Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

10
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Rozrywka

Hamarczycy, odcinek 2: "Rejestracja"

Jacek Janowicz

25 października 2015 08:00

Udostępnij
na Facebooku
4
Hamarczycy, odcinek 2:

Katarzyna Sadowska

Życie nie pozostawia wyboru. Czy rodzinie Grantów uda się rozwinąć żagle tam, gdzie tygodniami nie wieje wiatr? Gdzie ludzie są przyjaźni, a praca dobrze płatna? W kraju, gdzie bezpieczeństwo czyha na każdym kroku, a złodziei trzeba szukać ze świecą? Oto "Hamarczycy" - współczesna saga rodziny Grantów. Czytaj już teraz na portalu Moja Norwegia. Premierowe odcinki w każdą niedzielę.
Siedziałem i sprawdzałem dokumenty mojej rodziny. Za godzinę jedziemy się zarejestrować.

- Tata, a co znaczy EU? - zapytała Ania zza mojego lewego ramienia.
- Unia Europejska przecież - wyjaśnił Krzysio zza prawego. - Wszystkie bogate kraje są w Unii.
- Niezupełnie, Norwegia jest bogata a do Unii nie należy - sprostowałem.
- To znaczy, że tu trzeba jeździć z paszportem? - spytał Krzyś.
- Niekoniecznie - wyjaśniłem - bo Norwegia jest tak jakby z Unią trochę zrzeszona.
- A co znaczy zrzeszona? - dopytywała się Ania.
- To znaczy że...
- Nie musisz tłumaczyć, czytałem w Internecie - zabłysnął Krzyś - zrzeszona to znaczy należąca do Trzeciej Rzeszy.
- Ohoho - włączył się do rozmowy dziadek - chyba coś ci się pomieszało. Trzecia Rzesza to były przedwojenne Niemcy, coś o tym wiem... A zrzeszona to znaczy powiązana czyli...
- Nie mów - przerwała Ania - Wiem. Powiązana to znaczy z takim sznurem przyczepiona...
- Nie - zaśmiałem się - chodzi o powiązania gospodarcze i takie tam... Ale to teraz nieważne, ubierajcie się, jedziemy na Policję.
- Na Policję? - Dzieci spojrzały po sobie, po czym wyszły, by po dwóch minutach wrócić i stanąć w pozycji świadków składających zeznania. Znałem tę pozycję, tylko nie wiedziałem o co chodzi tym razem.
- Wysoki Sądzie - powiedziałem do żony - chyba trzeba przyjąć jakieś zeznania.
- A co się stało? - żona była nie mniej zaskoczona ode mnie.
- No bo... - zaczął Krzyś - po co od razu na Policję, spinki możemy oddać.
- Spinki? - rozpromieniła się żona - TE spinki do włosów?
- No te - mruknęła Ania i wyciągnęła dłoń na której leżały pamiątkowe spinki z Paryża.
- No proszę - żona pokiwała głową - zguba się znalazła. Szkoda, że jak was pytałam, to nie odpowiadaliście.
- Akurat żuliśmy gumę...
- A sama mówiłaś, że nie rozmawia się z pełną buzią.

"Małe cwaniaczki", pomyślałem, i dodałem – Ale gdy ktoś Was pyta, trzeba odpowiedzieć.
- Z pełną buzią?
- Można najpierw przełknąć.
- Gumy się nie połyka.
- Nie mówię o gumie, ale ogólnie. 
- Dobra - ucięła żona. – Ważne, że oddałaś, bo już myślałam, że je zgubiłam.
- A na Policję jedziemy w zupełnie innej sprawie - wróciłem do tematu bo czas naglił.
- A w jakiej? - dzieci znów były sobą - Coś nabroiliście?
- No nie żartuj, my nie łamiemy prawa.
- Ano tak, jakbyście łamali, to Policja przyjechałaby do was, a tak to wy musicie jechać do nich.
- Dokładnie. Jedziemy się zarejestrować, bo takie są przepisy. No, ubierajcie się.
- Ja jestem gotowy - powiedział dziadek i rzeczywiście, stał w pełnym rynsztunku.
- A po co Ci latarka i sznurek?
- Z Policją nic nie wiadomo - zameldował, poprawił czapkę i odmaszerował. 

Na Policji nie było tłoku, przed nami czekała tylko jakaś rodzina z Afryki.
- Krzysiu, patrz, Murzyni - wyszeptała Ania. - I to czarni.
- Wszyscy Murzyni są czarni - wyjaśnił Krzyś.
- Cicho, to tak nieładnie mówić w obecności innych - pouczyła Anię żona.
- Przecież i tak nie rozumieją - zauważyła Ania.
- Nic nie wiadomo, teoretycznie to mogą być nawet Polacy - dodałem bez wiary w to, co mówię.
- No, czytałem w Internecie - pochwalił się Krzyś. - Istnieją czarni Polacy.
- Kominiarze? - zażartowałem.
- Koszykarze.
- O, to koszykarz? Jak wstanie, to się przekonamy - dodała Ania i zaczęła powtarzać - wstawaj, wstawaj, wstawaj...
- Cicho - przerwała żona. - Nasza kolej.

W okienku miła pani obsłużyła nas szybko i bezproblemowo, więc po 10 minutach mogliśmy opuścić budynek. W samochodzie włączyłem radio. Z tego, co zrozumiałem, mówili właśnie o przyznaniu Pokojowej Nagrody Nobla. Niestety nie usłyszałem, kto ją otrzymał, bo akurat, gdy o tym mówili, żona zapytała mnie, kto ją otrzymał, a dziadek trzasnął drzwiami.

- No właśnie nie wiem - odpowiedziałem.
- Jak to, słuchasz i nie wiesz? - zdziwiła się żona i dodała z politowaniem. - Trzeba słuchać ze zrozumieniem.
- Spoko Maroko - uspokoił Krzyś. - W domu sprawdzę w Internecie i was powiadomię.
- Najważniejsze, że masz numer personalny i będziesz mogła legalnie pracować - zmieniłem temat. - Kaśka mówiła, że od przyszłego tygodnia możesz zacząć jako pokojówka, szefowa już się zgodziła.
- Super - ucieszyła się żona - właśnie tak zrobię.
- A jak podszlifujesz norweski, poszukamy czegoś innego, bo jako pokojówka raczej kariery nie zrobisz...
- A czemu nie? - zaprotestował Krzyś - przecież pokojówka może dostać Nagrodę Nobla.
- Pokojówka? Niby jaką?
- Jak to jaką? Pokojową - skwitował zupełnie poważnie Krzyś.

Tekst: Jacek Janowicz
Ilustracje: Katarzyna Sadowska
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


iksiński igrek

25-10-2015 18:36

Jeśli to jest pisane po polsku to nie rozumiem skąd to pisanie imion i nazwiska po angielsku....zdaje się?
I dlaczego tylko Tomasz i Emilia a dzieciaki z dziadkiem nie!
No i dlaczego po angielsku a nie norwesku?

hei!sandokan

25-10-2015 15:48

Dziwnie banalne...i te zawody hmm ten swiat schodzi na psy...

Jan .

25-10-2015 09:05

O zesz kurcze pieczone w te i we wte i z powrotem, CO TO JEST???

Moze streszczenia sluchowisk radiowych tyeraz MN zacznie publikowac, albo bezposrednie transmisje z planu zdieciowego M jak Masakra...

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok