Jak żyją „sezonowcy” w kraju fiordów? Pytamy młodych Polaków dorabiających w Norwegii

tym roku stawki wynosiły ok. 165 NOK za godzinę pracy lub 25 NOK za kilogram zebranych owoców fotolia.com - royalty free
Jak podaje norweskie Centralne Biuro Statystyczne (SSB), tylko w ostatnim roku liczba pracowników sezonowych w kraju wzrosła o 28 tys. Młodzi ludzie wybierają Norwegię ze względu na wysokie, względem polskich, zarobki. To właśnie oni z powodzeniem mogą być określeni mianem najwierniejszych pasażerów tanich linii lotniczych w okresie wakacji. Kierunek – wszędzie, gdzie płacą w norweskich koronach!
Nie komfort a cena
To zależy od tego, czy potrafimy sobie odmawiać. Ja byłem przyzwyczajony do piątkowych piwek, dobrego jedzenia i „domowych” standardów. A jednocześnie rozwoziłem gazety i mieszkałem w pokoju, który kosztował zdecydowanie więcej, niż był warty. Więc mój pierwszy sezon skończył się zerem na koncie.
Kto szuka, ten znajdzie?
Należy jednak pamiętać, że decydując się na wyjazd na własną rękę, dobrze jest mieć wszystko zorganizowane. Inaczej nasza przygoda może skończyć się tak, jak w przypadku pewnego „sezonowca”, który na forum-norwegia.pl opowiada: „Dziś wróciłem z Oslo po 16 dniach pobytu z zamiarem znalezienia pracy dorywczej na 2-3 miesiące. Wróciłem spłukany. Moje „CV-ki” pewnie pojemniki na makulaturę zapychają, tyle ich zostawiłem i nic... Bez norweskiego bądź znajomości jest bardzo ciężko w okolicach Oslo. Jedyne co mi pozostało, to czekać jeszcze na odzew po czasie i szperać po „finach” i innych…”
Wielu młodych Polaków boi się porażki związanej w samodzielnie organizowanym wyjazdem. Zamiast tego korzystają z agencji pracy lub samozwańczych „pośredników”. Z jednej strony pośrednicy mają być gwarancją bezpieczeństwa – mają kontakty, często załatwiają za nas nocleg i przejazd, a pracownik nie wybiera się do innego kraju „w ciemno”. Z drugiej strony, nawet gdy wszystko jest teoretycznie zapięte na ostatni guzik, może okazać się, że wizja pośredników nijak ma się do rzeczywistości. Na forum związanym z pracą sezonową możemy przeczytać: „Nie polecam tego naganiacza, bardzo antypolskie nastawienie do Polaków w biurze. Ucinają z wypłat za co chcą, bez uzasadnienia, wmawiają, że praca w miastach, a później się okazuje, że praca jest na wyspie na wsi, gdzie jest tylko 1 sklep.”
Pracownik z polecenia
Iza i Magda, studentki architektury, dorabiały w popularnej sieci kawiarń znanej także w Norwegii. Zainspirował je… blog internetowy. Dziewczyny przeczytały o „sezonowiczce” pracującej w norweskiej sieciówce, tej samej, w której wcześniej pracowała w Polsce. Postanowiły iść za ciosem i poprosić pracodawcę o pomoc. Dzięki dobrym rekomendacjom udało im się znaleźć pracę od czerwca do końca września w placówce tej samej sieci ulokowanej w Bergen.
Rekomendacje poprzednich pracodawców to element, który często zaskakuje Polaków. – U nas czegoś takiego po prostu nie ma, a rzeczy napisanych w CV często się nawet nie weryfikuje. W Bergen byłyśmy polecone przez naszą kierowniczkę i to naprawdę coś tam znaczyło. Zależało nam na tym, żeby mieć normalną umowę, normowany czas pracy i dobre warunki, więc podchodziłyśmy do tego poważnie. Ważne jest jednak, żeby te rekomendacje były naprawdę dobre – mówi Magda.
„Nie kłam w CV”
No i oczywiście wszystko powinno być przetłumaczone na angielski, bo tych polskich wypracowań i tak nikt nie zrozumie, przestrzegają dziewczyny. Iza dodaje, że warto od razu podawać nowy norweski numer telefonu, bo „na polski i tak nikt nie zadzwoni”. Pozwoli nam to też uniknąć ewentualnych wysokich kosztów za rozmowy telefoniczne za granicą.
