Od pierwszego września wprowadzono w Norwegii zakaz palenia na wszystkich przystankach i stacjach kolejowych. Czy nowe zasady obowiązują tylko na papierze?
– Widziałem ludzi, którzy pomimo komunikatów o zakazie, wciąż tutaj palili – mówi Kjell Stormo, inspektor pociągowy z dworca kolejowego w Moss.
– Mamy dużo swoich obowiązków, nie możemy być dodatkowo służbami od ścigania palaczy. Mimo wszystko wciąż musimy codzienne zamiatać niedopałki pozostawione na peronie. Dworcowe popielniczki już zostały zlikwidowane. Zakaz wyświetla się na ekranie oraz jest emitowany przez dworcowe głośniki. Nadal jednak trzeba śledzić czy ludzie nie wrzucają niedopałków do koszy na śmieci. Od tlącego się papierosa może zapalić się zawartość śmietnika – mówi Sormo.
Redaktorzy gazety Moss Avis pojawili się na lokalnym peronie wcześnie rano, nie spotkali tam jednak żadnej palącej papierosy osoby. Udało im się za to porozmawiać z niepalącymi podróżnymi czekającymi na pociąg.
– Mimo zakazu palenia, na dworcu nadal można kupić papierosy. Osobiście nie widzę nic złego w paleniu tytoniu, kiedy czeka się na pociąg i jest się na zewnątrz. Człowiek może robić co mu się podoba dopóki nie przeszkadza to innym ludziom – mówi Håkon Kristiansen, student matematyki z Blindern, który codziennie przemieszcza się pociągiem relacji Moss-Oslo.
foto: wikimedia.org
– Od kiedy tutaj siedzę, nie widziałam nikogo kto by zapalił. Według mnie zakaz działa dobrze – mówi Irene Brevad, mieszkająca w Moss, a pracująca w Vestby.
– Większość podróżnych przychodzi na dworzec, kiedy mają tylko kilka minut do odjazdu pociągu. Częściej można zobaczyć ludzi z kubkiem kawy niż z papierosem w dłoni – dodaje Brevad.
źródło: moss-avis.no
źródło zdjęcia frontowego: pixabay.com - CC0
04-09-2014 19:42
0
0
Zgłoś
03-09-2014 21:36
0
0
Zgłoś
03-09-2014 21:14
1
0
Zgłoś