Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

  • Oslo, Oslo, Norwegia
  • Bergen, Vestland, Norwegia
  • Jessheim, Akershus, Norwegia
  • Stavanger, Rogaland, Norwegia
  • Kristiansand, Agder, Norwegia
  • Ålesund, Møre og Romsdal, Norwegia
  • Trondheim, Trøndelag, Norwegia
  • Brønnøysund, Nordland, Norwegia
  • Mo i Rana, Nordland, Norwegia
  • Bodø, Nordland, Norwegia
  • Sandnes, Rogaland, Norwegia
  • Fredrikstad, Østfold, Norwegia
  • Drammen, Buskerud, Norwegia

1 NOK

Czytelnia

Śmierć w samotności

marta.domzalska@mojanorwegia.pl

02 lutego 2014 09:00

Udostępnij
na Facebooku
3
Śmierć w samotności


Kiedy John Jørgensen umarł, to komuna musiała przejąć odpowiedzialność za jego pochówek. W ubiegłym roku, Oslo Kommune zapłaciła za 100 pogrzebów – to więcej niż kiedykolwiek wcześniej.


Ksiądz prowadzący pogrzeb mężczyzny zaczyna uroczystość słowami: „John Jørgensen urodził się 28. Marca 1940 roku, a zmarł 15. Stycznia br. Miał 73 lata.”

 

Jednak coś wydaje się być nie tak, ponieważ według nekrologu i programu pogrzebowego, zmarł on 10 dni wcześniej.

 

Ksiądz nie wiedział zbyt wiele o zmarłym, o jego życiu na ziemi. Wiadomym było, że posiadał dwóch synów, z którymi podobno nie miał kontaktu odkąd byli małymi dziećmi. Mężczyzna nie miał stałego miejsca zamieszkania. Nie miał nawet zbyt wielu przyjaciół, a nawet rodziny. Dało się to wywnioskować po niewielkiej liczbie osób zebranych wokół trumny.

 

pogrzeb

 


Pogrzebów jak ten, jest coraz więcej. Ludzie odchodzą w samotności, nie mają nikogo, kto mógłby zorganizować im pochówek.


Smutny rekord

Ostatni rok był rekordowy pod względem liczby pochówków, za które musiała płacić Oslo Kommune. Wspólnym czynnikiem tych pogrzebów jest fakt, że zmarłych właściwie nikt nie żegna. Przybywa tylko ksiądz i kilka osób – czasem sąsiad, ktoś z rodziny lub stary przyjaciel. Często zdarza się również tak, że duchowny mówi w eter, nie ma nikogo, kto chciałby pożegnać zmarłego. Statystyki są smutne i niepokojące. Nie wiadomo jaką sytuację przedstawią nam kolejne lata, jednak pracownicy zakładów pogrzebowych mają ogromne nadzieje, że takich samotnych pogrzebów będzie coraz mniej.

 

 

Źródło: osloby.no / zdjęcia: wikipedia.org



Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


K T

03-02-2014 13:19

Niektorzy doprowadzaja pasozytnicza dzialanosc do perfekcji. Cale zycie na zasilku z podatkow i akcyz ludzi pracujacych, a po smierci jeszcze pogrzeb na koszt podatnikow..... Pasozyt idealny nawet po smierci kosztuje

iwona wachowska

03-02-2014 12:57

to wszystko dlatego ze zyja jak chca i robia co chca. zero szacunku do starszych nie wspominajac o tradycji jakiejkolwiek. Dzieci poszly w swiat dziadek zostal sam .wina zawszegdzies lezy !

iksiński igrek

02-02-2014 21:38

PiotrKobialka napisał:
W tym temacie znajdują się komentarze do artykułu Śmierć w samotności
Jakby zostawil spadek to by rodzina w czterech pokoleniach w garniturkach na baczność stala.


i sam sobie odpowiedziałeś.....nic za darmo

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok