"Brakkefolket" - wywiad z Łukaszem Muszyńskim

Moja Norwegia: Za nami już dwa odcinki "Brakkefolket". Z jakimi spotyka się Pan opiniami na temat tego reportażu?
Łukasz Muszyński: Po emisji dwóch odcinków "Brakkefolket" spotkałem się z wieloma negatywnymi opiniami osób wypowiadających się na portalu Moja Norwegia. Jestem w stanie ich zrozumieć, ponieważ tylko niewielka cześć nagranego materiału została opublikowana. Reportaż został zmontowany ze scen, które w pewnym stopniu mnie kompromitują.
MN: Czy coś zmieniło się w Pana życiu codziennym po wystąpieniu w "Brakkefolket”?
ŁM: Życie codziennie zasadniczo się nie zmieniło. Mogę jedynie powiedzieć, że odczuwam niemały stres po przeczytaniu opinii ludzi.
MN: Jak zareagowała Pana rodzina na decyzję o wzięciu udziału w reportażu?
ŁM: Rodzice nie komentowali mojej decyzji. Co do mojej narzeczonej - była bardzo sceptycznie nastawiona do tego przedsięwzięcia. Jednakże jest tak wyrozumiała, że zgodziła się i wspierała mnie w tym projekcie. Jest naprawdę kochana, zawsze mi pomaga, nigdy nie zostawia w trudnych chwilach, dzięki czemu pomogła mi w znacznym stopniu.
MN: Jak wyglądały prace nad serią w Polsce?
ŁM: Pani Hanna wraz z operatorką kamery Kathariną przyleciały ze mną do Polski. Zakwaterowały się w jednym ze szczecińskich hoteli i dojeżdżały codziennie do mojego rodzinnego miasteczka (Pyrzyce) na nagrywanie materiału.
Nakręciliśmy go sporo, zarówno w mieszkaniu jak i w mieście.
MN: Czy utrzymuje Pan kontakt z innymi bohaterami serii?
ŁM: Jan to przesympatyczny człowiek, nie mam oporów przed utrzymywaniem z nim kontaktu. Natomiast z państwem Gawrońskimi nie mam żadnego.
MN: Czy może Pan zdradzić co zobaczymy w ostatnim odcinku?
ŁM: Oczywiście, że tak. Zobaczycie między innymi kilka scen z mojej pracy.
MN: Scena popijania alkoholu mlekiem z pierwszej części "Brakkefolket" jest już chyba kultowa. Czy to naprawdę działa?
ŁM: Nie wiem, czy widzowie zauważyli, że nie wszyscy popijali mlekiem. Ale nie przeszkadza im podpięcie mnie pod resztę. Zastanawia mnie, dlaczego ludzie tak się oburzyli.
To, czy ktoś popija sokiem, napojem gazowanym, czy mlekiem, to już indywidualne upodobania. Ja po prostu cieszyłem się, że mogłem usiąść z bliskimi do stołu i skromnie uczcić swoje urodziny.
Co do działania - zdarzało mi się popijać mlekiem i naprawdę znakomicie zabija smak alkoholu. A wszystkim zainteresowanym proponuję przekonać się na własnej skórze - wystarczy spróbować.
MN: Czy chciałby Pan coś przekazać naszym rodakom mieszkającym lub pracującym w Norwegii?
ŁM: Oczywiście, że tak.
Chciałbym zapewnić grono internautów piszących niechlubne komentarze, że materiał nie był wyreżyserowany.
Spora część materiału nie została pokazana.
Sam odnoszę wrażenie, że odcinki zostały poskładane ze scen, które stawiają nas w niesprzyjającym świetle. Podpierając się przykładem - Pyrzyce są na prawdę ślicznym miastem, czego nie widać w materiale filmowym. Pokazano tylko stare poniemieckie kamienice i ruiny zabytkowych murów obronnych.
Podejrzewam, że taki był zamiar montażystów z telewizji NRK - pokazać Polskę biedną i zacofaną. Jednak wszyscy dobrze wiemy, że to nie jest prawda. Mógłbym długo wymieniać sceny, które niestety nie zostały opublikowane, a które być może pokazałyby mnie z tej lepszej strony. Oczywiście nie jestem też bez winy, prawdę mówiąc te „złe” sceny nie nakręciły się same.
Podsumowując, odczuwam lekkie niezadowolenie z efektu końcowego. Ukazanie wizerunku Polaka w złym świetle nie było moim zamiarem. Myślę, że taki zamiar mieli montażyści, co też uczynili.
Pozdrawiam wszystkich znajomych. Korzystając z okazji, z dużym wyprzedzeniem chciałbym życzyć odwiedzającym portal Moja Norwegia wszystkiego najlepszego, zdrowych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia oraz spełnienia najskrytszych marzeń.

To może Cię zainteresować
23-11-2013 20:03
0
0
Zgłoś
23-11-2013 15:22
0
-1
Zgłoś
23-11-2013 15:19
0
0
Zgłoś
23-11-2013 15:17
0
0
Zgłoś
23-11-2013 15:14
0
0
Zgłoś