Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu
1
Norwegia rozpoczyna import polityków z Polski - czyli krytyka norweskiej Polonii

Norwegia rozpoczyna import polityków z Polski
Foto: opplysningskontoret.org
Opplysningskontoret.org opublikowało dziś na swoich stronach artykuł o tym tytule. Niech jednak jego pozornie pozytywny dla nas wydźwięk nikogo nie zwiedzie. Zawarte w nim informacje nie tylko są zmyślone, ale także krytyczne i prześmiewcze dla norweskiej Polonii.

Opplysningskontoret zostało założone w 2008 roku, a jego ambicją jest „opowiedzenie prawdy w lepszy sposób niż sama rzeczywistość jest w stanie to zrobić”. Autorzy apelują o pomoc w budowaniu Norwegii i publikują teksty, które choć nie mają żadnego związku z prawdziwą, rzetelną informacją opisują i krytykują norweską rzeczywistość widzianą ich oczyma.

Poniżej publikujemy tłumaczenie artykułu: Norwegia rozpoczyna import polityków z Polski

W ostatnich latach Norwegia z powodzeniem sprowadzała z Polski osoby zbierające truskawki, rzemieślników i zgarniających nagrody aktorów. W ramach akcji „Polak, tak poproszę” Ministerstwo Pracy chce również zastąpić drogich i niezdolnych do działania polityków norweskich sumienną, efektywną i tanią siłą roboczą ze wschodu.

- Norwescy politycy okazali się być zarówno drodzy, jak i nieefektywni – mówił Bjørnar Brandtzæg, doradca w Ministerstwie Pracy – są mało elastyczni i chętni do zmian. Na globalnym rynku pracy jest to naturalne, że poszukujemy lepszych i tańszych opcji.

Trzymają się obietnic

Według Brandtzæga polscy politycy mają w porównaniu z norweskimi wiele zalet – Podczas gdy norwescy politycy mają smutną tendencję do obiecywania więcej niż są w stanie zrobić, jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że Polacy dają nam to, czego oczekujemy. Zamawiając usługi polskiego hydraulika, rura będzie położona w umówionym czasie i za umówioną cenę. Bez żadnych bredni o opóźnieniach i bez kłótni.

- Polacy znani są z tego, że są sumienni i ciężko pracują. Nie spodziewamy się nagłych, trzytygodniowych wycieczek na narty, jako skutku presji w pracy, że tak to ujmę.

Doradca mówił także o tym, że polski Parlament nie jest miejscem rozrywki, jak Storting. - Ponadto Polacy bardzo poważnie traktują bezpieczeństwo i mają zwyczaj szukania oparcia u czołowych polityków na wypadek, gdyby coś się stało.

Żadnych problemów w komunikacji

Brandtzæg nie przewiduje także żadnych problemów językowych czy komunikacyjnych w wyniku przekształceń – Branża komunikacyjna już dawno temu przejęła odpowiedzialność za treści przekazywane wyborcom, więc oni odczują to tylko w małym stopniu – mówił dodając, że kilka tygodni nauki języka wystarczy im, by móc zacząć przekonywać wyborców.

Aby złagodzić przejście, norweskie Ministerstwo Pracy szuka Polaków, którzy mają cechy znajome Norwegom. I tak nowym kierownikiem partii Venstre został Lariusz Szponswiezcki rolnik z Gdańska, a Fremskrittspartiet Sziw Jensinski, wypalony stróż parkingowy z Poznania.

Część reformy NAV-u

Nie jest to wcale koniec projektu. - Jest to kolejny krok w reformie NAV-u, gdzie długoterminowym celem jest, aby Polacy przejęli to, co zostanie na rynku pracy. Oczywiście, tylko to, co nie jest już zajęte przez Szwedów i Filipiczyków.

- A co mają robić Norwegowie?

- To jest skierowane tylko do jednostek, ale posiadłości letnie są teraz tanie zarówno w Szwecji, jak i Hiszpanii. Ponadto będzie więcej czasu na narzekanie na polityków na Twitterze, więc suma summarum demokracja będzie wystarczająco wzmocniona – powiedział Brandtzæg na koniec.

Źródło: opplysningskontoret.org
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Kamil Ha..

23-08-2010 19:14

No dokladnie...nie widze powodow zeby sie obrazac

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok