Maluchem na Nordkapp

Wojciech Wanciszewicz: Pomysł przyszedł zupełnie spontanicznie! Wszystko zaczęło się od rozmowy telefonicznej z kuzynem pracującym w Tromsø, który zorganizował mi pracę. Już od kilku lat myślałem na temat zarobkowego wyjazdu za granicę. Usłyszałem od Łukasza że mam kilka dni na spakowanie się i przylot do Norwegii. Jednak mimo że bardzo zależało mi na tej propozycji, musiałem wtedy odmówić. Miałem już zaplanowane wakacje z moimi najbliższymi. Łukasz zrozumiał moją sytuację potwierdził że rodzina powinna być najważniejsza i powiedział "przyjedź do mnie po wczasach i na pewno coś znajdziemy". Podkreślam: powiedział PRZYJEDŹ nie PRZYLEĆ. Od razu zacząłem się zastanawiać jak to zrobić. Pomyślałem, że idealnym samochodem, którym mogłym dotrzeć na północ Norwegii byłby kultowy Fiat 126p. Potem zacząłem wprowadzać moje marzenia w życie.
MN: Dlaczego właśnie Fiat 126p?
WW: Swoją przygodę z fiatem 126p zacząłem kilka lat temu, kiedy zostałem poproszony przez znajomego Norwega imieniem Nikolai, o poszukanie ładnego egzemplarza polskiego „malucha" którego zapragnął posiadać. W końcu znalazłem idealnego, czerwonego eleganta, rocznik 2000 i zawiozłem go nowemu właścicielowi mieszkającemu w norweskiej miejscowości Tonsberg. W czasie tej trasy pokonałem około 1600 km. Zakończyłem sukcesem wyprawę, która dla niektórych od początku wydawała się być skazana na porażkę. Nikolai do dzisiaj dumnie jeździ fiatem 126p ulicami Oslo.
Ostatnio kiedy przejeżdżałem przez Świebodzin, podczas mojej niedawnej podróży po Polsce przytrafiła mi się śmieszna sytuacja. Spotkałem mężczyznę, który pochwalił się, że będąc w norweskiej stolicy widział jadącego malucha. Od razu zapytałem „Czy był czerwony?" Okazało się, że tak! To musiał być samochód Nikolaia.
fot. facebook.com/littlefiatadventure

MN: Jak przygotować samochód do tak długiej podróży?
WW: W tegorocznych przygotowaniach bardzo pomogła mi moja podróż dookoła Polski którą odbyłem zeszłego lipca. Trasa zaczynała się i kończyła w Wojkowicach, a biegła przez Gliwice, Trójmiasto, Mikołajki i Warszawę. Łącznie było to 2089 km. Dzięki tej wyprawie mogłem lepiej poznać i dokładnie przetestować mój samochód. Przed kolejnym wyjazdem robię kapitalny przegląd silnika i zawieszenia. Muszę się także zaopatrzyć w niezbędne części zapasowe. Na szczęście udało mi się znaleźć sponsora, firmę narzędziową, która zaopatrzyła mnie w bardzo przydatne komplety kluczy.
MN: Ile kilometrów dziennie zamierza Pan pokonać?

MN: To nie będzie Pana pierwsza wizyta w Norwegii, kiedy wcześniej odwiedzał Pan ten kraj?
WW: W Norwegii byłem już wielokrotnie, ale zawsze przyjeżdżałem tutaj na krótko. Od lat czuję niedosyt takiej podróży i właśnie przyszedł czas na spełnienie marzeń oraz lepsze poznanie tego kraju.
MN: Jak Norwegowie reagują na widok małego polskiego fiata?

MN: Czy po dotarciu na Nordkapp maluch wyruszy w kolejną podróż?
WW: Marzę o tym żeby przejechać zaplanowaną trasę, zwiedzić kawałek Europy, dotrzeć do celu, ale przede wszystkim zwiedzić piękną Norwegię. To mój debiut w roli podróżnika. Na początku myślałem o wyjeździe do Norwegii w celach zarobkowych. Później jednak przyszedł pomysł na wyprawę życia. Jednak myślę, że dopiero jak dotrę na Nordkapp będę mógł zdecydować co planuję dalej.
MN: Dziękuję za rozmowę.
Losy wyprawy możecie śledzić na profilu Little Fiat Adventure.
źródło zdjęcia frontowego: archiwum prywatne

To może Cię zainteresować