Wyzwania językowe
Kim chcesz zostać, gdy wyjedziesz?
Największą popularnością wśród polskich pracowników sezonowych cieszą się zbiory truskawek. Jak możemy przeczytać w ogłoszeniach, wynagrodzenie pracowników zależy od ilości zbiorów (płatne za kg) lub przepracowanych godzin. W tym roku stawki wynosiły ok. 165 NOK za godzinę pracy lub 25 NOK za kilogram zebranych owoców. Aneta, która zbiera truskawki na plantacji, jest zadowolona ze stawki. –Podobno więcej płacą ludziom, którzy zbierają pomidory i ogórki (ok. 64 zł/h – przyp. red.). Ale takich ofert jest mniej, więc wzięłam to, co mi akurat proponowała agencja pracy.
Młodzi Polacy rozglądają się głównie za pracą fizyczną. Na forach internetowych aż roi się od relacji sezonowych pracowników. Niektórzy nie wyobrażają sobie, że mogliby pojechać tam ponownie. Jedna z „sezonowiczek” pisze na Twitterze: „Drugi dzień w pracy i mam dość (…) 5 i ostatni rok, więcej tu nie przyjadę”
Drugi dzień w pracy i mam dość. A najbardziej boli mnie tyłek. Głupie truskawki #norwedżia2016 #5iostatnirok #więcejtunieprzyjadę
— kręcone włosy blond (@MsIssyPL) 16 lipca 2016
W grupie raźniej
Czasami mam wrażenie, że to, co robimy tutaj „norweskim tempem” w tydzień, w Polsce byłoby zrobione w dwa dni.
Wielu widzi też ogromne różnice między polską a norweską branżą budowlaną. – Przede wszystkim zarobki – mówi Sławek, 25-letni mieszkaniec Stargardu. – Na budowie dorabiałem w Polsce kilka razy, zawsze było ciężko. Tutaj jest lżej, nie mówiąc już o zarobkach, które są do polskiej budowy nieporównywalne. I chociaż pracujemy fizycznie, to i tak co godzinę jest przerwa na kawę, dużo odpoczywamy. Czasami mam wrażenie, że to, co robimy tutaj „norweskim tempem” w tydzień, w Polsce byłoby zrobione w dwa dni – śmieje się.
Jadą na chwilę, zostają na stałe
Samochód za truskawki
Podobnym tropem poszli Radek z Anią, młodzi studenci z Poznania, którzy całą swoją wypłatę bez mrugnięcia okiem wydali na wyjazd na Lofoty. – Wynajęliśmy hyttę, tradycyjny norweski domek, ale z bardzo nowoczesnym wnętrzem. Byliśmy też na kursie, nauczyliśmy się nurkować. Nie żałuje tych pieniędzy, było warto. Marzyliśmy o tym od dawna, więc po co sobie odmawiać?
Mimo że stawki wydają się Polakom dość wysokie, nie wszystkim udaje się odłożyć większą sumę. Są studenci, którym wakacyjna pensja wystarcza tylko na życie codzienne w Norwegii. – To zależy od tego, czy potrafimy sobie odmawiać. Ja byłem przyzwyczajony do piątkowych piwek, dobrego jedzenia i „domowych” standardów. A jednocześnie rozwoziłem gazety i mieszkałem w pokoju, który kosztował zdecydowanie więcej, niż był warty. Więc mój pierwszy sezon skończył się zerem na koncie. Ale w następnym roku dorabiałem jako listonosz, udało mi się „wskoczyć” za kolegę, którego poznałem rok wcześniej, a który, dla odmiany, wybierał się na wakacje do Polski. Przejąłem jego pracę na trzy miesiące, a za te pieniądze udało mi się kupić samochód! No i nauczyłem się oszczędzać – śmieje się Olaf.

Raport Norwegia
Twoje centrum aktualności i najnowszych wiadomości z Norwegii. Publikujemy dziesiątki informacji dziennie, abyś był zawsze na bieżąco. W jednym miejscu znajdziesz kluczowe informacje: od alertów pogodowych i sytuacji na drogach, przez doniesienia z rynku pracy, po najważniejsze wydarzenia z Oslo, Bergen, Stavanger i wszystkich regionów Norwegii.