Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Pozostało jeszcze:

7
DNI

do zakończenia rozliczeń podatkowych w Norwegii

Rozlicz podatek

Życie w Norwegii

Żona pendlera: „Żyjemy na podobnym poziomie jak znajomi z Polski. Tyle że nam przychodzi to łatwiej”

Anna Moczydłowska

05 czerwca 2016 08:00

Udostępnij
na Facebooku
11
Żona pendlera: „Żyjemy na podobnym poziomie jak znajomi z Polski. Tyle że nam przychodzi to łatwiej”

Do Polski mąż Gosi przyjeżdża mniej więcej co trzy tygodnie. Zazwyczaj na przedłużone weekendy. W domu jest w czwartek, do Norwegii wylatuje w poniedziałek. Fot. fotolia - royalty free

Piotr pracuje w Norwegii od czterech lat. Do domu przyjeżdża co trzy tygodnie, częściowo dzięki zwrotowi kosztów przez państwo. O życiu z pendlerem opowiada jego żona – Gosia.
Piotr przez całe życie pracował za granicą: przebywał już na kontrakcie w Belgii jako budowlaniec i w Finlandii jako stoczniowiec. Dzięki bratu trafił do Norwegii. Jest tam już cztery lata, cały czas pracuje w tej samej firmie montażowej. Ma umowę na czas nieokreślony, ale dopiero po ślubie z Gosią – trzy lata temu – zaczął rozliczać się jako pendler.

Pendler (czyli osoba dojeżdżająca) to osoba pracująca w Norwegii i podróżująca z odpowiednią częstotliwością do rodziny lub samodzielnego lokalu (własnościowego lub wynajmowanego) w Polsce. Udokumentowanie statusu pendler umożliwia skorzystanie z szeregu odpisów np. kosztów podróży między Norwegią a Polską, kosztów zakwaterowania i wyżywienia w Norwegii (czyli tzw. pendlerutgifter). Wyróżnia się dwa rodzaje tzw. pendlerów – osoby posiadające rodzinę w Polsce lub samotne, podróżujące do domu w Polsce.

– Nie pobraliśmy się jednak z tego powodu. Ślub był zaplanowany dużo wcześniej. Jeszcze zanim staliśmy się małżeństwem, byłam przyzwyczajona do „oddzielnego” trybu życia. W przypadku poprzednich prac też przyjeżdżał do domu raz na kilka tygodni. Ja starałam się mieć w Polsce swoje życie, pracę i obowiązki – zapewnia Gosia.

Piotr w Norwegii mieszka z bratem i kolegą w służbowym lokum. Gdyby Gosia chciała do nich dołączyć, musieliby wynająć mieszkanie. To wiązałoby się z kosztami, kaucją oraz zaliczką.

Gdyby mąż nie pracował w Norwegii, nie byłoby stać na spłatę rat kredytu nawet przy dwóch pensjach.

Polski kredyt w norweskich realiach

Obecnie Gosia skupia się na wychowaniu córki Michaliny. Chce robić to w Polsce, choć przyznaje, że raz rozważała dołączenie do męża. Kiedy straciła pracę poszła nawet na kurs norweskiego. W rezultacie jednak zrezygnowała. Znalazła nową, kupili też wtedy w Polsce mieszkanie na kredyt, więc została.

– Wzięliśmy go na 15 lat, a więc krótko jak na polskie realia. W prawdzie ratę mamy podwójną, wynoszącą około dwóch tysięcy, ale zobowiązanie jest krótsze – mówi. – Gdyby mąż nie pracował w Norwegii, nie byłoby nas na to stać nawet przy dwóch pensjach. Wcześniejsze oszczędności wydali na wyprawienie wesela oraz samochód. Szybko jednak odbiliśmy się od dna, bo w Norwegii można szybko „odrobić” te pieniądze.

Przez to, że Piotrek zarabia w Norwegii, mogą zdecydowanie więcej wydać w Polsce. – Skoro mamy pieniądze, to czemu mielibyśmy nie kupić czegoś lepszej jakości? Jeśli już jedziemy wspólnie na zakupy, szkoda nam czasu na porównywanie dziesiątek ofert żeby tylko zaoszczędzić. Najważniejszy jest wspólny czas, a gdy chcemy kupić kuchenkę do domu, to po prostu ją kupujemy.

Gosia nie należy jednak do osób rozrzutnych. – Wolę odkładać, bo nigdy nie wiadomo co będzie. Na dziecko jednak nie żałuję. Teraz stać mnie na to żeby kupić mu markowe pieluchy, dobre jakościowo ubrania. Michasia ma też założone konto oszczędnościowe, na które co miesiąc wpływa pewna kwota.

Co ciekawe, Piotrek zawsze przywozi córce z Norwegii...pieluchy. – Tam są o wiele tańsze, więc obowiązkowo wiezie z lotniska jedną albo dwie paczki – śmieje się Gosia.

Zasiłku Gosia nie otrzymuje w Polsce żadnego, bo jej dochody są zbyt wysokie. Do 500+ też się nie kwalifikuje, bo ma tylko Miśkę.

Do domu na weekendy

Piotr zarabia dobre pieniądze. Nie uważa też żeby był wykorzystywany lub dyskryminowany w pracy ze względu na pochodzenie. W firmie wszyscy są traktowani równo. Urlopy dostaje raczej bez problemu, ważne żeby praca była wykonana.

Do Polski mąż Gosi przyjeżdża co mniej więcej trzy tygodnie. Zazwyczaj na przedłużone weekendy. W domu jest w czwartek, do Norwegii wylatuje w poniedziałek. Często w czasie pobytu musi pozałatwiać sprawy urzędowe, administracyjne, więc wspólnego czasu jest mało.

– Dotąd czas leciał bardzo szybko, a rozłąka przychodziła nam naturalniej. Ja miałam swoją pracę, Piotr swoją. Wcześniej nie wyjechałam do Norwegii, bo mieliśmy kredyt w Polsce, chcieliśmy wykończyć mieszkanie. Unikając kolejnego zadłużenia, remontowaliśmy je ze środków bieżących – opowiada kobieta.

Potem Gosia zaszła w ciąże i temat wyjazdu za granicę został zamknięty. – Tutaj byłam zatrudniona, miałam etat. Poza tym chciałam żeby dziecko urodziło się w Polsce – mówi.

Na urlopie macierzyńskim przez rok dostawała 80% pensji. Zasiłku nie otrzymuje w Polsce żadnego, bo jej dochody są zbyt wysokie. Do 500+ też się nie kwalifikuje, bo ma tylko Miśkę. Z Norwegii natomiast dostaje na nią 970 koron miesięcznie od momentu narodzin do uzyskania przez córkę pełnoletności.

– Nikt nie pytał, kto ile zarabia, czy dziecko jest w Norwegii czy w Polsce. Zasiłek po prostu jest wypłacany, bo mąż spełnia wszystkie wymogi – dodaje Gosia.

Wiem, że ta Norwegia może nie trwać wiecznie, a kiedy się skończy dochody będą o wiele niższe. Trzeba być na to przygotowanym.

Norwegia nie musi trwać wiecznie

Ze znajomymi w Polsce małżeństwo spotyka się rzadko, ze względu na brak czasu. – Jest tyle spraw do załatwienia, że ciężko o wolny dzień. Jeśli już się zdarzy i uda się spędzić go ze przyjaciółmi, nie widać wielkich różnic. Żyją na podobnym poziomie jak my. Może tylko nas kosztuje to trochę mniej wysiłku, no i pracować musi tylko Piotr – opowiada Gosia.

– Zwykle żeby normalnie żyć w Polsce, pracować musi oboje małżonków. Tym bardziej jeśli ma się dzieci i spłaca kredyt. Wiem, że ta Norwegia może nie trwać wiecznie, a kiedy się skończy dochody będą o wiele niższe. Trzeba być na to przygotowanym – mówi stanowczo.

Kiedyś bardzo ciągnęło ją do Norwegii, do Piotrka. On jednak nie chciał żeby się przeprowadzała, bał się zmian. Mimo wszystko Gosia nadal lubi spędzać tam urlopy. W Norwegii nawiązała też dużo nowych znajomości. Kilkoro Norwegów było nawet na ich polskim weselu. – Dobrze się bawili, ale niestety niewiele z tego rozumieli. Zaskoczyła ich ilość potraw, deserów, alkoholi. Byli bardzo podekscytowani, bo u nich wygląda to zupełnie inaczej. Patrzyli, co robią inni i robili to samo, ale niestety nie wytrzymali tempa, jeśli chodzi o alkohol – śmieje się Gosia.

