
foto: bt.no |
Nowe miejsce spotkań narkomanów
-Nie wszystko poszło tak, jak tego chcieliśmy. Zbiera się tutaj coraz więcej narkomanów odkąd miasto pozbyło się ich z Nygårdsparken (park niedaleko siedziby głównej Uniwersytetu w Bergen). Obserwujemy w pobliżu restauracji osoby, które stosują narkotyki dożylnie, albo podgrzewają łyżki. Co najgorsze, przyzwyczailiśmy się do tej sytuacji, a okres oczekiwania na przyjazd policji stale się wydłuża – powiedziała Cloé Totland, szef restauracji Bryggen Tracteursted.
Po godzinie 21 w Bryggeparken, który leży między drewnianymi domkami na nadbrzeżu a ulicą Øvregaten, gromadzą się narkomani. Jedna z kobiet zdejmuje spodnie i wbija sobie strzykawkę w pachwinę. Kobieta drży i chwiejnym krokiem przemieszcza się między ławkami. Narkomani zebrali się w większą grupkę, siedzą na trawie i na ławkach stojących wzdłuż muru.
Kilka godzin wcześniej, na tych samych ławkach siedziało 25 osób, jednak większość z nich piła alkohol. Wieczorem na miejsce alkoholików przychodzą narkomani i to oni robią najwięcej hałasu.
Więcej młodszych
Pracownicy lokali w pobliżu Bryggeparken znajdują coraz częściej zużyte strzykawki, obserwują hałasujących narkomanów i mówią, że już nikt nie przychodzi w to miejsce po to, by się zrelaksować.
-Wcześniej mogliśmy zjeść tutaj lunch, ale teraz nikt się na to nie odważy – powiedziała Elin Braathen, pracownica sklepu z ceramiką. Zgadza się z nią jubiler Per Vigeland, który przepracował na Bryggen ponad 15 lat.
-Obraz zmienił się nie do poznania przez ostatnie dwa lata. Teraz widuję coraz więcej młodych narkomanów. To bardzo smutne, poza tym inni ludzie boją się przebywać w parku.
Strasznie w parku
Stiftelsen Bryggen (fundacja dbająca o Bryggen) mówi, że sytuacja jest problematyczna.
-Widzimy, że ruch w tym parku stał się niebezpieczny i skontaktowaliśmy się z policją, która ma pozbyć się narkomanów z tego miejsca. Chcemy, by turyści, najemcy i mieszkańcy mogli spędzić tutaj miło czas, nie jest jednak łatwo „przegnać” ludzi. Problemem są nie tylko śmieci i strzykawki, ale także hałas i włamania – mówi Bernt-Håvard Øyen, dyrektor fundacji.
Niektórzy „starsi” narkomani z Bergen boją się przebywać w Nygårdsparken i dlatego przenoszą się w inne miejsca.
-Idę do tego parku tylko wtedy, kiedy nie mam innego wyboru. Wolę przebywać w Bryggeparken, tam jest spokojniej. W Nygårdsparken można się natknąć na osoby uzbrojone w noże, boję się ich – opowiada 35-letni mężczyzna, który zażywa głównie marihuany i alkoholu. Razem z nim siedzi dwóch kolegów w wieku ok. 50 lat. Oboje biorą metadon i przyznają, że lubią spotykać się w Bryggeparken po to, żeby wypić.
-W Nygårdsparken spędziliśmy wiele lat. Teraz jednak pojawiło się sporo młodzieży, która jest hałaśliwa i agresywna, często wdają się w bójki i zostawiają po sobie strzykawki itp. Biorą heroinę i zachowują się zupełnie inaczej, niż my.
Podejmą działania
Bengt Ageltveit, pracownik policji w regionie Hordaland opowiada, że często otrzymują zgłoszenia od okolicznych mieszkańców.
-Będziemy obserwować ten rejon, musimy podjąć konkretne działania. Nie chcemy, by miejsca takie jak te dwa parki pojawiały się w mieście. Widzimy już teraz, że środowisko stało się bardziej niebezpieczne. W ostatnich latach przyjechało tutaj dużo osób z Europy Wschodniej, którzy stali się stałymi klientami w parkach. To właśnie oni zachowują się najgorzej. Należy pamiętać, że złapanie i ukaranie jednego narkomana nie zmieni zapotrzebowania na środki odurzające. Musimy podjąć współpracę z innymi służbami, jednak ta kwestia należy do polityków. Nie będziemy również traktować parków priorytetowo ze względu na turystów. Zwracamy uwagę na to, gdzie jest największy ruch, a co za tym idzie, możliwość zwerbowania młodych osób. Jednak jeśli w jednym miejscu przebywa na raz 20stu narkomanów, to musimy się taką sprawą niezwłocznie zająć.
Źródło: Bergens Tidende
To może Cię zainteresować
16-06-2013 01:19
1
0
Zgłoś
15-06-2013 23:49
0
0
Zgłoś
15-06-2013 11:16
0
0
Zgłoś
15-06-2013 11:04
0
0
Zgłoś
15-06-2013 10:31
0
0
Zgłoś
15-06-2013 10:01
0
-3
Zgłoś