Czy tragedii można było uniknąć?
Tove Øvermo (68), macocha terrorysty Andersa Breivika, po raz pierwszy opowiedziała w wywiadzie dla TV2 o dzieciństwie zamachowca oraz ich ostatnim spotkaniu. Podczas półgodzinnej rozmowy kobieta przyznała się, że próbowała wywalczyć prawo do opieki nad pasierbem. Być może tragedii dałoby się uniknąć.
wikipedia.org
Jak wynika z jej opowieści, po raz pierwszy spotkali się latem 1983 roku, po tym jak Tove wyszła za mąż za ojca Andersa – Jensa Breivika. Pracowali razem w norweskiej ambasadzie w Londynie. Tove nie miała własnych dzieci, być może właśnie dlatego tak szybko załapała kontakt z Andersem. Wtedy miał 4 lata. Macocha zapamiętała go jako ślicznego małego chłopca, którego zawsze starała się wspierać.
wikipedia.org
W tym samym roku psychologowie wnioskowali o odseparowaniu dziecka od matki, Wenche Behring Breivik, która cierpiała na zaburzenia psychiczne i emocjonalne. Tove wraz z mężem próbowali przejąć opiekę nad przybranym synem. Lecz decyzją sądu Anders pozostał pod opieką biologicznej matki.
- Teraz mogę tylko spekulować czy to by coś zmieniło. Wydaje mi się, że tak – wyznaje Tove w telewizyjnym wywiadzie.
Nieliczni przyjaciele opisują Breivika jako „mamin synka”, który do wieku 30 lat nie opuścił domu, nie związał się z nikim na stałe oraz nie mógł się pogodzić z tym, że ojciec zostawił jego i matkę. Rodzice Breivika rozstali się, kiedy syn skończył zaledwie rok. Ojciec został w Londynie, zaś matka wróciła do Oslo.
Początkowo Jens podtrzymywał kontakt z synem. Anders regularnie odwiedzał ojca i macochę we Francji, dokąd się przenieśli niedługo po ślubie. Lecz po kilku latach małżonkowie się rozwiedli. Z kolei po jakimś czasie Jens zerwał wszelkie kontakty z dziećmi. Nie tylko z Anderesem, ale i z pozostałą trójką. Próba nawiązania ponownego kontaktu z ojcem skończyła się dla przyszłego zamachowca fiaskiem. Ojciec stwierdził, że jeszcze nie jest gotowy na ponowne połączenie z rodziną. Później usłyszał o synu już w kontekście wydarzeń z 22. lipca.
Po raz ostatni Tove Øvermo spotkała się z Breivikiem 10 marca 2011 roku. Wtedy już miał gotowy plan ataku terrorystycznego. Odwiedził ją w jej mieszkaniu w Oslo. Wspominali stare czasy.
22 lipca 2011 roku, kiedy do Tove dotarły pierwsze wiadomości o tragedii, była w szoku.
- Nie mogłam całą odpowiedzialność przełożyć na Andersa. Miałam pewne poczucie winy. „Co jeśli, tragedii dałoby się uniknąć” – zastanawia się w wywiadzie dla TV2.
Źródła:
Zdjęcia:
To może Cię zainteresować
27-01-2014 06:40
0
0
Zgłoś
27-01-2014 06:36
0
0
Zgłoś
27-01-2014 00:01
0
0
Zgłoś
26-01-2014 16:37
0
0
Zgłoś
26-01-2014 16:11
1
0
Zgłoś
26-01-2014 16:04
0
0
Zgłoś
26-01-2014 15:51
0
0
Zgłoś
26-01-2014 15:44
0
0
Zgłoś
26-01-2014 15:33
0
0
Zgłoś