Życie w Norwegii
Na norweskiej domówce. Tanio, tłoczno, do białego rana.
13
fotolia.com - royalty free
Strażnik przy drzwiach, vorspiel przed rozpoczęciem i drikkeleker w trakcie – jak wyglądają norweskie domówki?
Alkohol w norweskich lokalach kosztuje krocie. Na domiar złego trunki powyżej 22 proc. sprzedaje się jedynie osobom powyżej dwudziestego roku życia. Do niektórych klubów młodsi nie mają w ogóle wstępu. Co więc robi norweska młodzież, która chce się bawić? Odpowiedź jest prosta – organizuje hjemmefester, czyli domówki.
Strażnik na straży
W Norwegii imprezy domowe są zazwyczaj dużo huczniejsze niż w Polsce – większość Norwegów mieszka w dużych domach, łatwiej więc zaprosić gromadę gości. Gospodarz musi jednak dobrze przygotować się do ich przyjęcia. Bardzo popularnym zwyczajem jest ustawianie zaufanej osoby na straży przy drzwiach – pozostaje ona zazwyczaj całkowicie trzeźwa i pilnuje, aby nikt niepożądany nie wdarł się do środka.
- Zaprosiłam na urodziny około piętnastu dobrych przyjaciół. Świetnie się bawiliśmy, dopóki nie przybyła cała grupa niespodziewanych gości. Nie znałam ich prawie w ogóle, przez co przestałam czuć się bezpiecznie we własnym domu. Następnego dnia zniszczenia okazały się tak duże, że trzeba było zapłacić aż 30 tys. koron, aby wszystko wróciło do stanu pierwotnego. A to wszystko głównie dlatego, że zrezygnowałam z “zatrudnienia” strażnika, który pilnowałby wejścia – opowiada laagendalsposten.no Caroline Granum Andersen, norweska uczennica.
- Zaprosiłam na urodziny około piętnastu dobrych przyjaciół. Świetnie się bawiliśmy, dopóki nie przybyła cała grupa niespodziewanych gości. Nie znałam ich prawie w ogóle, przez co przestałam czuć się bezpiecznie we własnym domu. Następnego dnia zniszczenia okazały się tak duże, że trzeba było zapłacić aż 30 tys. koron, aby wszystko wróciło do stanu pierwotnego. A to wszystko głównie dlatego, że zrezygnowałam z “zatrudnienia” strażnika, który pilnowałby wejścia – opowiada laagendalsposten.no Caroline Granum Andersen, norweska uczennica.
Najpierw vorspiel
Choć tzw. vorspiel, czyli picie napojów alkoholowych jeszcze przed rozpoczęciem imprezy, jest bardziej powszechne w przypadku wyjść på byen, czyli “na miasto”, czasem zdarza się także przed wizytą u kogoś w domu. Jeśli chce się kontynuować picie na samej domówce, zazwyczaj należy przestrzegać zasady, że każdy sam przynosi to, co chce wypić. Mile widziane są także przekąski dla innych gości - ten zwyczaj jest więc całkiem podobny do polskiego.
Drikkeleker - gra w nie niemal każdy
Norwegowie uwielbiają drikkeleker, czyli “zabawy alkoholowe”. Na hjemmefester są one bardzo popularną formą rozrywki. Mogą to być zarówno gry karciane, jak i te wymagające większej aktywności lub kreatywności.
- Lubię, gdy na imprezach coś się dzieje – mam na myśli gry, które wymagają czegoś więcej, niż tylko siedzenia przy stole z kuflem piwa czy kartami w ręku. Moją ulubioną zabawą jest blyantspill [red. “gra z ołówkiem”]. Uczestnicy dzielą się na drużyny i każdy z nich musi zrobić coś - cokolwiek - z użyciem ołówka. Brzmi to dziwnie, ale jest niesamowicie zabawne, kiedy na przykład próbujemy trafić ołówkiem do celu. Jeśli wszyscy członkowie drużyny wykonają zadanie, drużyna wygrywa – opowiada nam Lars, 21-letni student z Tromsø.
- Moją ulubioną grą jest buffalo. Wszyscy piją trzymając swój napój w lewej ręce. Jeśli któraś z osób odkryje, że kto inny pomylił ręce, musi krzyknąć “buffalo” i klaskać, a ten, kto został przyłapany na pomyłce musi wypić wszystko co trzymał, aż do dna. Kolejna runda to inne zadanie, które należy wykonać, a za którego niewykonanie trzeba wypić swój napój. Tę grę lubię chyba najbardziej – mówi Tor, 23-letni student z Trondheim.
- Lubię, gdy na imprezach coś się dzieje – mam na myśli gry, które wymagają czegoś więcej, niż tylko siedzenia przy stole z kuflem piwa czy kartami w ręku. Moją ulubioną zabawą jest blyantspill [red. “gra z ołówkiem”]. Uczestnicy dzielą się na drużyny i każdy z nich musi zrobić coś - cokolwiek - z użyciem ołówka. Brzmi to dziwnie, ale jest niesamowicie zabawne, kiedy na przykład próbujemy trafić ołówkiem do celu. Jeśli wszyscy członkowie drużyny wykonają zadanie, drużyna wygrywa – opowiada nam Lars, 21-letni student z Tromsø.
- Moją ulubioną grą jest buffalo. Wszyscy piją trzymając swój napój w lewej ręce. Jeśli któraś z osób odkryje, że kto inny pomylił ręce, musi krzyknąć “buffalo” i klaskać, a ten, kto został przyłapany na pomyłce musi wypić wszystko co trzymał, aż do dna. Kolejna runda to inne zadanie, które należy wykonać, a za którego niewykonanie trzeba wypić swój napój. Tę grę lubię chyba najbardziej – mówi Tor, 23-letni student z Trondheim.
Zabawa do białego rana
Mówi się, że Norwegowie nie imprezują często, ale jeśli już, to na całego. Zabawa trwa zazwyczaj niemal do białego rana, a najlepsi przyjaciele gospodarza zostają do następnego dnia, aby pomóc mu w sprzątaniu lub... wypić coś jeszcze w ramach nachspiel, czyli „imprezy po imprezie”.
Źródła: laagendalsposten.no, aktivioslo.no
Zdjęcie frontowe: fotolia.com
Zdjęcie frontowe: fotolia.com
Reklama
Reklama
To może Cię zainteresować
16-11-2015 00:40
0
0
Zgłoś
13-11-2015 18:10
0
0
Zgłoś
13-11-2015 18:05
9
0
Zgłoś
13-11-2015 16:30
0
0
Zgłoś
13-11-2015 16:23
1
0
Zgłoś
13-11-2015 14:32
0
0
Zgłoś
13-11-2015 13:53
0
0
Zgłoś