4

Foto: stock.xchng |
19. września 2010 roku pewna polska para wypiła butelkę wódki. Gdy kończyli o piątej nad ranem, w domu smacznie spała rodzina kobiety – siostra, brat i syn, a partner postanowił odbyć wycieczkę samochodem.
Kiedy wrócił Polka zobaczyła go, jak chodził dookoła domu, w którym mieszkali, z kanistrem benzyny. Wykrzykiwał do niej: „Spłoniesz, spłoniesz. Dom spłonie a Ty razem z nim”. Według zeznań kobiety wyszła ona i próbowała powstrzymać mężczyznę. Ten w tym czasie szukał w samochodzie papierosów i zapalniczki. W tym momencie zdecydowała się go dźgnąć w klatkę piersiową.
Przed sądem tłumaczyła, że działała w obronie własnej i było to jedyne wyjście by uchronić dom i śpiących w nim ludzi przed spłonięciem.
Mężczyzna o własnych siłach dotarł do domu i padł na podłogę w kuchni, gdzie został znaleziony. Kobieta sama zadzwoniła po karetkę i na policję. Od samego początku przyznawała się do winy.
Pierwsze dni w szpitalu były walką o życie Polaka. Udało się je uratować, ale ma paraliż lewej nogi i ręki, a także trwałe uszkodzenie mózgu. Bardzo długo leżał w śpiączce.
Pomimo całego dramatu i ataku mężczyzna uważa, że jego partnerka dobrze zachowała się w tej sytuacji. - Wiedziała, że jestem wariatem i miała prawo dźgnąć mnie nożem – tłumaczył. Wcześniej w stanie upojenia zdarzało mu się przebijać opony czy roztrzaskać telewizor na kawałki.
Ponadto mówił, że nie ma żadnych powodów, by wątpić w prawdziwość opowiedzianej przez kobietę historii. Do podobnych wniosków doszedł sąd zwalniając ją z wypłacenia odszkodowania i skazując na rok więzienia, w który wlicza się 168 dni spędzonych przez nią w areszcie tymczasowym.
Źródło: moss-avis.no
Reklama
To może Cię zainteresować
6
02-04-2011 09:42
0
0
Zgłoś
31-03-2011 22:32
0
0
Zgłoś
31-03-2011 21:23
0
0
Zgłoś