
Fot. stock.xchng |
"Ludzie patrzą na mnie, jakbym była stuknięta. Czy jestem? Absolutnie nie. Jestem miła, natomiast, jak zauważyłam, większość Norwegów - zwłaszcza młodych - nie jest.
Przeprowadziłam się ze Stanów do Norwegii cztery lata temu. Nie znałam żadnych Norwegów, języka norweskiego, ani norweskiej kultury. Po długim czasie, mieszkaniu w szkole z internatem i wielu godzinach nauki norweskiego - w końcu przyswoiłam sobie język. W końcu zapoznawanie się z innymi norweskimi nastolatkami stało się dla mnie łatwiejsze. Bardzo się na to cieszyłam. Będę miała przyjaciół i będę mogła rozmawiać z innymi ludźmi w ich ojczystym języku.
Uważam samą siebie za dość miłą osobę. Witam się "Cześć!/Dzień dobry!" ("Hei!") ze wszystkimi - z osobą, obok której siedzę w autobusie, ze znajomymi znajomych, z nauczycielami, z kasjerką w sklepie - ze wszystkimi. Robię tak, ponieważ taki po prostu mam zwyczaj i żeby okazać uprzejmość. Sama cieszę się, kiedy obca osoba mówi do mnie "hallo" albo po prostu się do mnie uśmiecha. Takie coś jest w każdym razie normalną rzeczą w USA. Jeśli jest coś, na co zwróciłam uwagę w Norwegii, to to, że Norwegowie nie są uprzejmi. Dbają przeważnie tylko o siebie i swoich "ludzi". Nie dotyczy to, rzecz jasna, wszystkich, ale bardzo wielu osób.
Któregoś dnia, gdy szłam do szkoły, pośliznęłam się na lodzie i upadłam, a wszystkie książki wysypały mi się z otwartej torby. Byłam przemoczona do suchej nitki. Upadek na lód był bardzo bolesny i miałam kłopoty z tym, żeby się podnieść. Pięciu moich sąsiadów przeszło obok. Ilu z nich mi pomogło? Żaden. Popatrzyli na mnie, minęli mnie i poszli dalej. Był też jeden człowiek, który powiedział "Tak, na zewnątrz jest dość ślisko!", a potem sobie poszedł. Co to ma być? Nie wolno pomagać innym, chyba, że się dobrze ich zna, czy jak?
Moi przyjaciele sądzą, że czasami jestem trochę dziwna, a to dlatego, że jestem miła i rozmawiam ze wszystkimi osobami, które spotykam. Na dużej przerwie mamy zwyczaj wpadać do sklepu spożywczego, a kiedy przychodzi do płacenia, niemal zawsze zamieniam parę słów z osobą, która siedzi na kasie: "Cześć, jak leci?", "Mieliśmy dzisiaj trudną klasówkę, strasznie się denerwowałam!", "A jak Pani minął dzień?", "Wie Pani, kupuję tyle ciasta, bo jutro robię przyjęcie urodzinowe!" - takie tam typowe rzeczy, które można powiedzieć do spotkanej przypadkowo osoby. Dla mnie to zupełnie naturalne, natomiast moi znajomi peszą się i proszą mnie, bym przestała. Ja po prostu lubię rozmawiać z ludźmi, czy to takie dziwaczne?
Pojedźcie do USA. Idźcie do sklepu, pójdźcie pobiegać, przejedźcie się autobusem; mogę wam obiecać, że co najmniej jedna osoba przywita się i zapyta, jak się macie. Myślę, że to szalenie miła sprawa. Uśmiech od nieznajomej osoby może poprawić humor na cały dzień. A jeśli by się tak zastanowić... po prostu pojedźcie za granicę. Jestem niemal pewna, że ludzie będą tam milsi, niż w Norwegii.
Zastanawia mnie jedna rzecz: W jaki sposób Norwegowie zdobywają przyjaciół? Kiedy stoję na przystanku ze znajomym, czekając na autobus, a znajomy tego mojego znajomego podchodzi do nas i mówi "cześć", ja też mówię "cześć" i witam się z nim, po prostu dlatego, że lubię poznawać ludzi i lubię być uprzejma! Pamiętam, że pewnego dnia po szkole, gdy szłam sama na przystanek autobusowy, spotkałam grupkę moich przyjaciół, ale była z nimi jedna dziewczyna, której nie znałam. Wyciągnęłam rękę, żeby się przywitać i powiedziałam jak się nazywam, a ona w odpowiedzi tylko popatrzyła na mnie głupio. W końcu wzięła moją rękę i przedstawiła się, ale przez całą resztę czasu, kiedy stałam razem z całą paczką, patrzyła się na mnie tak, jakbym właśnie zamordowała całą jej rodzinę albo coś w tym rodzaju. Śmiechu warte.
ALE! Jest tu jedno "ale". Kiedy Norwegowie napiją się alkoholu - i dotyczy to zarówno nastolatków, jak i dorosłych - sprawy mają się zupełnie inaczej. Wtedy wszyscy stają się przyjacielscy, hałaśliwi, mili itp. Czy tak musi być? Czy człowiek musi wlewać w siebie alkohol, żeby się bawić, mieć dobry nastrój, zdobywać przyjaciół i ogólnie zachowywać się miło i przyjacielsko?
Zauważam, że irytuje mnie to, że kiedy uśmiecham się do mijających mnie ludzi, oni patrzą na mnie z absolutnym ogłupieniem. Uśmiecham się do wszystkich! Przyjaciół, rodziny, znajomych, obcych. Na czym polega problem z odpowiedzeniem na uśmiech uśmiechem? Nawet dzieciaki w szkole mają kłopot z tym, żeby podnieść wzrok znad ziemi, uśmiechnąć się, powiedzieć cześć, CZY COKOLWIEK W TYM TYPIE. Co będzie ze mną za 5-10 lat? Czy stanę się taka, jak większość Norwegów? Niesympatyczna i nieuprzejma? Nie jest moim celem mieszanie Norwegów z błotem, absolutnie nie. Nie uważam też, że wszyscy Norwegowie są niemili. Kiedy już uda mi się z kimś zapoznać, z reguły osoby te są bardzo sympatyczne! Ale co stało się ze zwykłą, codzienną uprzejmością?"
Emily Mason
Źródło: Bergens Tidende
To może Cię zainteresować
04-04-2013 11:56
0
0
Zgłoś
04-04-2013 11:44
0
0
Zgłoś
04-04-2013 11:10
0
0
Zgłoś
04-04-2013 10:49
0
0
Zgłoś
04-04-2013 10:25
0
0
Zgłoś
04-04-2013 10:13
0
0
Zgłoś
04-04-2013 09:57
0
0
Zgłoś
04-04-2013 09:50
0
-1
Zgłoś