#PolakPotrafi: Tuk tuk dla Bunhaka. Tomek ze Stavanger chce odmienić życie Kambodżanina
Tomek wspólnie z montażystą będą pracować nad amatorskim filmem dokumentalnym o życiu kierowcy w Kambodży. Bunhak (na zdjęciu) odegra w nim główną rolę. fot. archiwum prywatne
W czasie podróży do Azji, Tomek z bliskimi zatrzymał się w miescowości Siem Reap. Pragnąc poznać okolicę, za 10 dolarów, na cały dzień wynajęli kierowcę wraz z tuk tukiem [mały motor z podłączoną bądź przyspawaną na stałe przyczepą, który wyglądem przypomina małą karetę – przyp. red.]. W czasie zwiedzania, szybko znaleźli wspólny język z wiozącym ich Bunhakiem.
Przez dżunglę
– Bunhak bez namysłu uznał to za świetny pomysł. Jeszcze tego samego dnia wieczorem, zarezerwowaliśmy kurs całodniowy w hotelu i zaznaczyliśmy, że zależy nam na tym samym kierowcy. Zapłaciliśmy 10 dolarów w recepcji i już mogliśmy mieć pewność, że czeka nas nazajutrz świetna przygoda – mówi Polak.
Następnego dnia tuk tuk czekał już zaparkowany przed hotelem. Ruszyli więc całą gromadą w podroż do domu Bunhaka. Kambodżanin wytłumaczył im, że mieszka poza miastem, a droga będzie prowadziła przez wioski i prezentowała zupełnie inny krajobraz niż w mieście. Po około godzinnej podróży, z czego ostatnie piętnaście minut przemierzając dziki las, dotarli do usytuowanej w samym sercu dżungli wioski. Składała się z sześciu małych domków.
– Dzieci przyszło do nas jednak tyle, jakby tych domów stało tam trzy razy więcej. Na miejcu okazało się, że nawet sąsiedzi zaangażowali się w przygotowanie dla nas gościny. Było naprawdę fantastycznie, odświętnie. Jedzenie pierwsza klasa, entuzjazm z jakim przyjęli nas mieszkańcy był nie do opisania – relacjonuje Tomek.
Marzenie o... spełnieniu marzenia
– Klient płaci 10 dolarów hotelowi za wynajem tuk tuka na cały dzień, ten bierze swoją część, a resztę płaci kierowcy. Bunhak z kolei musi zapłacić ze swojej gaży za paliwo i sfinansować wynajem tuk tuka (80 dolarów miesięcznie), gdyż nie jest on jego własnością. Możemy tylko się domyślać, jak niewiele zarabia na całym interesie. Na szczęście duża część turystów dorzuci coś ekstra – tłumaczy Tomek.
Już w momencie, gdy Bunhak opowiadał im, na jakiej zasadzie przebiega jego współpraca z hotelem, Tomek postanowił sam przed sobą, że kiedyś zdobędzie pieniądze na własnego tuk tuka dla nowo poznanego przyjaciela i wróci do Kambodży, żeby osobiście mu go przekazać. Po powrocie zaczął myśleć, jak zrezlizować wyznaczony sobie w Kambodży cel.
Wybiegać tuk tuka
– Raz w tygodniu biegałem dłuższy dystans, około 20 km. Miałem więc ponad dwie godziny na przemyślenia. Któregoś razu naszła mnie myśl, że to właśnie dzięki biegowi sfinansuję tuk tuk dla Bunhaka. W ten sposób powstał projekt "Misja Kambodża", który stał się moim marzeniem i nic nie powstrzyma przed jego realizacją! Jak mnie wyproszą drzwiami, wejdę oknem – śmieje się Tomek.
Postanowił znaleźć firmy, które, jeśli uda mu się ukończyć maraton, zgodzą się wesprzeć zakup tuk tuka dla przyjaciela z Azji. Tomkowi pozostanie wówczas "tylko" tak przygotować się fizycznie, aby skutecznie "wybiegać" motor dla przyjaciela.
– Jestem tak zmotywowany, że nawet w sytuacji, kiedy padnę, będę się czołgał ku mecie! – deklaruje z entuzjazmem Tomek.
Relacja z przygotowań i udziału w maratonie pojawi się na fanpage'u Run for Happiness. Realizacja projektu filmowego ma odbyć się w czerwcu, a sama zbiórka pieniężna potrwa do połowy maja. Na tuk tuka potrzebne jest 30 tysięcy złotych (wraz z podatkiem i opłatą dla operatora wpłat). Uruchomiona zostanie też zbiórka na platformie indegogo, gdzie Tomek wraz z ekipą będą zbierać fundusze na podróż i nakręcenie filmu dokumentalnego.
Projekt Tomka możesz wesprzeć >>> TUTAJ
Film z niespodzianką w tle
– W jednej ze scen tego filmu spotka go bardzo miła niespodzianka. W jego wiosce, wśród rodziny i przyjaciół, wręczę mu wymarzony pojazd. W tym celu będziemy zbierać środki na jednej z platform crowdfundingowych – wyjaśnia Tomek.
O wsparcie projektu 30-latek ubiega się zarówno w Norwegii, jak i w Polsce. Sam film ukaże się w języku polskim z angielskimi napisami. W ten sposób autor chce dotrzeć do widowni także z innych krajów.
To może Cię zainteresować