Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

3
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

9
Nawet mordercy mają imiona

 
 Anders Breivik jako nastolatek

W siódmym tygodniu procesu Breivika (czyli w zeszłym tygodniu) masowy morderca niejako odzyskał swoje imię. Do tej pory sędziowie, prokuratorzy, biegli i inni mówili o nim i do niego po nazwisku. W minionym tygodniu zeznawali jego przyjaciele. Oni mówili o nim: Anders. Kjetil Østli z dziennika Aftenposten zastanawia się, jak pogodzić te dwie strony jednej osoby: Andersa-przyjaciela i masowego mordercę.


W ciągu pierwszych sześciu tygodni padały różne określenia: rycerz, wojownik, nacjonalista walczący, masowy morderca... Morderca, który wysadził w powietrze ludzi tak, że rodziny musiały chować ich szczątki w kawałeczkach i który strzelał nastolatkom w plecy lub w twarz - czasem poprzez dłonie, którymi próbowali je zasłonić.

Poprzednie tygodnie procesu były bardzo trudne. Dla rodzin ofiar, dla ocalałych, dla wszystkich, którzy słuchali bolesnych relacji z dzielnicy rządowej i z wyspy Utøya. A oskarżony był dla wszystkich potworem, zabójcą, względnie - dla biegłych psychiatrów - obiektem obserwacji, by móc ostatecznie orzec o jego poczytalności, bądź jej braku. (Przypomnijmy: sąd wciąż nie przyjął drugiego raportu biegłych, tego, który stwierdza, że Breivik jest poczytalny, a obserwatorzy oceniają, że chyba sędziowie skłaniają się ku uznaniu go za niepoczytalnego, co może skończyć się tym, czego Breivik najbardziej się obawia - zamknięciem w "domu wariatów" i przymusową terapią farmakologiczną.)

Teraz nurzanie się w opisach zbrodni dobiegło końca. Być może - jeśli po wyroku nie będzie apelacji w sprawie - już na dobre. A na ławie oskarżonych znów pojawił się Anders - młody człowiek, taki, jakim był przed 22. lipca 2011.

Jak pisze Kjetil Østli: "Niektórych to niepokoi - to, że zamiast potwora znów widać elokwentnego, elegancko ubranego młodego człowieka, który chce sprzedać swoją ideę. Ale to konieczne, taka jest dramaturgia procesu. I, w końcu, nawet najgorszy zbrodniarz nie jest tylko potworem". Ma rodzinę, przyjaciół.

Pytanie brzmiało, czy dawni przyjaciele Andersa Breivika zdołają rzucić nowe światło na motywy jego postępowania?

Przyjaciele mówili o oskarżonym po imieniu, Anders, ale nie zobaczyli go w sądzie na własne oczy. Musiał, w czasie gdy składali wyjaśnienia, siedzieć w pokoju na tyłach sali sądowej. Oni sami nie chcieli, by był w tym samym pomieszczeniu, gdy będą zeznawać. Może czuli, że to byłoby zbyt osobiste. W końcu widzieli, jak ich przyjaciel upada i pociąga za sobą setki osób. A poza tym? Poza tym okazało się, że nic nie widzieli, nic nie zrobili i - najpewniej - nie mieli pojęcia, co Anders szykuje.

Przyjaciele opowiadali o lojalnym druhu. Może trochę dziwnym, specyficznym, ale miłym i pomocnym.

Przyjaciel nr 1: "On był... on był przecież... całkiem pozytywne nastawiony do życia, bystry. Wobec mnie zawsze był miły i przyjacielski. Lubiłem spędzać z nim czas. Był troszkę inny... Miał trochę... ciężko to określić... zachowywał się trochę specyficznie. We wszystkim, począwszy od stylu ubierania się do..."

Østli komentuje: "Ciężko jest opisać przyjaciela. Bo co właściwie wiemy o sobie nawzajem? O naszych przyjaciołach? Ukochanych? Dzieciach? Dużo, ale nigdy nie wszystko. W ubiegłym tygodniu mogliśmy to wyraźnie zobaczyć."

Przyjaciel nr 2 (o okresie, gdy Anders Breivik zamieszkał u matki i zaczął pracować nad kompendium): "Może to depresja sprawiła, że wprowadził się znów do rodzinnego domu. Kiedy to zrobił, nasz kontakt z nim się urwał. Próbowaliśmy do niego wpadać, ale odsyłał nas od drzwi. Być może dlatego, że nie wiodło mu się tak, jak miał nadzieję. A może czuł, że ogólnie jego życie jest porażką."

Może...

Jeden z przyjaciół wspomniał: "Z czasem Anders miał coraz bardziej wąski ogląd rzeczywistości. Posługiwał się wyrażeniem, że "wszystko idzie w diabły"".

Policjanci, którzy składali wyjaśnienia w ubiegłą środę, nazwali lato 2006 roku (czas, kiedy Breivik izolował się w mieszkaniu matki) "czasem przełomu". Według nich, przed 2006 rokiem brak jakichkolwiek śladów, wskazujących w kierunku 22. lipca 2011. Po 2006 roku Breivik zaczął pisać kompendium, o czym rozmawiał z przyjaciółmi, a pierwsze obiektywne dowody na to, że coś się szykuje pochodzą z 15. maja 2009, kiedy założył firmę GeoFarm, by wyprodukować bombę.

Ale to wszystko, co wie policja. Może poza tym, że od policyjnego przesłuchania do czasu rozprawy Breivik zmienił ton wypowiedzi, by nie sprawiać wrażenia szaleńca. Ale jak Anders stał się masowym mordercą? Tego nie wiedzą. Zgadują tylko, że kluczem mogą być wydarzenia z około 2006 roku. Wydarzenia, o których mogą zaświadczyć przyjaciele i znajomi oskarżonego.

Potem zeznawał najlepszy przyjaciel Breivika. To był smutny widok. Najlepszy przyjaciel, normalnie głośny, szorstki w obejściu, teraz mówił cicho jak na tak rosłego faceta. Uciekał wzrokiem na wszystkie strony. On też niczego nie podejrzewał. Anders był dla niego lojalnym przyjacielem, na którym można było polegać, do którego można było zwrócić się o wsparcie i pomoc. Otwarty, szczery, zdecydowany, obdarzony poczuciem humoru. Miał ciut osobliwe poglądy, nie był, jak sam to określał, otwarty jak arkusz A4, ale "był jednym z najbardziej towarzyskich ludzi, jakich znałem".

Przyjaciel odpowiadał na pytania krótko, zwięźle, nie mówił więcej ponad to, co musiał. Najlepszemu przyjacielowi z pewnością ciężko było ujawniać wobec mnóstwa obcych osób prywatne szczegóły z życia druha. Był wyraźnie przygnębiony.

Jak pisze Østli: "Może zatroskany o stan przyjaźni, załamany uczuciem, że niczego na czas nie zauważył, nie pojął. A może po prostu tym, że w niewytłumaczalny sposób stracił przyjaciela? Bo Anders był czyimś przyjacielem. On też, jak inni, był kiedyś dzieckiem, młodzieńcem, potem studentem, aż w końcu dorósł. Im bardziej ludzkim go widać, tym większa staje się zagadka "dlaczego?" "

Kiedy przyjaciele opuścili salę, wyjaśnienia zaczęli składać policjanci i eksperci od ekstremizmu. (Wczoraj z kolei zeznawali specjaliści od islamu i jego krytycy, a dziś przepytywani są politycy i dziennikarze - w temacie wolności słowa i jej ograniczania).

Im proces dłużej trwa, tym wyraźniejsze zdaje się, że prokuratorzy chcą udowodnić, że Anders Breivik jest szalony. Dlatego faworyzują raport Husby'ego i Sørheim, mimo że mnóstwo osób odbiera go tak, jakby dwójka psychiatrów widziała zupełnie coś innego, niż większość ludzi. Obrońcy chcą za to, by Andersa uznano za poczytalnego. By mógł być sądzony jako, jak określiło go kilku świadków, faszystowski terrorysta.

Komentator Aftenposten zastanawia się cały czas, dlaczego? Czemu Breivik zrobił, to co zrobił. Próbuje też odpowiedzieć na to pytanie. I może faktycznie wystarczy krótka odpowiedź:

"Czemu to zrobił? Im więcej pytamy, tym bardziej niemożliwa staje się ta zagadka. A może odpowiedź faktycznie leży tuż przed naszymi oczami: Bo boi się muzułmanów, którzy przyjeżdżają do naszego kraju. Bo nienawidzi elity za to, że ta pozwala, by tak się działo. I chce, jak inni faszyści, wymieść "gnój" z domu. A jego osobowość pozwala mu to zrobić."

Østli kończy swoje rozważania następująco: "Jedna rzecz jest pewna: Jeśli nie jest szalony, a któregoś dnia odnajdzie w sobie znów tę cząstkę "Andersa", którą opisują przyjaciele, z pewnością oszaleje, musząc wziąć do siebie to, co uczynił. Ale to mało prawdopodobne. Jest po prostu i przyjacielem, i masowym mordercą.

Nawet mordercy mają imiona. I może to właśnie cała zagadka".


Źródło: Aftenposten



Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Paul Capell

10-06-2012 19:24

"
Takie teorie wlasnie wymyslaja dzisiejsi psychologowie.. coby mieli kogo pozniej "leczyc"..
Chory na ciele.. heh dobre.. Proponuje odniesc sie do ostatnich "wystepow". Na jego miejscu tez wysmialbym "bieglego"..
"

Jakie teorie? Ciało i dusza to jest jedność. Stan ciała wpływa na stan psychiki. Szczególnie u ludzi którzy nigdy nie zrobili wysiłku duchowego.
To jak kto myśli to jest inna sprawa ale pokrewna. Wszystko ma znaczenie i związek ze sobą.

Psychologia nikogo nie leczy, co więcej rości sobie prawo do tego na co nie ma wpływu. Można powiedzieć że psychologia zajmuje się analizą zjawisk, ale jak dobra by ta analiza nie była ona nie leczy. Generalni i tak cała ta psychologia to fikcja i raczej robi ludziom wode z mózgu.

Breivik nie jest zdrowy, to przecież widać po nim i po jego zachowaniu.

Sethur Asher

10-06-2012 01:25

etymolwitz napisał:
Sethur napisał:

Hitler byl akurat watlego zdrowia.. gdyby nie kula, zabilaby go kila. Stalin mial atherosclerosis, co doprowadzilo do kilku zawalow i wylewu .. Obaj byli chorzy..

Breivik nie jest chory (sam powiedzial).. Nie komentujac samej metody.. Anders obnazyl spore luki w systemie... i jak do tej pory obnaza je dalej. Nieistotne jak spojrzec na te sprawe.. gosc jak na razie wygrywa..
------------------------

Takie bzdury pisze się jak się nie wie o co chodzi.

Breivik jest chory, po pierwsze na ciele a po drugie co się z tym ściśle wiąże na głowę. To znaczy nie da się tego zakwalifikować jako jakiś ostry przewlekły stan ale on po prostu ma poprzestawiane w głowie.

I teraz ilu ludzi jest chorych na ciele i ma poprzestawiane w głowie? Wielu.


Takie teorie wlasnie wymyslaja dzisiejsi psychologowie.. coby mieli kogo pozniej "leczyc"..
Chory na ciele.. heh dobre.. Proponuje odniesc sie do ostatnich "wystepow". Na jego miejscu tez wysmialbym "bieglego"..

Paul Capell

09-06-2012 22:41

Sethur napisał:

Hitler byl akurat watlego zdrowia.. gdyby nie kula, zabilaby go kila. Stalin mial atherosclerosis, co doprowadzilo do kilku zawalow i wylewu .. Obaj byli chorzy..

Breivik nie jest chory (sam powiedzial).. Nie komentujac samej metody.. Anders obnazyl spore luki w systemie... i jak do tej pory obnaza je dalej. Nieistotne jak spojrzec na te sprawe.. gosc jak na razie wygrywa..
------------------------

Takie bzdury pisze się jak się nie wie o co chodzi.

Breivik jest chory, po pierwsze na ciele a po drugie co się z tym ściśle wiąże na głowę. To znaczy nie da się tego zakwalifikować jako jakiś ostry przewlekły stan ale on po prostu ma poprzestawiane w głowie.

I teraz ilu ludzi jest chorych na ciele i ma poprzestawiane w głowie? Wielu.

Sethur Asher

07-06-2012 13:50

ansz75 napisał:
nawet mordercy maja imiona????????????
a dzieciaki zamordowane podaje sie na sztuki!!!!
to co on jest lepszy niz ci co zgineli przez palanta!
chory ? jaki chory! Hitler i Stalin osadzeni zostali jako zbrodniarze, ale moze i oni byli chorzy ???????
Kto tu chory jest? on napewno nie !!!!!! on jest pierdolniety!!!


Hitler byl akurat watlego zdrowia.. gdyby nie kula, zabilaby go kila. Stalin mial atherosclerosis, co doprowadzilo do kilku zawalow i wylewu .. Obaj byli chorzy..

Breivik nie jest chory (sam powiedzial).. Nie komentujac samej metody.. Anders obnazyl spore luki w systemie... i jak do tej pory obnaza je dalej. Nieistotne jak spojrzec na te sprawe.. gosc jak na razie wygrywa..

Do ansz75
"Smierć jednego to tragednia. Śmierć milionów, to już tylko statystyka"

Yatsek :)

06-06-2012 21:19

jak przyschnie i muslimy zaczna przejmowac kraj to znow bedzie poczytalny i wypuszcza swojego robocopa znow na ulice ) tym razem juz legalnie i to juz niebawem....

ayot adot

06-06-2012 19:24

nawet mordercy maja imiona????????????
a dzieciaki zamordowane podaje sie na sztuki!!!!
to co on jest lepszy niz ci co zgineli przez palanta!
chory ? jaki chory! Hitler i Stalin osadzeni zostali jako zbrodniarze, ale moze i oni byli chorzy ???????
Kto tu chory jest? on napewno nie !!!!!! on jest pierdolniety!!!

ayot adot

06-06-2012 19:20

oni chca go wpisac do norweskiej historii.
" Patrzcie my tez mamy zbrodniarza i afere terorystyczna"
Jak by chcieli go ukarac jak sie nalerzy to juz do tej pory by to zrobili. Ale jego poczynanie popiera 70% norweskiego spoleczenstwa, to za co maja go karac? za to ze zrobil to co wiekszosc norwegow ma na mysli???

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok