Słońce i deszcz kontrastują się wzajemnie [x8]
Słońce i deszcz kontrastują się wzajemnie
Po mieście się przemieszczam bezimiennie
Wpieprzony w to bezdennie przyjmuję życiowe lekcje
Odpowiadam sam za siebie jak insekty za infekcje
Wszędzie są kontrasty ja mieszczę się w tym na styk
I znowu po raz nasty spowiadam się przed lustrem
Panienki z dużym biustem, dziewczynki z zapałkami
Ja się wożę z buta, cwaniaczki gablotami
Widzisz to co ja widzę czy nie?
Te różnice popatrz na ulice, kontrasty
To epizodów blaski rap kontra trzy paski
Polska rzeczywistość prawdziwość bez maski
Wszystko to jest proste jak z dyskoteki sunie
W sumie miasto rodzi kontrast nigdy opcja constans
Tak jest i pewnie się nie zmieni
Nie jestem jeszcze w niebie lecz już nie dotykam ziemi
Jadę po tym wszystkim - disco koniec bliski
Eksterminuję syf jak Stalin zrobię czystki
Dla nich dziwek piski, a dla mnie satysfakcja
Prawda, wierność, miłość nie negacja
Ref.x2
Od zawsze kontrast pogarda i poklask
Zestawienie razem daje szczery życia obraz
Zobacz sobie to wtedy gdy latarnie zgasną
Kontrast, stolicy życie, miasto
Pełen sprzeczności obraz, uwydatniona różnica
Kontrasty życia, niezatarta granica
W poglądach różnica, każdy świat widzi inaczej
Ja trzeŹwo oceniam każde z przeżytych wydarzeń
I tobie dobrze radzę zwróć uwagę na szczegóły
Przez różowe szkła nie zobaczysz kont-kultury
Która w dalszym stopniu rządzi, bo wynika z przekonania
Ważne w dobrym rapie i w podkładach dokonania
I kolejny dzień to dla was, on nie może być straconym
Zanim opadniesz na wyciąg mam kolejny track złożony
Łapiąc się półśrodków tak jak chory paliatywu
Daje radę w życiu, które nazwałeś kurestwem
Często niebezpieczeństwem, ale też błogosławieństwem
Gdzie nażarty na bank nie zrozumie głodnego
Betonowe lego kontra apartamentowce
High life i wieżowce, bezdomni i dworce
Wystawione na pożarcie licznie zagubione owce
By swój marny los odmienić, wysiłki bezowocne
Na zmniejszenie kontrastów, pozbawieni perspektyw
Bez monety w kieszeni ludzie wciąż przyzwyczajeni
Do życia bez odcieni, są w szarościach pogrążeni
Banałami omamieni, z tanich czasopism sztampa
Całe życie w kontrastach, stereotyp dla mieszczaństwa
Gdzie dwadzieścia dwa procent to wojewódzkie miasta
To się dzieje w naszym kraju wykarmione tanim chłamem
Mała europejska wioska z mózgu wielu ma papkę
Zachwyt nad wielkim jabłkiem, które chciało mieć monopol
I władzę nad światem, lecz niektórzy swego bronią
Bój na światowej arenie, czołgi kontra kamienie
Przelać krew, siać zniszczenie, fanatyzm, propaganda
Zrujnowana prowincja, mocno przeludnione miasta
W których ciśnienie wzrasta, tu etaty, bezrobocie
I do zarobienia krocie w nielegalnej robocie
Ref.x2
Od zawsze kontrast pogarda i poklask
Zestawienie razem daje szczery życia obraz
Zobacz sobie to wtedy gdy latarnie zgasną
Kontrast, stolicy życie, miasto
Gdyby wszyscy byli dobrzy, każdy mówił by dzień dobry
Każdy do pomocy chętny czy popełniał by ktoś błędy?
Gdyby każdy był uczciwy to czy świat byłby prawdziwy
Gdyby wszyscy byli zdrowi, gdyby każdy się dorobił
To czym było by bogactwo, gdyby znikło stąd łajdactwo
Zbrodnia, ściema i krętactwo, wszyscy mieli by tak łatwo
Że różnicy byś nie widział to jest człowiek, a kto świnia
Tylko kontrast nas tu trzyma, kontrast to jest ta przyczyna
Która uświadamia błędy, mówi tobie - nie idŹ tędy!
Zostań, pomyśl i porównaj, nie dotykaj tego gówna
Na kontraście się opiera świat ten
Potrzebny jest ci jak tlen żebyś w życiu widział cel
Żebyś zauważyć mógł kto przyjaciel, a kto wróg
Żebyś odciąć się mógł skontrastować
Z ludŹmi którzy chcą żerować na tym co chce los zgotować
Żebyś wytrwać mógł żyć swoim własnym życiem
Zauważ różnicę, salony i ulice...
Ref.x4
Od zawsze kontrast pogarda i poklask
Zestawienie razem daje szczery życia obraz
Zobacz sobie to wtedy gdy latarnie zgasną
Kontrast, stolicy życie, miasto