Foto: MN / Eurovision |
„Hura!" było też jedynym norweskim słowem, którego nauczyli się dziś wszyscy uczestnicy, i które przyświecało zabawie. Ci, w których językach okrzyk zastąpiony jest innym słowem przedstawiali swoje wersje, przykładem greckie „Opa!". Wszystko odbywało się w przyjemnej świątecznej atmosferze z początkiem podczas śniadania w hotelu Radisson Sas Plaza.
Podczas posiłku artyści w takt świętowania mogli przejść ponad wszelkimi kryzysami, jakie dotknęły ich państwa. Najlepszym przykładem mogą być wspomniani już Grecy, czy delegacja z Litwy, której przedstawiciele sami mówili - Kryzys finansowy dotknął Litwę bardzo poważnie. Nasza piosenka jest bardzo optymistyczna i opowiada o sile, którą niesie w sobie pozytywna muzyka. Trzeba podnieść się i tańczyć - o czym mówi nasz utwór, i robić to jak najlepiej - zwłaszcza w ciężkich czasach.
Obowiązkowym programem dnia dzisiejszego było obserwowanie parady, która przeszła przed pałacem królewskim. Każdy z artystów eurowizyjnych na swój sposób przeżywał ten niesamowicie radosny dzień. Panowała wśród nich prawdziwa eksplozja euforii. Reprezentant kraju gospodarzy - Didrik Solli-Tangen, który uczestniczył w eurowizyjnym świętowaniu uważa, że wspólne obchody 17. maja są świetnym pomysłem - to jest coś fantastycznego, dostać pozwolenie na przyjęcie delegacji w takim właśnie dniu. Nie mogło być lepiej - mówił.
Reklama
To może Cię zainteresować