Pomimo codziennej tęsknoty, Gosia przyznaje, że oboje z mężem mają wybuchowe charaktery i nie wie czy potrafiliby żyć ze sobą na co dzień. – Gdyby Piotr był w domu codziennie, chyba byśmy się pozabijali! Chyba już po prostu nauczyliśmy się żyć w ten sposób.
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


XXX moja sprawa

07-06-2016 02:30

Zlikwidowac status pendler bedzie pro rodzinnie bo zony przyjada lub mezowie wroca. Pro srodowiskowo bo mniej samolotow wypelnionych pendlerkami i samochodow bez katalizatora na polskich szpachlach. Jakosc powietrza w oslo sie poprawi i zlikwiduja bramki !!! Niech zyje NAV, statusy podatkowe, przyczepy campingowe i baraki bez wody ...- sto lat - sto lat niech zyja nam ...

MARCIN GARDOCKI

06-06-2016 05:02

NIECH ZYJE NAV

krzysztof ignaszak

05-06-2016 21:50

Biedne ludzie biedne malozenstwo. Wspolczuje jemu bardziej niz jej. On ciezko zapierdala a ksiezniczka sie bawi w Plsce z kolezaneczkami a mamusia pilnuje dzieciaczka. Imprezki z kolezankami alkochole sponsorowane sa przez Meza ktory sle pieniazki z zagranicy... Do tego doprowadzil kapitalizm i amerykanizacja Polski. Niech wroci kochany PRL !

Agnieszka R

05-06-2016 21:12

Nie wydaje mi sie ze ten slub i samochod to na pokaz,po prostu ludzie mysla nazbieralismy koron,chcielismy slubu to go wezmiemy,tak samo z autem,pieniadz rzecz nabyta,zarobilismy raz to potem tez zarobimy....znam pary ktore znajduja sie w podobnych sytuacjach,normalne...

kasia wolak

05-06-2016 20:05

Takich malzenstw jest tu od groma. Tatus robi zyje Praca, na wszystkim oszczedza by W Pl moc sie pokazac Jacy to oni szczesliwi i bogaci sa a o sciagnieciu zony do No nie ma mowy bo by nie mogli byc bogaci i zyc na pokaz tak jak W Pl. To nie rodzina Tylko zwiazek na odleglosc dwoch obcych ludzi ktory zyja jak zyja by W Pl wszyscy mysleli Ze kasa z nieba w No leci.

maniek treblinski

05-06-2016 15:32

Cala ta historia jest jakas dziwna a zycie pokazuje ze malzenstwa na odleglosc szybko sie rozlatuja a dla kobiety w PL to zloty uklad jak rzeka koron plynie z No na konto a ta zyje jak pani haha

ppp ppp

05-06-2016 11:46

Za tydzien bedzie artykul Janusz i Wiola,a za miesiac Tadek i Zdzisia.Takie bajeczki to mozna pisac na zamowienie w ilosciach hurtowych.A poza tym to jakas malo konsekwentna ta historia-oszczedni ale przechulali.Wydajemy ale oszczedzamy.Pietrek pracowal w Belgii ,Finlandii i ponad 4 lata w Norwegii ale na kupno mieszkania musieli wziac kredyt(to chyba apartament przez duze A kupili)! Komedia.W calosci zabraklo jeszcze krotkiej wzmianki o tym jaka firma rozlicza Piotra i ile to mozna dostac na dziecko.

HeartB

05-06-2016 11:12

Domniemywuje, ze maz Gosi, wybitny specjalista, bo Panstwo placi mu za podroze realizuje swoje mistrzostwo w norweskiej stoczni remontowej chinskich pontonow dwuchanych, skoro musi tsk sciubic pieniadze na wszystkim.

HeartB

05-06-2016 10:56

Kolejny temat kategorii matrix-Poland.
Gosia jest bardxo oszczedna... wydali na wesele i auto wszystkie oszczednosci.
Maz jest fachowcem stoczniowym i oszczedza na... pieluchach.
Pensje w PL dla Gosi i meza razem oscylowalyby w granicach..., 2000 pln.
Oboje bardxo sie kochaja i tesknia... ale na wynajem wspolny w N szkoda pieniedzy. A poza tym pozabijali by sie.
Itd, itd...
----
W puszczy pod Oslo urodzil sie bialy lew o trzech glowach i ogonie rekina...

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok