
Pustosłowie i pogarda dla prywatnych przedsiębiorców
Polityk Frp nie pozostawia suchej nitki na poniedziałkowym wystąpieniu ministra finansów, Sigbjørna Johnsena, który przedstawiał propozycję budżetową na kolejny rok:
- Minister finansów serwuje nam pustosłowie. Te propozycje są z ekonomicznego punktu widzenia nie do utrzymania – zżyma się Tybring-Gjedde. - Sektor publiczny wciąż się rozrasta, a ulgi podatkowe, mające uczynić prywatne przedsiębiorstwa bardziej konkurencyjnymi, określane są jako „ulgi podatkowe dla tych, którzy już wcześniej byli najlepiej sytuowani”.
Potrójny błąd
Cytując hasło ministra Johnsena: „Budżet dla pracy, zysku i dobrobytu”, Tybring-Gjedde mówi:
- To potrójny fałsz. Sektor publiczny i zatrudnienie w nim wciąż bije kolejne rekordy, podczas gdy sektor prywatny jest tłamszony. W przedłożonej propozycji budżetowej całkowicie brak reform, mających na celu uwolnienie pracowników i środków z sektora publicznego. Coraz więcej ludzi młodych ma kłopoty z wejściem na rynek pracy, mamy też rekordową liczbę osób, które przechodzą w młodym wieku na renty inwalidzkie. Szczypta moralizatorstwa, szczypta gospodarki planowej i szczypta samochwalstwa – podsumowuje wypowiedź ministra finansów polityk Frp.
Budżet nie jest zrównoważony
Christian Tybring-Gjedde pastwi się szczególnie nad wydatkami na system ubezpieczeń społecznych (folketrygden), które stanowią zdecydowanie najszybciej rosnącą pozycję budżetową.
- Można bez trudu skonstatować, że ten budżet nie jest zrównoważony. Nie da rady utrzymać w Norwegii państwa opiekuńczego, jeśli obecne trendy się utrzymają.
A w to, że tak będzie, polityk Frp nie wątpi:
- Rząd, tj. Partia Robotnicza (Ap), nie trzyma się już mądrego hasła ruchu związkowego „Wykonuj swoje obowiązki – domagaj się swoich praw”. Pierwsza połowa tego hasła należała do dawnej Partii Robotniczej. Obecna ma jej gdzieś.
Nowy rekord imigracyjny w przyszłym roku?
Polityk Frp martwi się, że wzrost zatrudnienia dotyczy sektora publicznego, który jest skostniały, a rząd nie kwapi się do przeprowadzenia restrukturyzacji. W swoim wystąpieniu Sigbjørn Johnsen powiedział jedynie, że praca jako taka stanowi podstawę wszystkiego.
- Rząd zatrudnia kolejne osoby w sektorze publicznym i liczy na to, że po prostu jakoś to będzie. Słowa ministra finansów, że kluczową sprawą jest to, by mieć pracę, są same w sobie słuszne, ale przy obecnej polityce rządu coraz więcej osób spychanych jest poza rynek pracy – mówi Tybring Gjedde.
Politykowi Frp nie spodobał się również przywołany przez ministra Johnsena cytat, mówiący o tym, że historia Norwegii jest historią tych licznych osób, które przez swa pracę przyczyniają się do jej budowy.
- To kolejny przykład pustosłowia. W dodatku temu twierdzeniu brakuje obecnie podstaw. Rekordowo duża liczba osób pozostaje w tej chwili bez pracy.
To tego dochodzi bardzo szybki i wciąż rosnący napływ imigrantów, który, jeśli podawane założenia (70 000 osób) okażą się prawdziwe, pobije w przyszłym roku wszelkie rekordy.
- Takie tempo imigracji nie jest zrównoważone i korzystne, ani ekonomicznie, ani kulturowo – podsumowuje Tybring-Gjedde.
Kampania wyborcza trwa
Szczególnie ostrą krytykę projektu budżetu należy oczywiście wiązać również z faktem, że zbliżają się wybory parlamentarne. Wygląda na to, że Frp wie, w jakie struny uderzać. Najnowsze sondaże pokazują, że Partia Postępu zyskuje mniej więcej tylu zwolenników, ile traci ich Partia Robotnicza.
Na podstawie: na24, Aftenposten

To może Cię zainteresować