczekać.

Maja Galińska:
Bjørn Einar Romøren. Jak Pan by go opisał jako swojego rywala?

Adam Małysz:
  Myślę, że jest to bardzo stabilny zawodnik, ale i bardzo nieobliczalny. To jest straszny latawiec, on potrafi naprawdę niesamowicie latać. Tym bardziej w tym momencie w Oslo, gdzie nowa skocznia jest naprawdę bardzo duża, to taki mniejszy mamut. On ma niesamowite szanse, tym bardziej że jest u siebie wdomu.

Maja Galińska:
  Przebywa Pan bardzo dużo czasu poza granicami kraju. Jak wygląda Pana kontakt z rodziną?

Adam Małysz:
Telefoniczny.

Maja Galińska:
Często?

Adam Małysz:
Różnie to bywa. Zazwyczaj staram się dzwonić tak co drugi dzień. Wiadomo, że trzeba miećo czym opowiadać i dzwoniąc każdego dnia można by było się znudzić. Na pewno mam częsty kontakt z rodzina, ale i tak najważniejsze są powroty.

Maja Galińska:
Można powiedzieć, że w swojej karierze zdobył Pan już praktycznie wszystko, tyle razy na najwyższym podium. Co będzie kiedy powie Pan sobie: „ok, już dosyć. To jest ten moment, w którym trzeba ustąpić miejsca młodszym kolegom." Jakieś plany na przyszłość?

Adam Małysz:
Zbliża się ten moment, na pewno się zbliża nieubłagalnie. Ja już nie jestem młodym zawodnikiem,dlatego wiem dokładnie o tym, że ten moment nadejdzie. Już w zeszłym roku była taka sytuacja, że do Zakopanego przyjechało bardzo dużo polskich dziennikarzy myśląc,  że to mój ostatni start w Zakopanym.

Wiemna pewno, że chcę startować w Mistrzostwach Świata, które będą tutaj w Oslo-Holmenkollen, gdzie zawsze czułem się dobrze. To była skocznia, na której nawet jak nie byłem w najlepszej formie, mój wynik zawsze był dobry. Wiedziałem, że Mistrzostwa Świata odbędą się tutaj i dlatego chciałem do tego czasu dotrwać. Co będzie dalej? W tym momencie nie odpowiem na to pytanie, choć wiem doskonale, że ten czas się zbliża. Chcę wystartować w Oslo, zobaczyć jak to wszystko będzie wyglądać. Zawsze moim marzeniem było, aby zakończyć karierę, gdy będę u szczytu formy.

Maja Galińska:
Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć  Panu powodzenia. Trzymamy kciuki za złoto. Bardzo dziekuję za rozmowę.

Adam Małysz:
Dziekuję.

Źródło: Lebara
Lebara
Reklama
Gość
Wyślij
Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok