Alarm rozległ się w porze porannego szczytu komunikacyjnego – o godzinie 7.37. Już 7 minut później został on jednak odwołany, a 10 minut po pierwszym sygnale, że coś jest nie tak, sytuacja na lotnisku wróciła do normy. Część pasażerów zdążono ewakuować, co spowodowało lekkie zamieszanie zarówno w lotach krajowych, jak i międzynarodowych, ale mimo incydentu ruch w porcie lotniczym odbywał się bez większych zakłóceń.
Po krótkim śledztwie „sprawcą” alarmu okazał się piecyk do wypiekania sprzedawanych podróżnym ciastek duńskich. Jak stwierdził rzecznik prasowy lotniska, „wypuścił on z siebie trochę za dużo dymu”, co uruchomiło czujniki. Brak informacji na temat kary, jaka może czekać nieszczęsne urządzenie za ten wybryk.
Źródło: przegląd prasy
Reklama
To może Cię zainteresować