Kamilio upraszcza sprawe 1. Sa chytruski to nie da sie ukryc, ale raczej kto ma ciagla prace i mozliwosc zalatwienia w Norge pracy dla zony to sie nie zastanawia, mimo ze mimo dwoch pracujacych mieszkaja w ostatnim sorcie mieszkaniowym lub wlasnie czesto w piwnicach. 2. Dominuja zatrudnieni przez branze budowlana, stalosc i ciaglosc pracy w tej branzy pozostawia wiele do zyczenia nawet bezposrednio w norweskich firmach, szerzy sie praktyka ze firma przyjmuje tylko od maja /czerwca do wrzesnia a potem nawet nie wysle na postojowe ani nie ma sie nawet naskladenego brutto do zasilku. A bez posrednikow choc na sezon to i tak dosc atrakcyjny uklad w stosunku do zatrudnienia przez agencje jak co drugi tydzien a i wiecej mozna przesiedziec na pokoiku kasownym za 5-6ty. nok. Malo to juz bylo przypadkow ze pojechal do Norwegi i jakie juz byly plany ,juz dziecko w szkole pakazywalo nauczycielom srodkowy palec bo za lada moment mialo wyjechac . A wychodzilo ostatecznie tak ze mezulek zrobil maksymalny limit na karcie zony i jeszcze w Polsce zaszla potrzeba zbiorki pienieznej po rodzinie na bilet powrotny. 3. Nawet jak sie trafi bez takich przebojow to jak sie czlowiek chce jeszcze po przyjezdzie dostac do domu i nie zobaczyc reszty swoich rzeczy w walizkach przed drzwiami to musi jak najczesciej jezdzic do polski. Bez odliczenia kosztow od podstawy to czyni cala impreze z praca w Norwegi nieoplacalna. 4. Co to teraz za wielkie piniadze z tej Norwegi w Polsce, moze gdzies na wiosce jak rodzice/tescie daja dach nad glowa i jeszcze karmia swoimi kurami i swiniakem. Bo jak ktos musi rodzinie w Polsce wynajac dach na glowa , utrzymywac to naprawde szalu niema , drogo jest w Polsce od jakiegos czasu. A z pracy w Norwegi z przestojami i zwlaszcza przestojem zimowym to mozesz utrzymac rodzine w Polsce na poziomie bidy na dzien dzisiejszy. 4. Dlatego wielu by chcialo miec w Norwegi stala umowe i sprowadzic zone bo te wyskoki po zarobek na zachod to nie to co 10-30 lat wstecz , ale gdzie niby czeka w Norwegi ta praca dla zon polskich pracownikow. Nie kazdy ma zone pielegniarke jeszcze z jezykiem norweskim , a do byle firmy sprzatajacej tez chca jezyk i norweskie referencje. Efekt jest taki ze wiele zon polskich pracownikow nie ma stalej pracy ani nawet zadnej . Za to nie da sie juz czytac wszedzie ogloszen "podejme sprzatanie" , "kupie domki" .