Sprawa jest moim zdaniem ciekawa z socjologicznego punktu widzenia i choć odpowiedź na postawione pytanie została już dawno udzielona, to dla higieny psychicznej tego forum postanowiłem ten watek poruszyć. Może ktoś wyciągnie dla siebie jakieś wnioski...
Zauważmy... DorHan publikuje swoje opinie w sposób jasny i wyrazisty, oraz argumentuje je posługując się żelazną logika. Nie używa wulgaryzmów. Nie wyśmiewa ani konkretnych osób, ani środowisk. Ortodoksyjnie przestrzega zasad kultury osobistej. Jest merytoryczna w sposób technicznie brutalny. Informacje przez nia przedstawione są wiarygodne.
Nie posługuje się argumentem siły, a jedynie siłą argumentu. Tak niekiedy niezbitego, że aż w piety idzie...
I CO???
I z dnia na dzień ma coraz więcej minusów.
Czy w związku z tym nie jest uzasadniony wniosek, że dla statystycznego bywalca tego forum nie trzeba wcale atakować jego poglądów, aby spotkać się z brakiem akceptacji? Czy to nie jest tak, że do furii doprowadza nas świadomość, iż ktoś na jabłuszkach i gruszeczkach wyłożył nam, iż pozostajemy w błędzie??? Czy te wszystkie minusy dla niej nie są tym samym, co argument dziecka w piaskownicy które nie wiedząc co ma powiedzieć krzyczy bezsilnie: A ty jesteś gupi bo jesteś najgupszy!!!
Sensei Gichin Funakoshi który był wielki, nauczał: BĄDŹ UCZNIEM KAŻDEGO NAPOTKANEGO CZŁOWIEKA. Powtarzał to za Konfucjuszem. Może więc nauczymy się czegoś od DorHan, albo od siebie samych na wzajem. Wszak najlepiej uczyć się na błędach, a najkorzystniej na cudzych...
Na koniec zaznaczam, iż osoba DorHan nie ma żadnego absolutnie konkretnego znaczenia. Chodzi o zjawisko, istotę problemu, a nie o konkretnego internautę. Ją użyłem jako idealnego przykładu dla niepokojącego zjawiska. Mam nadzieję, iż nie będzie mi tego miała za złe - a jeśli jednak będzie, to Bardzo Przepraszam.
Zauważmy... DorHan publikuje swoje opinie w sposób jasny i wyrazisty, oraz argumentuje je posługując się żelazną logika. Nie używa wulgaryzmów. Nie wyśmiewa ani konkretnych osób, ani środowisk. Ortodoksyjnie przestrzega zasad kultury osobistej. Jest merytoryczna w sposób technicznie brutalny. Informacje przez nia przedstawione są wiarygodne.
Nie posługuje się argumentem siły, a jedynie siłą argumentu. Tak niekiedy niezbitego, że aż w piety idzie...
I CO???
I z dnia na dzień ma coraz więcej minusów.
Czy w związku z tym nie jest uzasadniony wniosek, że dla statystycznego bywalca tego forum nie trzeba wcale atakować jego poglądów, aby spotkać się z brakiem akceptacji? Czy to nie jest tak, że do furii doprowadza nas świadomość, iż ktoś na jabłuszkach i gruszeczkach wyłożył nam, iż pozostajemy w błędzie??? Czy te wszystkie minusy dla niej nie są tym samym, co argument dziecka w piaskownicy które nie wiedząc co ma powiedzieć krzyczy bezsilnie: A ty jesteś gupi bo jesteś najgupszy!!!
Sensei Gichin Funakoshi który był wielki, nauczał: BĄDŹ UCZNIEM KAŻDEGO NAPOTKANEGO CZŁOWIEKA. Powtarzał to za Konfucjuszem. Może więc nauczymy się czegoś od DorHan, albo od siebie samych na wzajem. Wszak najlepiej uczyć się na błędach, a najkorzystniej na cudzych...
Na koniec zaznaczam, iż osoba DorHan nie ma żadnego absolutnie konkretnego znaczenia. Chodzi o zjawisko, istotę problemu, a nie o konkretnego internautę. Ją użyłem jako idealnego przykładu dla niepokojącego zjawiska. Mam nadzieję, iż nie będzie mi tego miała za złe - a jeśli jednak będzie, to Bardzo Przepraszam.