Kajakiem wzdłuż norweskiego wybrzeża

3250 kilometrów przepłyniętych wzdłuż norweskich wybrzeży, ponad 1,8 miliona uderzeń wioseł i ponad trzy miesiące w kajaku. Oto bilans wyprawy dwudziestodwuletniego Kristiana Reinskau Knudsena.
Na pytanie, co było najlepsze po powrocie z podróży odpowiada po prostu: możliwość umycia się w ciepłej wodzie. - Przez ostatnie 130 dni, moją codziennością było wiosłowanie, gotowanie, planowanie następnego dnia i spanie. Wygodne łóżko, ciepła kawa, powrót do przyjaciół, do domu traktuje jak powrót do luksusu, którego wcześniej nie doceniałem - mówi Knudsen.
Kristian dorastał w Stavanger ze starszą siostrą Stiną i młodszym bratem Håkonem. Od piątego roku życia trenował futbol. Później jednak zarzucił wszystko, czym się interesował, wybierając życie przed ekranem komputera. Taką sytuację tłumaczy dręczeniem w szkole średniej.

Wtedy pojawił się Lars Monsen...
Kristian i jego przyjaciel Kjetil Ydstebø widzieli wiele odcinków programu Monsena w telewizji. To dało im impuls, aby odciąć się od ciągłego grania i nastoletniego życia. Jest początek grudnia 2007 roku w Sirdal i ta dwójka próbuje wyruszyć na pierwszą samodzielną wyprawę. - Wszystko poszło nie tak. Wzięliśmy z sobą tylko coś w rodzaju plandeki, rękawice i namiot campingowy za 50 koron. Było nam zimno do tego spadł deszcz i byliśmy totalnie przemoknięci. Nie wiem czemu zdecydowaliśmy się na drugie podejście - śmieje się Kristian.
Wyjście z wygodnego snu
- Każda wyprawa pozwala nabyć umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Wielu pewnie pomyśli, że najważniejsze w naszym wiosłowaniu było przedostanie się z punktu A do punktu B. Według mnie jest to tylko 30%. Czerpanie radości z samej wyprawy mimo ogromnego zmęczenia stanowi pozostałe 70%.

Jeśli nie wychodzimy ze swojej "bezpiecznej strefy" to nie dajemy sobie szansy na zaprzyjaźnienie się z samym sobą. Poznanie własnych granic jest bardzo potrzebne żeby lepiej poznać siebie. Takie podróże pozwalają też na odkrycie gościnności poznanych na drodze ludzi.
Pokonane granice
- Nie było łatwo. Często walczyłem z brakiem snu, nieraz wywracało kajak i lądowałem w wodzie. Miałem nawet takie momenty, w których chciałem przerwać wyprawę. Cieszę się, że tego nie zrobiłem - mówi z uśmiechem Knudsen.
W wyprawie towarzyszył Knudsenowi jego kolega Eilif Ullestad Røsnæs. Rejs kajakiem wzdłuż norweskiego wybrzeża zajął im dokładnie 4 miesiące i 6 dni.
źródło: ut.no
źródło zdjęcia frontowego: wikimedia.org

To może Cię zainteresować