Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu
2
Gotówka odleciała ukradzionym śmigłowcem

Złodziejska fantazja nie zna granic. Nieznani sprawcy okradli jeden z policyjnych magazynów i uciekli... helikopterem. Znajdujące się w policyjnym magazynie depozytowym sejfy otworzyli za pomocą ładunków wybuchowych, a następnie z workami pełnymi pieniędzy ulecieli „w siną dal”.

Mimo że na nogi została postawiona cała szwedzka policja, złodziei nie udało się ująć. Nie wiadomo także, ile pieniędzy skradziono.

Do zdarzenia doszło w południowej dzielnicy Sztokholmu. Nad ranem na dachu budynku należącego do firmy ochroniarskiej G4S wylądował helikopter. Po chwili usłyszano kilka silnych eksplozji. Nie wiadomo, czy bandyci torowali sobie drogę do skarbca ładunkami wybuchowymi, czy też używali granatów hukowych, by sterroryzować pracowników.

Znajdujące się w policyjnym magazynie depozytowym – sejfy zostały otwarte, a worki pełne pieniędzy zmieniły właścicieli. Bandyci uciekli na dach, gdzie czekał na nich śmigłowiec. To właśnie z jego pomocą złodzieje „rozpłynęli się w powietrzu". Wszystko trwało zaledwie… 20 minut.

Policja nie jest pewna, ile pieniędzy złodzieje zdołali wynieść, świadkowie jednak widzieli, jak do śmigłowca ładowano worki wypełnione banknotami. Jeden ze świadków relacjonował w telewizji TV4, że szary śmigłowiec wisiał nad budynkiem około 15 minut. – Dwóch mężczyzn zsunęło się w dół i widziałem, jak wciągali do góry pieniądze – relacjonował rozentuzjazmowany.

W związku z napadem można spodziewać się braku gotówki w rejonie Sztokholmu, bo okradziona firma zaopatruje w gotówkę bankomaty i sklepowe kasy.

Jak się wkrótce okazało, helikopter był kradziony. Zniknął w niewyjaśnionych okolicznościach z jednego z klubów lotniczych. Niepotrzebną już maszynę sprawcy porzucili w pobliżu jeziora na północ od Sztokholmu.

Obecnie trwa pościg za włamywaczami. Głównie samochodami, bo w akcji nie wzięły udziału helikoptery policyjne, które zostały unieruchomione. Na ich lądowisku ktoś umieścił pakunki… imitujące ładunki wybuchowe.

Dodatkowo oliwy do ognia dolewają szwedzkie media, które zastanawiają się, jak to możliwe, że loty helikoptera bandytów nad Sztokholmem nie zostały odnotowane przez systemy ochrony przestrzeni powietrznej.

Nie jest to pierwszy tego typu napad przeprowadzony ostatnimi czasy w Szwecji. W ubiegłym roku grupa złodziei włamała się do sortowni poczty w Goeteborgu, a uciekając sparaliżowała miasto, rozkładając na ulicach kolce i podpalając kilka samochodów.

Do wyjątkowo spektakularnego napadu doszło również w Goeteborgu w 2006 roku, gdy na lotnisku grupa zamaskowanych rabusiów przebiwszy się przez bramki, zatrzymała pracowników wyładowujących z samolotu pasażerskiego kontener zagranicznej waluty wart 7,8 mln koron (1,1 mln dolarów). Po pieniądzach ślad zaginą

 

Źródło: PAP, TVP

Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


B. J

28-09-2009 10:59

BRAWO ZŁODZIEJE

Yatsek :)

26-09-2009 23:05

szwedzi ch nie zlapia... najpierw sluchawki z muzyka na uszy, pozniej przerwa na luch, a potem druga na kawe, potem trzecia na obiadek a pozniej do domku... hehe... a swoja droga - ciekawe ile bylo w tych sejfach )

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok